Powód? Rząd udzielił pożyczki niejako pod zastaw przepisów, które dopiero się tworzą.
Przekazanie TVP 800 mln zł państwowych pieniędzy z Funduszu Reprywatyzacyjnego to efekt podpisanej 21 lipca umowy. Wniosek o pożyczkę złożyła telewizja kierowana przez Jacka Kurskiego. Gigantyczna pomoc zbiegła się w czasie z ukrywaniem przez państwowego nadawcę informacji o stanie finansów spółki.
Udzielenie pożyczki okazało się dopiero wstępem do prawnego absurdu, bowiem warunki umowy są, co najmniej, szokujące. Wiceminister finansów Leszek Skiba w odpowiedzi na interpelację posła Nowoczesnej Grzegorza Furgo przyznał, że we wniosku o pomoc telewizja przedstawiła "projekcje finansowe na lata 2017-2023, które wskazują, że sytuacja finansowa TVP pozwoli na terminową spłatę pożyczki”. Jest jednak haczyk.
"Prognozy finansowe zostały sporządzone przy założenia wprowadzenia regulacji prawnych mających na celu ustabilizowanie systemu finansowa spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz stałego wpływu przychodów z reklamy oraz sponsoringu” – dodał Skiba.
Z tych słów wynika, że Telewizja Polska spłaci pożyczkę tylko w sytuacji, gdy przyjęta zostanie ustawa abonamentowa zwiększająca ściągalność tej daniny. Przeciętny podatnik może tylko pomarzyć o tym, by jakikolwiek bank udzielił pożyczki z zastrzeżeniem, że jeśli ustawodawca nie zmieni przepisów, nie będzie konieczności jej zwrotu.
TVP pieniądze Skarbowi Państwa powinna zwrócić do 30 grudnia 2023 r.
Ustawa abonamentowa do lamusa?
Z publikacją na stronach Sejmu odpowiedzi na interpelację posła Furgo zbiegło się przyjęcie przez rząd nowelizacji tegorocznego budżetu. Zakłada ona przekazanie mediom publicznym 980 mln zł z tytułu "rekompensaty za utracone w latach 2010-2017 wpływy z opłat abonamentowych z tytułu zwolnień ustawowych". Ta decyzja sugeruje, że zostanie odłożona w czasie lub trafi do lamusa szykowana w resorcie kultury ustawa o nowym sposobie pobierania abonamentu RTV.
Słyszeliśmy już wiele wersji pomysłu na poprawę ściągalności daniny. Każdy z nich dotykał kieszeni każdego podatnika.
Z pisma wiceministra finansów wynika także, że wicepremier i minister finansów Mateusz Morawiecki nie miał możliwości odmówić udzielenia pożyczki, bowiem kluczową rolę na mocy prawa, miała premier Beata Szydło. Równocześnie szefowa rządu "nie posiada uprawnień w zakresie ingerowania w jakiekolwiek sprawy TVP” w tym nie może zarządzić "jakichkolwiek działań w obszarze prowadzonej w spółce polityki finansowej”.
Telewizja Polska może się więc zadłużać, a premier może się temu tylko przyglądać. Interweniować mógłby jej zastępca Piotr Gliński, Rada Mediów Narodowych lub Rada Nadzorcza TVP. Wszystkie te organy są jednak zdominowane przez osoby wskazane przez PiS.