O sprawie pisze poniedziałkowy "Puls Biznesu". Jak czytamy, PGC ma w Warszawie kopalnię kryptowalut. Stojące w niej komputery są de facto własnością inwestorów. Klienci wykładali pieniądze, spółka kompletowała za nie serwerownię, a później dzieliła się zyskiem z wykopanych krytpowalut.
Jednak od kilku dni do klientów przestały wpływać pieniądze. Kiedy jeden z nich zażądał zwrotu sprzętu, pojawił się problem. W sumie dotknął on kilkuset inwestorów.
Spółka zawiadomiła już prokuraturę o możliwości popełniania przestępstwa przez jednego ze wspólników, Dominika Hunderta. Miało dochodzić do fikcyjnego zawierania umów sprzedaży komputerów, a potem ich fikcyjnego dzierżawienia.
- Chcieliśmy uprzedzić klientów Dominika Hunderta o tym, że zamierza odebrać sprzęt, który uprzednio nam powierzył - powiedział gazecie prezes PGC Marcin Kolos. Spółka odcięła się od dotychczasowego wspólnika.