"Wsiąść do pociągu byle jakiego" - śpiewała niegdyś Maryla Rodowicz, gwiazda Sylwestra TVP w Zakopanem. Imprezowicze wracający z koncertu pod Tatrami przekonali się jednak, że to nie takie łatwe. Bo choć wiadomo było, że w Zakopanem będzie wielka impreza sylwestrowa na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to sytuacja i tak zaskoczyła kolejarzy. - Kolej zmarnowała ogromną szansę - mówi money.pl ekspert rynku transportowego Jakub Majewski.
Jak duży jest problem, okazało się już po zakończeniu imprezy. Otóż tłum imprezowiczów ruszył z Równi Krupowej na stację kolejową, gdzie próbował wsiąść do pociągu. Przy tym wsiąść próbowali wszyscy, niezależnie od tego, czy mieli bilet na przejazd, czy nie. W efekcie jeden skład szturmowało ponad tysiąc podróżnych.
Sprawą zainteresował się już Urząd Transportu Kolejowego. Urząd sprawdzi, czy nie zostały naruszone zbiorowe prawa pasażerów i będzie domagał się od kolejarzy wyjaśnień.
Smaku całej sprawie dodaje fakt, że PKP Intercity, którego to był pociąg, było partnerem imprezy. Spółkę pozdrawiali nawet ze sceny prowadzący koncert. "Przywitaj Nowy Rok u podnóża Tatr! PKP Intercity i Telewizja TVP 2 zapraszają na tegoroczną zabawę sylwestrową do Zakopanego. Z tej okazji przewoźnik uruchomi dwa dodatkowe połączenia do zimowej stolicy Polski" - kusił w połowie grudnia przewoźnik.
Wsiąść do pociągu
Zgodnie z obietnicą, pociąg miał pojechać po trzeciej nad ranem. PKP Intercity deklaruje, że podstawiono skład ośmiu wagonów, choć początkowo miało być pięć. Na więcej niż osiem nie pozwalają parametry techniczne linii.
Do tych ośmiu wagonów weszło ostatecznie około 900 podróżnych. Reszcie się nie udało. Doszło do przepychanek i awantur, a pociąg ruszył z ponad godzinnym opóźnieniem. Następny miał pojechać przed ósmą rano. Tym razem ci, którym nie udało się wsiąść, zeszli na tory. To spowodowało kolejne ponad godzinne opóźnienie.
PKP Intercity tłumaczy, że pociągi tego przewoźnika były jedynymi, które odchodziły z Zakopanego po zakończeniu koncertu. Czyli nawet ci, którzy chcieli jechać do Chabówki czy Nowego Targu, i tak szturmowali pociąg do Krakowa. - Spółka jako jedyny przewoźnik uruchamiała pociągi z Zakopanego w godzinach po zakończeniu imprezy sylwestrowej aż do godziny 9.00 - mówi money.pl rzeczniczka PKP Intercity Agnieszka Serbeńska.
- Pociąg był dedykowany do Krakowa z możliwością przesiadek na pociągi odjeżdżające m.in.w kierunku Warszawy, z czego skorzystało w sumie ok. 200 z ok. 1200 wszystkich pasażerów, a nie do ruchu regionalnego, m.in. Chabówki czy Nowego Targu - dodaje rzeczniczka. - Ważne, że na dworcu w Zakopanem część osób pojawiła się bez ważnego biletu na przejazd - zaznacza. Przewoźnik próbował ratować sytuację, podstawiając autobus, ale na dobre uspokoiło się dopiero po kilku godzinach, w miarę jak odjeżdżały kolejne pociągi.
Tor jak ślepa kiszka
Linia kolejowa z Zakopanego ma ten sam problem, co droga. Jeśli na raz ruszy nią kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to się zablokuje. Do Zakopanego prowadzi jeden tor, a tylko dzięki przeprowadzonym ostatnio pracom po drodze nie trzeba już zmieniać lokomotywy. Prawdziwa tragedia jest, jeśli na tym jednym torze na przykład zepsuje się pociąg. Wtedy nic nie przejedzie. Jednak tym razem tak nie było. - W mojej opinii to nie infrastruktura zawiniła. Tylko organizacja - uważa wieloletni kolejarz, który jednak zastrzega sobie anonimowość.
Tego samego zdania jest ekspert rynku transportowego i prezes Fundacji ProKolej Jakub Majewski. - Kolej zmarnowała ogromną szansę. Wiadomo było, że będzie wielka impreza sylwestrowa, że będą się na niej bawić tysiące ludzi, i że jak skończą się bawić, to będą chcieli wrócić do domu. PKP Intercity ma system rezerwacyjny, więc już od kilku dni wiedziało, że ma wyprzedane wszystkie bilety. Normalny przedsiębiorca, kiedy widzi tak duży popyt na jego usługi, zastanawia się, co zrobić, by tych usług sprzedać więcej - wskazuje.
- Senna stacja w Zakopanem przeżyła klęskę urodzaju. Jak nie ma korków na drogach, turyści wolą jechać do Zakopanego samochodem albo busem, bo tak jest szybciej, niż pociągiem. Powroty z Sylwestra były szansą, żeby pokazać kolej od innej, lepszej strony. Udowodnić, że może być wygodna i dobrze zorganizowana. Ale zabrakło wyobraźni i planowania - dodaje.