ZBP kładzie na stole nową ofertę dla frankowiczów. Zakłada ona przewalutowanie kredytów po bieżącym kursie, ale tylko dla tych najbiedniejszych, którzy dotąd radzili sobie ze spłatą rat. Oferta będzie jednorazowa i aktualna tylko do końca listopada br. Banki dołożą się do rat kredytobiorców, których rata przekroczy 70 proc. dochodów – może to być ok. 250 zł miesięcznie. Będzie je to kosztować maksymalnie 2,7 mld zł. Propozycję poprało już 10 największych banków.
Związek Banków Polskich zaprezentował własną propozycję rozwiązania problemów frankowiczów opracowaną wspólnie z firmą doradczą EY. Zakłada ona pomoc osobom w trudniej sytuacji finansowej i przewalutowanie ich kredytów po kursie bieżącym. Żeby skorzystać z pomocy, trzeba będzie spełnić kilka warunków:
- miesięczna rata musi przekraczać 70 proc. dochodów, będą one weryfikowane na podstawie zeznań PIT za ostatni rok, żeby nie było żadnych wątpliwości, choć ZBP zaznacza, że poziom tego tzw. wskaźnika Dtl może być jeszcze zmieniony na podstawie szczegółowych analiz;
- kredyt, który będzie mógł zostać przewalutowany, musiał być udzielony na zakup lokalu mieszkaniowego o powierzchni użytkowej do 75 m kw. i domu jednorodzinnego o powierzchni do 150 m kw.;
- kredytobiorca musi posiadać tylko jeden lokal mieszkalny lub dom, aby wykluczyć sytuację, w której z pomocy skorzystają osoby zadłużone na cele inwestycyjne;
- klient nie może mieć opóźnień w spłacie swojego kredytu. Nie jest to jednak kryterium sztywne. W sytuacjach, które mogą budzić wątpliwości, np. jeśli klient jednorazowo spóźnił się ze spłatą raty zaledwie o kilka dni, decydować będzie powołany w tym celu mediator;
- projekt mówi o „rodzinach najsłabszych ekonomicznie”, jednak jak deklaruje ZBP, nie będzie się ograniczał jedynie do rodzin, skorzystać będą mogli z niego również single, którzy spełnią powyższe warunki.
Jak będzie działać przewalutowanie?
Kredytobiorcy, którzy spełniają powyższe warunki, otrzymają od swojego banku ofertę przewalutowania. Dotyczy to zadłużonych jedynie we frankach szwajcarskich, a nie wszystkich kredytów walutowych.
Kurs, po jakim nastąpi przewalutowanie, to bieżący kurs franka. - Będzie on ustalany na dzień, w którym kredytobiorca przyjmie ofertę banku – precyzuje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. To oznacza, że kurs dla każdego kredytobiorcy będzie inny.
Po przewalutowaniu oprocentowanie kredytu zmieni się na stawkę WIBOR. Co ważne, nie zmieni się marża banku, pozostanie ona na tym samym poziomie, na jakim była przed przewalutowaniem i dotyczyła kredytu we frankach, a więc na niższym poziomie.
Po operacji przewalutowania nowa rata klienta nie będzie mogła być wyższa niż 70 proc. jego dochodów ustalonych na podstawie zeznania PIT. W tym celu możliwe będzie wydłużenie okresu kredytowania, nie więcej jednak niż o 5 lat lub 20 proc. czasu pozostałego do zapadalności kredytu. Jeśli zatem klientowi do końca spłaty pozostało 10 lat, okres kredytowania nie będzie mógł być wydłużony o więcej niż o 2 lata.
Co w sytuacji, jeśli okres spłaty został wydłużony o 5 lat, a wysokość raty nadal przekracza 70 proc. dochodów kredytobiorcy? Tę nadwyżkę pokryje bank.
Oferta będzie jednorazowa. Jeśli klient ją odrzuci, nie będzie miał kolejnej szansy na skorzystanie z tego programu. – Chcielibyśmy, żeby przewalutowanie nastąpiło do końca roku, najlepiej do końca listopada – zadeklarował prezes Pietraszkiewicz.
Ile zyska Kowalski?
ZBP przedstawił symulację, jak miałaby wyglądać taka operacja z punktu widzenia klienta. Załóżmy, że Kowalski ma dziś kredyt w wysokości 135 tys. franków, a więc ok. 300 753 tys. zł. Zarabia 2250 zł netto, a więc wskaźnik Dtl na poziomie 70 proc. odpowiada kwocie 1557 zł – to maksium wysokości raty jakim powinien być obciążony miesięcznie klient.
