Gdyby nie Ukraińcy, nie moglibyśmy eksportować ponad 90 procent produkowanych w naszym kraju pralek i lodówek - pisze wtorkowy "Puls Biznesu". I przygląda się pięciu największym firmom z branży.
W sumie bezpośrednio przy produkcji AGD pracuje w Polsce prawie 27 tys. osób. 80 proc. z nich zatrudnia piątka gigantów: Amica, BSH, Whirlpool, Electrolux i Samsung.
W Amice na niecałe dwa tysiące zatrudnionych niemal 200 osób to obcokrajowcy. Firma narzeka jednak na niewystarczającą liczbę pracowników. Podobny problem może mieć - zdaniem gazety - Samsung, którego przedstawiciele odmówili jednak podawania danych o liczbie zatrudnionych.
Kilkaset osób z ukraińskim paszportem pracuje w Electroluksie. Z kolei w Whirlpoolu Ukraińcy stanowią 5-10 proc. załogi. BSH nie podaje szczegółowych danych, ale przyznaje, że część z pracowników to cudzoziemcy.
O pracowników będzie coraz trudniej, bo Polska jest wielką montownią pralek i lodówek i działający u nas giganci chcą się rozwijać. A to oznacza potrzebę zatrudniania kolejnych osób. Firmy radzą sobie z tym różnie - od dawania podwyżek, przez benefity pozapłacowe (jak budowa przyzakładowego przedszkola dla dzieci pracowników) po sięganie po więźniów odbywających kary w systemie tzw. półotwartym.
Statystycznie jeden pracownik fabryki produkuje rocznie około 1 tys. sztuk dużego sprzętu AGD. Zatrudnieni w Polsce Ukraińcy mogą odpowiadać łącznie za produkcję nawet ponad 2 mln pralek, lodówek i kuchenek - pisze "PB".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl