PGNiG, Orlen i Lotos stopniowo zwiększają wydatki na poszukiwania ropy i gazu w Polsce, wykonując nawet po kilkadziesiąt odwiertów rocznie. Pierwsze efekty tych inwestycji mają pojawić się dopiero po 2020 roku. Spółki ostrożnie mówią o stopniowym wzroście wydobycia.
Jak pisze "Rzeczpospolita", PGNiG na poszukiwanie ropy i gazu wydało w 2016 roku 800 mln zł, a w tym roku kwota ta może być jeszcze wyższa. Do końca sierpnia wykonała 22 odwierty, a do końca roku zaplanowano kolejnych 10.
Lotos zamierza wydać w bieżącym i przyszłym roku półtora miliarda złotych na poszukiwania nowych złóż zarówno w Polsce, jak i za granicą. Spółka koncentruje się głównie na złożu na Bałtyku.
Wideo: r ewolucja ropy naftowej
Odwierty prowadzi też Orlen, ale nie zdradza, ile wydaje na ten cel. Spółka informuje jedynie, że jej strategia zakłada "wzrost wartości segmentu poszukiwawczo-wydobywczego.
Na razie setki milionów złotych, jakie te trzy kontrolowane przez państwo spółki inwestują w poszukiwania węglowodorów, nie przekładają się na poziom wydobycia ropy i gazu w Polsce. W przypadku gazu jest to ok. 4 mld m sześc. rocznie, natomiast wydobycie ropy to mniej niż milion ton rocznie.
PGNiG zakłada, że efekty obecnych inwestycji w poszukiwania złóż pojawią się po 2020 roku. Ale nawet wtedy wzrost wydobycia ma być umiarkowany - w ciągu sześciu lat spółka chce zwiększyć wydobycie o jedną dziesiątą. PGNiG zastrzega, że koncentruje poszukiwania na projektach "z największym potencjałem ekonomicznym".
Lotos wiąże duże nadzieje z poszukiwaniem ropy na Bałtyku, ale prace przedłużają się w związku z koniecznością przebudowy platformy Petrobaltic na centrum wydobywcze. W przypadku sukcesu całego projektu spółka szacuje, że wydobycie ropy zwiększy się o 5 tys. baryłek dziennie. Oznaczałoby to podwojenie produkcji ropy naftowej w Polsce.
Bardzo zachowawcze prognozy, odnoście wydobycia węglowodorów, przedstawia PKN Orlen. Spółka nie spodziewa się wzrostu wydobycia dzięki nowym inwestycjom, lecz jedynie odnawiania zasobów.