Rata przy kredycie, jaki obecnie spłaca we frankach, jest na poziomie 1603,6 zł. Jeśli Kowalski zdecyduje się na przewalutowanie kredytu po bieżącym kursie w maju, jego rata zwiększy się do 1825,5 zł. Jednak zgodnie z propozycją ZBP, bank dopłaci Kowalskiemu różnicę powyżej 70 proc. jego dochodów, w tym przypadku 250,5 zł miesięcznie.
Ostatecznie rata Kowalskiego spadnie do 1575 zł. To o 28,6 zł miesięcznie mniej niż przed przewalutowaniem, jednak klient pozbywa się dalszego ryzyka walutowego.
Jak wylicza ZBP, w trakcie całego okresu spłaty Kowalski zyska 74,8 tys. zł – tyle do jego kredytu dopłaci bank.
Ile zapłacą banki?
ZBP szacuje, że z ich propozycji potencjalnie skorzystać może 25-30 tys. osób, jednak są to szacunki bardzo wstępne, które będą jeszcze podlegały weryfikacji.
Zakładając, że wszyscy uprawnieni zdecydowaliby się na takie przewalutowanie, koszt dla sektora bankowego wyniósłby 1,6-2,7 mld zł.
Przypomnijmy, że poprzednia propozycja przewalutowania kredytów walutowych po tzw. kursie sprawiedliwym, z którą wyszedł prezydent Andrzej Duda, miała kosztować banki wielokrotnie więcej. NBP oszacował, że koszt dla sektora bankowego sięgnąłby 44 mld zł. Komisja Nadzoru Finansowego w zależności od czterech scenariuszy określiła ten koszt nawet na 56-67 mld zł. Takie obciążenie banków mogłoby zachwiać stabilnością całego sektora.
- Nie wolno nam narażać setek tysięcy osób, które mają w bankach depozyty, ani tych, którzy chcą zaciągać kredyty – mówił na konferencji prasowej Krzysztof Pietraszkiewicz.
Koszt tego programu stanowiłby dla banków koszt uzyskania przychodu. Zaś z perspektywy klienta, dopłaty do ich rat, bądź ich umorzenia, nie stanowiłyby przychodu, który trzeba opodatkować.
W program zaproponowany przez ZBP miałby się również zaangażować Narodowy Bank Polski. – Przewalutowanie potencjalnie może wpłynąć na rynek walutowy i kurs szwajcarskiej waluty, dlatego rolą NBP byłaby stabilizacja rynku walutowego – wyjaśniał prezes Pietraszkiewicz.
Co na to prezydent?
Propozycja opracowana przez ZBP wspólnie z EY pojawia się niedługo przed pojawieniem się kolejnego już projektu, nad którym pracuje Kancelaria Prezydenta. Zespół powołany przy prezydencie ma zaprezentować własne propozycje rozwiązań 7 czerwca.
Co Kancelaria Prezydenta myśli o propozycji, z którą wyszły banki? Na razie nie wiadomo. - Jesteśmy jeszcze przed rozmowami z prezydentem i nie chcę spekulować przed spotkaniem - powiedział prezes ZBP.
Zapewnił, że jego termin jest już ustalony, nie chciał jednak ujawnić daty. Prawdopodobnie odbędzie się ono jeszcze zanim prezydent przedstawi własną propozycję dla frankowiczów. – Spotkanie nastąpi w ciągu 7-10 dni – powiedział Pietraszkiewicz.
ZBP zapowiada, że zaprezentowanie pełnej koncepcji przewalutowania nastąpi dopiero za kilka tygodni, po przeprowadzeniu zaplanowanych już konsultacji. Propozycja banków może jeszcze zostać zmodyfikowana i jest „wstępem do rozmowy”, jak wyraził się prezes Pietraszkiewicz.
Propozycja przewalutowania, jaką opracował ZBP może być ulgą dla tych, dla których kredyty we frankach są największym obciążeniem, nie rozwiązuje jednak całościowo problemu ryzyka walutowego, nie rozbraja „tykającej bomby”, jaką są kredyty walutowe - jak ocenia je prezes NBP Marek Belka.
Prezes Pietraszkiewicz odpiera jednak ten zarzut. Podkreśla, że przewalutowanie wszystkich kredytów walutowych to rozwiązanie niezmiernie trudne ze względu na konsekwencje mikro- i makroekonomiczne. - Najlepszym rozwiązaniem było rozwiązanie, które proponowaliśmy w 2005 roku – żeby całkowicie zakazać udzielania kredytów walutowych – odpowiada prezes ZBP.