W ciągu kilku ostatnich miesięcy, obok WP i Onetu, w polskiej sieci pojawiło się ponad dziesięć nowych portali. Specjaliści są zgodni, że szanse na utrzymanie mają jedynie 2-3 najlepsze, toteż sieciowy rynek czekają fuzje i przejęcia.
Mimo wielu rozbieżności co do oceny wielkości rynku internetowego, wyceny portali, ich wpływów i kosztów funkcjonowania, specjaliści i analitycy są zgodni co do jednego: za parę lat na rynku pozostaną góra trzy tego typu serwisy, a raczej grupy kapitałowe skupiające przedsięwzięcia sieciowe. Pozostałe albo padną ofiarą własnych ambicji, albo zostaną wchłonięte przez liderów rynku. Nikt nie ma też wątpliwości, że wcześniej czy później w Polsce pojawią się światowi potentaci w tym sektorze, tacy jak Yahoo, America Online (AOL) czy mający chrapkę na Interię Lycos.
Jeszcze za wcześnie
- Nie stanie się to jednak tak szybko, na pewno nie w tym, ani w przyszłym roku. Duże, amerykańskie spółki będą umacniały swoją pozycję na rynkach już ukształtowanych, bardziej rozwiniętych od naszego. Dopiero potem przyjdzie czas na Polskę - uważa Krzysztof Jasiak, szef Poland.com.
Jego zdaniem, duże, amerykańskie portale skupiają się obecnie na budowaniu wartości biznesowych, a nie zdobywaniu rynku, a takie same inwestycje na rynkach rozwiniętych przynoszą znacznie lepsze i szybsze efekty niż na tych, które dopiero się rozwijają. Dlatego być może - jeśli nawet były na ten temat prowadzone rozmowy - nie doszło do porozumienia pomiędzy Onetem a AOL, a poszukiwania inwestora przez najpopularniejszy polski portal trwają tak długo. Jeśli jednak dojdzie do wejścia w Interię Lycosa, może to stanowić poważny przełom w rozwoju polskiego Internetu.
- Poza korzyściami dla samego portalu, który zyskałby doświadczenie i technologię takiego partnera, takie wejście oznaczałoby, że polski rynek internetowy już w tej chwili jest bardzo interesujący dla najważniejszych graczy - komentuje Maria Szafrańska-Skowron, analityk CDM Pekao.
Pomysł na biznes
Jak na razie, inwestują w sieć podmioty finansowe bądź firmy z branży IT. Kolejnym etapem pozyskania kapitału będzie giełda, na którą wybiera się większość krajowych serwisów. Aż w końcu przyjdzie czas, kiedy inwestorzy będą chcieli zrealizować zyski i zaczną oczekiwać wyników. Przy tej okazji pojawia się pytanie, czy portale mają dobry pomysł na biznes. W poszukiwaniu niszowych źródeł zysku serwisy próbują marketingowo odróżnić się od siebie. Stąd pojawiają się w internetowej nomenklaturze terminy typu: wortal, hub czy przystań internetowa.
- Portale były pierwszym etapem rozwoju Internetu. Huby są zaś połączeniem portalu z serwisami tematycznymi, tzw. wortalami, zintegrowanymi z portalami. Większość portali będzie ewoluować w tym kierunku. Kolejnym etapem rozwoju Internetu będzie skupienie społeczności internetowych, a następnie grup konsumenckich wokół serwisów - tłumaczy Krzysztof Jasiak.
W stronę fuzji
Szacuje się, że utrzymanie dużego serwisu kosztuje rocznie od 10 do 70 mln zł. Wiadomo już, że portal internetowy nie ma większych szans utrzymać się wyłącznie z reklam. W tej chwili największe serwisy mają z tego tytułu przychody rzędu 8 mln zł. W strategii e-commerce liczyć się zaś będzie efekt skali i liczba stałych użytkowników. Trudno też powiedzieć, kiedy rynek handlu elektronicznego urośnie na tyle, by stać się bardziej dochodowy.
- Rynek reklamy internetowej jest za mały, żeby zaspokoić potrzeby tak kapitałochłonnych przedsięwzięć, jak portale. Inwestorzy też w końcu zaczną oczekiwać zysków. Jeżeli jednak portalom uda się zbudować dużą wartość, to albo same zaczną konsolidować rynek, albo staną się atrakcyjnym walorem dla innych graczy - uważa Wojciech Plutecki z portalu Arena.
Stąd pomysł Areny wyjścia poza Polskę i rozwijania sieci portali na Węgrzech oraz w Czechach. Dzięki temu spółka ma stać się wartościowym potencjalnym partnerem dla poważnych graczy zza oceanu, którzy wcześniej czy później pojawią się w tej części Europy.
TMT w jednym
Kierunek ruchów konsolidacyjnych w polskim Internecie nie wykracza na razie poza sferę spekulacji. Pozyskanie inwestorów przez największych graczy wydaje się być jednak jedynie wstępem do kolejnych fuzji i przejęć. Według analityków, najlepsze efekty mogą przynieść związki partnerów z trzech sektorów: telekomunikacji, mediów oraz technologii (które już bywają łączone i nazywane sektorem TMT). Nie dziwią zatem flirty Prokomu, który stał się właścicielem Wirtualnej Polski, z TP Internet, która z kolei podejmuje próby nawiązania współpracy z Polsatem.
Swego czasu pojawiła się nawet teza, że Prokom może stać się inwestorem Optimusa, który jest właścicielem największego polskiego portalu - Onetu. Co do sensu połączenia jego sił z WP, zdania są podzielone.
- Nie wydaje mi się, żeby był to dobry pomysł. WP i Onet mają podobne produkty. Oba portale wydały duże sumy na promocję, więc rezygnacja z nazwy jednego z nich byłaby zaprzepaszczeniem tych wysiłków. Dużo lepiej pasują do siebie np. Arena i Ahoj - uważa Paweł Przewięźlikowski, wiceprezes Comarchu i członek zarządu Interii.
Z drugiej strony taki twór miałby bezsprzecznie najsilniejszą pozycję na rynku i dostęp do największej liczby klientów. Tym bardziej, jeżeli do konsorcjum weszłyby jeszcze TP Internet oraz Polsat. Z takim graczem niezwykle ciężko byłoby rywalizować wschodzącym spółkom internetowym, a nawet - w przyszłości - zachodnim portalom. Zdaniem niektórych specjalistów, bardziej prawdopodobne jest jednak to, że Prokom będzie chciał sprzedać udziały w WP po podniesieniu jej wartości. Kupcem w tym wypadku mógłby być np. TP Internet. Równie dobrze konsolidacją rynku może zająć się Elektrim czy inny operator telekomunikacyjny, spółki z sektora mediów oraz zachodnie portale.