Wlatach 2011-2013 firmy niemające stałej siedziby w Polsce mogły sprzedawać nad Wisłą towary z zerową stawką VAT. Zdaniem posła PiS Janusza Szewczaka takie prawo ułatwiało wyłudzenia. - Rostowski jest za to w pełni odpowiedzialny, bo był wtedy ministrem finansów - mówi i żąda Trybunału Stanu dla Jacka Rostowskiego.
O sprawie informuje "Super Express". Dziennik kilka dni temu opublikował dokument, w którym dowodzi, że rząd PO-PSL nie widział potrzeby ostrej walki z wyłudzeniami VAT. Pisaliśmy o tym na początku października.
Tym razem chodzi o prawo, które zaczęło obowiązywać w kwietniu 2011 roku. Zgodnie z nim zerową stawką VAT byli objęci podatnicy, którzy co prawda sprzedawali swoje towary w Polsce, ale nie mieli w naszym kraju siedziby ani stałego miejsca działalności. Po dwóch latach jednak rząd się z tej ulgi wycofał.
- Nie było żadnego powodu, aby takich podatników zwolnić z VAT- u. To był wielki skandal. Dlaczego to zrobiono, a po dwóch latach po cichutku rząd się z tego wycofał? - denerwuje się na łamach "SE" prof. Witold Modzelewski z Instytutu Studiów Podatkowych. - Ten proceder nie tylko uderzył w budżet, ale też w legalnych konkurentów: producentów i hurtowników. Ciekawe, jak z tego ekscesu będzie się tłumaczył Jacek Rostowski przed komisją śledczą ds. VAT. Czy to było świadome działanie, czy też ktoś podsuwał te szkodliwe dla budżetu projekty?
Z kolei poseł PiS, a w przeszłości główny ekonomista Kasy Krajowej SKOK, Janusz Szewczak domaga się pociągnięcia do odpowiedzialności byłego ministra finansów. - Te firmy były tylko w Polsce zarejestrowane. W efekcie takiego szkodliwego prawa, budżet państwa tracił miliardy złotych! Rostowski powinien stanąć przed Trybunałem Stanu - twierdzi parlamentarzysta.
- Rostowski jest za to w pełni odpowiedzialny, bo był wtedy ministrem finansów! A później sami się wycofali z tych przepisów, bo najpewniej uświadomili sobie skalę rabunku, że to jest eldorado dla złodziei i po cichutku zmienili prawo – zaznacza Szewczak.
Z zarzutami nie zgadza się sam Rostowski. I podkreśla, że tłumaczyć powinien się Mateusz Morawiecki. - Na przykład 2017 rok, kiedy Morawiecki był ministrem finansów, prawdziwa kwota, którą służby skarbowe zabrały oszustom, to było 570 milionów złotych. Za naszych rządów było to prawie dwa razy więcej – ponad miliard – mówił Jacek Rostowski w rozmowie z Radiem Zet.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl