W drugim kwartale ubiegłego roku znalazło pracę prawie 150 tys. osób, a w trzecim 250 tys. osób, podczas gdy w pozostałej części roku zatrudnienie albo malało, albo rosło tylko nieznacznie. I takie sezonowe tendencje mają miejsce już od dawna.
Zmiana zatrudnienia (tysiące osób kwartał do kwartału, wg BAEL) src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1397718000&de=1397747700&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=NVT&colors%5B0%5D=%231f5bac&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
W dwóch ostatnich latach od maja do lipca z list bezrobotnych wypisywano po dwieście tysięcy osób. Większość z nich znajdowało pracę sezonową w kraju lub za granicą.
Jednak w tym roku, jeszcze przed sezonem wakacyjnym, sytuacja na rynku pracy poprawiła się na tyle, że w pierwszym kwartale realne bezrobocie, liczone według statystyk unijnych (obejmujących tylko osoby, które pracy naprawdę szukają), zeszło do poziomu 7 proc. Pracy w Polsce nie mogło znaleźć 1,2 miliona osób, czyli 300 tysięcy mniej niż rok wcześniej. Z tego w miastach ubyło w ciągu roku 180 tysięcy bezrobotnych, a ze wsi 110 tysięcy.
Najbliższe lato na rynku pracy może się okazać przełomowe. Wszystko wskazuje na to, że teraz to już nie znalezienie pracy jest sztuką, ale staje się nią wyszukanie sezonowego pracownika. A niedługo być może pracownika w ogóle.
„Prawie jak w Ameryce”
Okres wakacyjny to na rynku pracy spore zamieszanie. Większość stałych pracowników chce iść na urlop, a obsadę trzeba utrzymać. Sklepy i restauracje w miastach, żeby uniknąć czasowego zamknięcia, zaczynają konkurować o nowych pracowników z ofertą zatrudnienia z przeżywających oblężenie wakacyjnych kurortów.
- Mój 19-letni syn szukał swojej pierwszej pracy przez parę dni - mówi pan Jan z Warszawy. - Skończyły się matury i w czerwcu wysłał kilka ofert. Chciał się zatrudnić na wakacje w jakimś sklepie. Do restauracji potrzebne są specjalne badania lekarskie, więc sobie odpuścił. Nie dawałem mu szans. „Najszybciej znajdziesz od lipca, o ile w ogóle, tak łatwo to nie jest” - mówiłem mi. A tu... praca znalazła się natychmiast. Dwieście metrów od domu w sieci sklepów obuwniczych. Zgodzili się na wszystkie jego warunki, czyli trzy czwarte etatu tylko na rano w czerwcu, potem na zmiany w lipcu, umowa o pracę, a nie zlecenie. Płaca oczywiście niewielka, ale tempo robi wrażenie. Prawie jak w Ameryce!
Praca sezonowa to zazwyczaj miejsca pracy, które nie wymagają długiego szkolenia. W restauracjach czy sklepach, gdzie przyuczenie do pracy wymaga jednego-dwóch dni i to dla tych bardziej opornych, ze znalezieniem zatrudnienia nawet na dwa wakacyjne miesiące nie ma obecnie problemu.
Zawężoną obsadę można obecnie na przykład zaobserwować w wielu fryzjerskich salonach sieciowych. Do pracy coraz częściej przyjmowane są osoby z trudem posługujące się językiem polskim. Jak w salonach warszawskiej sieci "fryzjer.me", gdzie zarówno strzyżeniem, jak i przyjmowaniem zamówień zajmują się często imigranci zza wschodniej granicy.
Program 500+ zmienił optykę
Program 500+ poważnie zmienił optykę szukających pracy. Zwłaszcza tych najmniej wykwalifikowanych. Praca dla wielu przestała być środkiem zapewniającym tylko przeżycie, ale jest już swoistym dodatkiem do zasiłku na dzieci. Dla wielu musi być też na tyle wysoka, żeby zrekompensowała ewentualne przekroczenie progu dochodowego 800 zł na osobę, co zapewnia przecież 500 zł na pierwsze dziecko.
- Kobiety nie będą pracowały za 1,5 tys. zł, skoro tyle samo dostają na trójkę dzieci z rządowego programu, a mogą siedzieć w domu i nic nie robić - powiedział dziennikarzowi trójmiejskiej Gazety Wyborczej Tomasz Limon z Pracodawców Pomorza.
Jak wynika z badania Work Service, 33,9 proc. pracodawców w ostatnich miesiącach miała trudności ze znalezieniem odpowiednich pracowników.
- Poza tradycyjnymi sektorami sezonowymi - gastronomią, hotelarstwem i rolnictwem - mamy w tym roku również dużo ofert z przemysłu. W okresie letnim rekrutacje otwierają także branże produkcyjna i logistyczna, które mają oferty dla wielu młodych pracowników - komentuje Krzysztof Inglot, pełnomocnik zarządu Work Service S.A.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", na Pomorzu są problemy z zatrudnieniem zbieraczy truskawek. Płacono 1,50 zł za łubiankę.
Okazuje się, że trzeba po prostu dać ludziom trochę więcej pieniędzy. Już 2 zł za zebranie łubianki zmienia sytuację. Tyle daje pracownikom właścicielka truskawkowego pola w Prędocinie, 40 kilometrów od Radomia, która nie miała problemu ze skompletowaniem pełnej obsady.
Opiekunka do dzieci hitem pracy sezonowej
Najwyższych poborów za godzinę pracy sezonowej mogą w te wakacje oczekiwać opiekunki do dzieci - wyliczyła firma Work Service. Najniższych zarobków spodziewać się mogą kelnerzy, choć w ich przypadku trzeba pamiętać o napiwkach.
Prace sezonowe - proponowane wynagrodzenia (zł brutto na godzinę) | ||||
---|---|---|---|---|
l.p. | Rodzaj pracy | Od | Do | Średnia |
1 | Opiekunka do dzieci | 19,3 | 25,8 | 22,55 |
2 | Hostessa | 10,2 | 21,6 | 15,90 |
3 | Pomoc w biurze | 12,2 | 18,1 | 15,15 |
4 | Pracownik call center | 12,4 | 17,8 | 15,10 |
5 | Praca na linii produkcyjnej | 11,4 | 16,5 | 13,95 |
6 | Magazynier | 11,4 | 15,6 | 13,50 |
7 | Merchandiser | 11,9 | 14,4 | 13,15 |
8 | Sortowanie paczek | 12,5 | 13,5 | 13,00 |
9 | Operator wózka widłowego | 11,5 | 13,9 | 12,70 |
10 | Kelner | 9,8 | 12,9 | 11,35 |
Źródło: Work Service |
Część wyliczonych przez Work Service kwot jest niższa niż nowa płaca minimalna, więc będzie musiała od przyszłego roku być korygowana w górę.
12 zł płacy minimalnej od 2017 r. Nie za mało?
Oprócz spadku bezrobocia i efektów Programu 500+ od przyszłego roku wchodzi jeszcze w życie ustawa ustanawiająca dolny limit płacy na poziomie 12 zł brutto za godzinę, również dla umów cywilno-prawnych. Przy obecnym braku rąk do pracy może ona jednak mieć znaczenie kosmetyczne.
Jak pokazuje życie, to spadek bezrobocia jest najlepszym sposobem na wzrost wynagrodzeń. Wszelkie ustawowe próby rozwiązania problemu niskich poborów właściwie nie mają sensu. Jeśli nie idzie za tym wzrost gospodarki, to ustanowienie płacy minimalnej spowoduje wzrost bezrobocia, tj. części osób się poprawi, ale część innych nie znajdzie pracy, bo nie będzie na nią popytu. Jeśli natomiast gospodarka rośnie, a z nią popyt na pracę, to płace i tak idą w górę. Gdy zmniejsza się bezrobocie, to coraz trudniej znaleźć osobę, która przyjmie obowiązki za niskie wynagrodzenie, więc... trzeba je podwyższać. Prawa rynku.
Takie zjawisko można właśnie teraz zaobserwować w Polsce. Bezrobocie oscylujące w kierunku stopy naturalnej, czyli 3-5 proc., powoduje, że czas, kiedy to pracodawca rządził i dzielił, powoli odchodzi w przeszłość i rynek zbliża się do równowagi. W takiej sytuacji będzie więcej szans na wyższe płace, a pracodawcy powinni być bardziej skłonni do negocjacji.