Rąk do pracy brakuje, dlatego pracodawcy coraz częściej decydują się na zatrudnianie nieletnich. - W przeciwieństwie do milenialsów, którzy skupiają się na nauce, młodsi garną się do pracy - mówi doradca zawodowy.
Początek wakacji to zazwyczaj czas intensywnego poszukiwania pracowników tymczasowych. Na rynek pracy wchodzą studenci, którzy przez większą część roku mają ograniczone możliwości pracy i maturzyści, którzy chcą dorobić do kieszonkowego w czasie najdłuższych wakacji w życiu.
W tym roku wakacyjnych ofert jest szczególnie dużo. Sezonowych pracowników poszukuje się nie tylko w branżach związanych z wakacjami, jak gastronomia czy hotelarstwo, ale i np. w zakładach produkcyjnych czy w logistyce. Firmy próbują w ten sposób załatać braki kadrowe związane z wyjątkowo niskim bezrobociem i małą liczbą pracowników na rynku.
Szczególnym przypadkiem sezonowego pracownika są osoby niepełnoletnie. Prawo pozwala na zatrudnienie osoby pomiędzy 16 a 18 rokiem życia, ale do tej pory niewiele firm się na to decydowało, bo młodociani pracownicy to dość duże obciążenie administracyjne.
- Przede wszystkim nie w każdej branży można osoby młodociane zatrudnić. Odpada np. budowa, bo niepełnoletni nie mogą wykonywać prac nadmiernie obciążających fizycznie - mówi Andrzej Kubisiak z Work Service. - Poza tym młodociani pracownicy mają bardzo ściśle określony czas pracy, co wymaga prowadzenia osobnej ewidencji. Nie wszystkim firmom się to opłaca, dlatego zdecydowanie chętniej są zatrudniani ci, którzy już 18 lat skończyli.
Mimo utrudnień, jak twierdzą przedstawiciele instytucji zajmujących się aktywizacją zawodową młodych, zainteresowanie nieletnimi pracownikami jest w tym roku wyjątkowo wysokie.
- Zwykle najwięcej ofert pracy skierowanych było do osób, które kończyły 18 lat, czyli do studentów i maturzystów. Ale od pewnego czasu widać coraz większe zainteresowanie nieletnimi - mówi Edyta Monasterska, doradca zawodowy Młodzieżowego Centrum Kariery w Radzionkowie. - Zwłaszcza w czerwcu takich ofert spłynęło do nas bardzo dużo. Chodziło głównie o prace przy różnych imprezach plenerowych, rozstawianie dekoracji etc. Ale dużo takich pracowników zatrudniają też markety budowlane, które szukają pomocników na sezon letni.
Poszukiwanie najmłodszych pracowników to, zdaniem doradców, sposób na poprawę sytuacji, wobec bardzo trudnej sytuacji na rynku.
- Rąk do pracy brakuje w każdej branży. O sezonowych pracowników też nie jest łatwo. Milenialsi to grupa o specyficznych wymaganiach, która raczej woli się skupić na nauce, niż na sezonowej pracy - komentuje Edyta Monasterska. - Młodsi są pod tym względem lepszymi pracownikami.
Jak mówią doradcy zawodowi, niepełnoletni kandydaci garną się do pracy i chętnie szukają możliwości dorobienia do kieszonkowego.
- Przychodzą sami kandydaci, przychodzą rodzice i pytają o szczegóły, bo dziecko chciałoby pracować w wakacje. Zainteresowanie jest bardzo duże - mówi Edyta Monasterska. - Pracodawcy zazwyczaj są z takich pracowników zadowoleni. Niektóre firmy co roku zgłaszają zapotrzebowanie.
Od tego roku młodocianych pracowników może być na rynku pracy więcej.
1 września wchodzi w życie nowe prawo, które obniży minimalny wiek pozwalający na legalne zatrudnienie do 15 lat. Pracodawca będzie mógł zatrudnić taką osobę tylko pod warunkiem, że skończyła już gimnazjum (albo 8-klasową podstawówkę), a praca nie będzie kolidować z dalszą nauką. Młodzież do 16. roku życia będzie mogła pracować maksymalnie 6 godzin dziennie i tylko przy tzw. pracach lekkich.
Młodocianego pracownika, tak jak do tej pory, będzie można zatrudnić tylko za pisemną zgodą rodzica.
* Wirtualna Polska rusza z akcją #WPnaLato. Przez całe wakacje będziemy pokazywać ciekawe miejsca, które warto odwiedzić i informować o wszystkim, co dzieje się w wakacyjnej Polsce. Jeżeli chcesz zwrócić naszą uwagę na ciekawy temat, skorzystaj z formularza znajdującego się na stronie DziejesieWP. *