Początek roku zawsze skłania do wystawienia prognoz dotyczących kształtowania się sytuacji w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Nie inaczej jest w przypadku giełdy i inwestorów oczekujących wytycznych i sugestii w jakie papiery powinni zainwestować. Duża nieprzewidywalność zachowań rynku praktycznie uniemożliwia jednak wytypowanie 100-proc. pewniaków. Można jedynie pokusić się próbę znalezienia grupy spółek, które przynajmniej nie powinny zawieść posiadaczy ich akcji.
Jak twierdzi część analityków, 2001 rok dla warszawskiej giełdy rozpoczął się właściwie już w listopadzie, w momencie uruchomienia nowego systemu transakcyjnego, Warsetu. Zmieniło to diametralnie zasady obrotu papierami wartościowymi, wpłynęło też bezpośrednio na samą strategię inwestowanie. Dotyczy to głównie punktów otwarcia i zamknięcia inwestycji. Nie zmieniły się jedynie spółki notowane na warszawskiej giełdzie.
W odróżnieniu od początku roku 2000, kiedy to na parkiecie panowały dobre nastroje, wypowiadane obecnie przez specjalistów z rynku kapitałowego opinie wskazują na znaczną rozbieżność w ocenie stanu parkietu oraz jego dalszych perspektyw. Doradcy inwestycyjni są zgodni co do jednego. Z wyjątkiem dosłownie kilku spółek, firmy godne inwestycji znajdują się tylko w obrocie ciągłym. Nie oznacza to jednak, że wszystkie akcje notowane w ten sposób są potencjalnie ciekawymi inwestycjami.
Z kolei walory znajdujące się w innych systemach obrotu są zbyt ryzykowne by mogli sobie na nie pozwolić zwykli gracze. Co prawda w ich przypadku wzrost ceny może być nawet spektakularny, niemniej jednak należy pamiętać, że ewentualne spadki mogą być równie bolesne.
Optymistycznie
Wariant pozytywny dla warszawskiej giełdy zakłada wzrost rynku powyżej rekordu z marca 2000 r. Jeżeli taki ruch WIG-u miałby się zrealizować, jest niemal pewne, że tylko przy udziale banków i spółek teleinformatycznych.
- Wydaje mi się, że hossa nie powinna ominąć warszawskiego parkietu. Jej sprawcami powinny być w równym stopniu fundusze emerytalne, jak i inwestorzy zagraniczni- uważa Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny PBK Asset Management
Potwierdzeniem atrakcyjności polskiego rynku jest jego przeważanie w portfelach jakie zaleca Credit Suisse First Boston. Dobór spółek wzrastających przy takim wariancie wydaje się być przy tym stosunkowo prosty.
- Będą to spółki o największej kapitalizacji i płynności oraz o dobrych fundamentach. Na korzyść niektórych z nich przemawia również fakt, że są notowane poza Polską w postaci kwitów depozytowych co umożliwia dokonywanie arbitrażu. Rynek jednak charakteryzuję się teraz dużą fluktuacją cen, dlatego inwestorzy muszą być bardzo wyczuleni na czas zamykania pozycji - dodaje Alfred Adamiec.
Według doradcy inwestycyjnego PBK AM, istnieje również kilka spółek, które mimo, że nie należą do najatrakcyjniejszych sektorów gospodarki mogą sprawić niespodziankę. Być może będzie to Budimex, który z powodzeniem porządkuje grupę kapitałową. Niedoceniane wydają się być także akcje Prospera, który spektakularnymi zakupami zdobył drugą pozycję na krajowym rynku dystrybutorów leków.
Obecny rok powinien być też dobry dla Jelfy, która zaczęła zbierać pierwsze owoce zmienionej w minionym roku strategii. Z branży budowlanej atrakcyjnie wyglądają również walory Mostostalu Export oraz Mostostalu Zabrze, do którego może wejść inwestor strategiczny.
- Należy jednak zaznaczyć, że na branżę budowlaną negatywny wpływ mają wysokie stopy procentowe i słabszy wzrost gospodarczy - konkluduje Alfred Adamiec.
Umiarkowanie
Część z doradców zakłada, że warszawska giełda nie zrealizuje jednak optymistycznego, wzrostowego wariantu rozwoju. Bardziej pesymistyczny scenariusz zakłada przeniesienie części środków z akcji na rynek papierów dłużnych. Z punktu widzenia inwestorów zagranicznych, ciekawie wygląda rynek walutowy, szczególnie zaś ten jego segment, który koncentruje się na relacjach pomiędzy euro i dolarem.
Polski rynek w dalszym ciągu będzie podążał za światowymi trendami, zaś te w kontekście spadającej dynamiki wzrostu amerykańskiej gospodarki nie wyglądają najlepiej. W portfelu inwestycyjnym zakładałbym przeważenie obligacji. Akcje, które pozostawiłbym w portfelu musiałyby odznaczać się pewnymi cechami. Powinny to być walory spółek silnych fundamentalnie, defensywne, o wskaźniku beta (oceniającym zachowanie się danego waloru w stosunku do zachowania całego rynku) oscylującym wokół 1. Walory te powinny być pozbawione uzależnień od cykli koniunkturalnych - twierdzi Tomasz Stadnik, doradca inwestycyjny Credit Suisse Asset Mangement.
Ważna makroekonomia
W co więc warto inwestować biorąc pod uwagę otoczenie makroekonomiczne i postrzeganie naszego kraju przez inwestorów zagranicznych, którzy najczęściej robią to oceniając rynek na podstawie wskaźników ekonomicznych
- Dla Polski na razie skończył się okres dużego wzrostu gospodarczego. Obecnie zwalniamy tempo robiąc podbudowę pod stabilny wzrost w średnim okresie. Czynniki makroekonomiczne jakich może spodziewać się GPW i które negatywnie mogą odbić się na jej zachowaniu to przede wszystkim ogłoszenie w drugim kwartale danych o wzroście PKB, który może być mniejszy niż pierwotnie zakładano. Odpowiedzialny jest za to głównie słabnący popyt krajowy. Natomiast w drugiej połowie roku mogą być widoczne rezultaty obniżenia stóp procentowych, a zakładam że zostaną one obniżone, co powinno istotnie poprawić sytuację na GPW - twierdzi Marcin Mróz, ekonomista Wood & Company.
Głęboki rynek
Dużym plusem rodzimego rynku akcji, mimo wszystkich wysuwanych pod jego kątem zastrzeżeń, jest dominująca pozycja na tle całego regionu i rynków rozwijających się. Na hurra optymizm jest jednak zbyt wcześnie. Gdyby patrzeć przez pryzmat wskaźników ekonomicznych to w regionie pod względem wielkości wzrostu gospodarczego wkrótce powinny zbliżyć się do nas Czechy. Jeszcze słabiej wyglądamy w porównaniu z Węgrami, które zapewne prześcigną nas skalą wzrostu gospodarczego. Poza tym, Węgrzy realizują wzrost w znacznie bezpieczniejszy sposób, czyli przez eksport, a nie jak w przypadku Polski poprzez popyt krajowy.
Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja w przypadku rynków kapitałowych. Przy napływie środków na rynki krajów rozwijających się, które mają być przeznaczone na inwestycje portfelowe, znaczna ich część powinna trafić na GPW, gdyż rynki naszych konkurentów są stosunkowo ciasne.
W przypadku realizacji takiego scenariusza, należy liczyć się ze wzrostem spółek dużych, charakteryzujących się dużą płynnością jak ma to chociażby miejsce w przypadku Telekomunikacji Polskiej, PKN Orlen, Prokomu, Elektrimu oraz oczywiście większości banków. Drobny inwestor może mieć jednak utrudnione zadanie. Wynika to z faktu, że najwięksi gracze dużo wcześniej zaczynają napełniać swoje portfele. Z tego względu należałoby dokładnie obserwować ich ruchy, by móc wybrać odpowiedni moment pod podłączenie się.