Projekt gwarantujący m.in. to, że starsze pozwolenia na budowę nie wolno będzie podważać, trafił właśnie do konsultacji publicznych.
Właściciele nieruchomości, którzy po co najmniej pięciu latach liczonych od daty załatwienia końcowych formalności, poinformowali o zakończeniu budowy, mogą spać spokojnie. Ich pozowania na budowę będą nie do ruszenia – pisze "Rzeczpospolita". W przypadku uzyskania pozwolenia na użytkowanie termin będzie ośmioletni.
Jak czytamy w dzienniku, inwestycje celu publicznego okres ten będą miały jeszcze bardziej skrócony - do trzech lat, licząc od dnia, kiedy pozwolenie na budowę stało się ostateczne. Pod warunkiem jednak, że rozpoczęto już budowę.
Masz pralkę w kuchni? Łamiesz prawo!
Zmienić się mają również warunki zabudowy. Obecnie wydawane są bezterminowo, ale będą obowiązywały jedynie dwa lata. Ograniczenie tego okresu ma ukrócić spekulacje gruntami. W czasie dwóch lat bowiem istotnie może zmienić się otocznie inwestycji.
Projekt ustawy uściśla też zasady ustalenia dobrego sąsiedztwa. Jak tłumaczy "Rz", to dzięki niej ustala się, czy inwestycja nawiązuje do istniejącej zabudowy, czy nie. Zamiast analizowania każdej działki, która jest w obszarze, sprawdzane będą jedynie te bezpośrednio sąsiadujące z inwestorem.
Projekt trafił już do konsultacji publicznych. Nowe prawo może więc obowiązywać już w przyszłym roku.