W piątek światło dzienne ujrzało najnowsze opracowanie europejskich urzędników. Z zebranych informacji na temat bezrobocia wynika, że w krajach posługujących się walutą euro bez pracy jest 8,2 proc. mieszkańców. To oznacza sporą poprawę względem analogicznego okresu poprzedniego roku, gdy bezrobocie wynosiło 9,1 proc.
Tak dobrych statystyk w strefie euro nie było od końcówki 2008 roku. Szacuje się, że w 19 krajach bez pracy jest niecałe 13,4 mln ludzi.
Jeśli rozszerzymy tę grupę krajów do wszystkich należących do Unii Europejskiej (28) liczba bezrobotnych rośnie do 16,8 mln osób. Jest to zdecydowanie mniejszy odsetek, w porównaniu do liczby ludzi, poszukujących i zdolnych podjąć pracę. Bezrobocie w UE oszacowano na 6,8 proc. To również najniższy poziom od dekady.
Wśród krajów UE zdecydowanie najlepiej wypadają w statystykach Czesi (2,3 proc. bezrobocia). Za nimi są Niemcy (3,4 proc.) i z minimalną stratą do nich - Polacy (3,5 proc.).
Świetnym wynikiem chwali się w mediach społecznościowych Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Podkreśla, że bezrobocie w Polsce jest rekordowo niskie.
W statystykach wyprzedziliśmy Węgry, za którymi byliśmy jeszcze miesiąc wcześniej. Trzeba jednak podkreślić, że nie opublikowali najnowszych danych z lipiec. W czerwcu mieli bezrobocie na poziomie 3,6 proc.
Według Eurostatu, zdecydowanie wyprzedzamy takie kraje jak Holandia (3,8 proc.), Wielka Brytania (4 proc.), Irlandia (5,9 proc.) czy Szwecja (6,2 proc.). A są to jedne z popularniejszych celów wyjazdów Polaków za pracą, choć w tym przypadku kryterium wyboru jest głównie płaca.
Ze zdecydowanie największym bezrobociem musi się mierzyć Grecja (19,5 proc.). Niewiele lepiej wygląda sytuacja w Hiszpanii (15,1 proc.). Blisko 10 proc. bezrobocia jest we Włoszech i Francji.
Eurostat kontra GUS
Najnowsze dane Eurostatu w odniesieniu do Polski mogą niektórych zdziwić. Nasz rząd chwali się dobrą sytuacją na rynku pracy, ale wskazuje na niecałe 6 proc. bezrobocia. Według GUS bez pracy jest prawie milion Polaków, a więc o blisko 400 tys. ludzi więcej niż w tabelach Eurostatu.
Skąd ta różnica? Wynika z metodologii obliczania bezrobocia. GUS zbiera dane z urzędów pracy na temat osób, które są w danym momencie zarejestrowane jako bezrobotne. Z kolei Eurostat opiera się na regularnych badaniach ankietowych, a za bezrobotne uznaje tylko osoby w wieku 15-74 lat, zdolne podjąć zatrudnienie w ciągu najbliższych dwóch tygodni.href="https://www.money.pl/gospodarka/inflacjabezrobocie/wiadomosci/artykul/bezrobocie-w-polsce,73,0,2016585.html">
Eksperci zwracają uwagę na poważną wadę metodyki liczenia bezrobocia w Polsce - fikcyjne rejestracje bezrobotnych w urzędach pracy, które w poważnym stopniu zniekształcają prawdziwy obraz polskiego rynku pracy. Wiele osób rejestruje się tylko dla ubezpieczenia czy różnego rodzaju świadczeń i dotacji, a pracują na czarno lub wcale nie zamierzają pracować.
Z drugiej strony istotną wadą metodyki Eurostatu jest bardzo duże uogólnienie oraz deklaratywny charakter informacji przekazywanych przez badanych.
Bardzo ważną cechą danych Eurostatu jest porównywalność. Można w prosty sposób odnieść sytuację rynku pracy w Polsce z innymi krajami UE.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl