Dwanaścioro radnych PiS z Gdańska w 2015 r. zarobiło łącznie 1,1 mln zł, a dwa lata później już 3 mln zł. Posłanka PO Agnieszka Pomaska wypomina im skokowy wzrost zarobków dzięki zatrudnieniu za publiczne pieniądze.
"Zarobki radnych PiS przed #dojnazmiana i w trakcie. Zgadnijcie, którzy z nich są zatrudnieni za publiczne pieniądze? Ich zarobki tylko w 2017 roku wzrosły trzykrotnie, o blisko 2 miliony złotych" - napisała Pomaska na Twitterze.
Jak podkreśliła, rekordzista w 2015 zarobił 34 tys. zł, a w 2017 już 760 tys. zł, czyli w skali miesiąca jego zarobki wzrosły z 2,8 tys. zł do 63 tys. zł.
Chodzi o Grzegorza Strzelczyka, który kilka miesięcy po dojściu PiS do władzy, w czerwcu 2016 r. został wiceprezesem państwowej spółki Lotos Petrobaltic.
Strzelczyk w 2015 r. kandydował w wyborach do Sejmu, ale przepadł z kretesem. Zdobył tylko 1459 głosów, co stanowiło 0,34 proc. głosów w okręgu.
Spektakularny wzrost dochodów z podobnego powodu nastąpił także w przypadku innego radnego - Jaromira Falandysza.
Młody polityk (rocznik 1984) w 2015 musiał żyć ze skromnej diety radnego, ale wszystko zmieniło się po dojściu PiS do władzy w kraju. Falandysz nagle stał się wysoko cenionym menedżerem w sektorze energetycznym.
Jak pisała "Gazeta Wyborcza", Falandysz założył działalność gospodarczą i wiosną 2016 r. zaczął świadczyć usługi zarządzania dla spółki Energa Oświetlenie, wchodząc w skład jej zarządu. To jeszcze nie wszystko, kilka miesięcy później wszedł do rady nadzorczej spółki Ogrodowa Inwestycje z Grupy PZU.
Bardzo ciekawym przypadkiem jest inny radny z listy Agnieszki Pomaski - przewodniczący klubu gdańskich radnych PiS Kazimierz Koralewski (wzrost zarobków o 100 tys. zł).
Gazeta informowała, że polityk PiS nie ma uprawnień do zasiadania w radach nadzorczych w Polsce, dlatego regularnie jeździ pociągiem z Gdańska do... Ostrawy w Czechach. Po co? W lokalnej spółce kolejowej reprezentuje państwowe PKP Cargo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl