30 milionów złotych jeszcze w tym roku, a łącznie kilkaset milionów - takie szacunki kosztów nowej ustawy o repatriacji przedstawił w poniedziałek minister Henryk Kowalczyk. Ustawa, która obejmie nawet 10 tysięcy Polaków, ma wejść w życie w II połowie roku.
Przygotowywana ustawa będzie dotyczyć osób zamieszkujących azjatycką część byłego ZSRR. Pierwszeństwo w powrocie mają mieć osoby represjonowane i ich potomkowie. Repatriacją objęci byliby również małżonkowie i dzieci tych osób.
Zgodnie z projektem ustawy, której szczegółowe założenia mają być znane za kilka tygodni, przybyłym do Polski przysługiwałyby świadczenia w formie zasiłku: transportowego, na zagospodarowanie, szkolnego oraz na wynajem mieszkania.
Kluczową nowością tego projektu jest wprowadzenie nowej drogi repatriacji - w formie pomocy organizowanej przez władze centralne. Jak przekonywała w czasie konferencji pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego Anna Maria Anders, dotychczasowa droga repatriacji - poprzez zaproszenie przez samorząd - "nie działa". Autorzy nowego projektu zdecydowali się jednak zachować taką możliwość. Nowością będzie możliwość dofinansowania z budżetu dla samorządów, które będą chciały przekazać lokale komunalne repatriantom na poziomie około 30 procent wartości tych lokali.
W przypadku pomocy zorganizowanej przez władze centralne repatrianci mieliby mieć zapewnione pół roku w ośrodku pobytu, a także zapewniony kolejny rok utrzymania i wynajem mieszkania. Z nieoficjalnych informacji ze źródeł rządowych wynika, że rząd planuje powołać specjalnego pełnomocnika oraz pełnomocników wojewódzkich.
- Wszyscy potomkowie represjonowanych będą mogli wrócić do Polski - podkreśliła Anders. Córka generała Władysława Andersa obiecała, że stanie się to w ciągu 10 lat obowiązywania ustawy.
Z nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że autorzy projektu ustawy zakładają wypłatę repatriantom 600 zł miesięcznie na utrzymanie przez pierwsze pół roku, a także jednorazowe wsparcie mieszkaniowe w wysokości 4 tys. zł.
Program pomocy dla repatriantów pojawił się w czasie, gdy rząd pracuje nad szczegółowymi rozwiązaniami w kwestii sprowadzenia do Polski imigrantów w ramach unijnego programu relokacji. 12 stycznia Rada Ministrów przedstawiła projekt rozporządzenia, z którego wynika, że w 2016 roku "na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej może być relokowanych nie więcej niż 400 cudzoziemców".
Jak zakładają autorzy tego projektu, w 2016 roku na program relokacji imigrantów zostanie przeznaczone 10,5 mln zł, z czego niecałe 2 mln zł mają pochłonąć koszty związane z integracją cudzoziemców. Pozostałe koszty wynikają głównie z konieczności zatrudnienia dodatkowego personelu i kosztów czynności podejmowanych przez organy państwowe. Zgodnie z przyjętymi wcześniej ustaleniami, za każdą relokowaną osobę z ośrodków na terytorium wspólnoty Unia Europejska ma zapłacić Polsce 6 tys. euro.