Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Praca w Polsce jest, i to od ręki. Ta branża potrzebuje setek pracowników

34
Podziel się:

Brak chętnych do pracy i brak wykwalifikowanych specjalistów to jeden z głównych problemów branży przetwórstwa rybnego w Polsce - oceniają przedstawiciele sektora. Pomimo tego branża jest uważana za najnowocześniejszą w Europie.

Praca w Polsce jest, i to od ręki. Ta branża potrzebuje setek pracowników
(LUKASZ OSTALSKI/REPORTER)

W czwartek w Sopocie rozpoczął się IV Kongres Rybny, w którym uczestniczy ponad 300 przedstawicieli branży przetwórstwa rybnego, akwakultury i rybołówstwa.

Prezes zarządu Graal SA, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb, Bogusław Kowalski, powiedział, że jednym z problemów sektora jest "brak rąk do pracy". Ocenił, że "na dziś Grupa kapitałowa Graal mogłaby zatrudnić kilkaset osób". Dziś w kilku zakładach Grupy pracuje ok. 2,5 tys. osób, w tym kilkuset obcokrajowców.

Kowalski przyznał, że "płaci tyle, na ile pozwala rynek zarówno w Polsce, jak i za granicą". Ocenił, że problem rąk do pracy jest odczuwalny od ok. 4-5 lat i z roku na rok jest coraz gorzej. Brakuje nie tylko pracowników mniej wykwalifikowanych, ale też technologów, specjalistów kontroli jakości. - Szkolimy we własnym zakresie, ale idzie to bardzo powoli - mówił. - Nie ma szkół na poziomach zawodowym, na wyższym, nie ma programów nauczania - mówił. - Jeździmy do ministerstwa, staramy się o kształcenie technologów, ale idzie to w wolnym tempie - dodał.

Powiedział, że pewnym rozwiązaniem jest zatrudnianie obcokrajowców, głównie z Ukrainy, Mołdawii, Białorusi. Zwrócił uwagę, że w przypadku obcokrajowców problemem jest to, że ich przeszkolenie trwa ok. trzech miesięcy, a ich pozwolenie na pobyt i pracę w Polsce to tylko pół roku, więc wydajność jest bardzo ograniczona". Przyznał, że branża oczekuje wsparcia władz lokalnych i centralnych w zakresie systemu szkolnictwa zawodowego. - Chodzi o to, żeby powstały kierunki związane z technologią, przetwórstwem, generalnie z branżą rybną - wyjaśnił.

Rząd pomoże w kształceniu

Doradca ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej ds. rybołówstwa, Grzegorz Hałubek przyznał, że przetwórcy mówią o "dużym i poważnym deficycie pracowników, który ma wpływ na jakość ich produkcji i zyski". Powiedział, że w Polsce brakuje systemu kształcenia pracowników dla tego sektora. Poinformował, że "rząd podjął działania, żeby we współpracy z producentami utworzyć jakieś kształcenie".

Prezes Stowarzyszenia producentów ryb łososiowatych Jacek Juchniewicz powiedział, że w sektorze akwakultury jest "pewien krach związany z załamaniem się szkolnictwa na poziomie średnim i wyższym". Zauważył, że zostały zlikwidowane dwa technika o charakterze ogólnopolskim. - Praktycznie nie ma średnich szkół rybackich - dodał. Podkreślił, że w tym roku po raz pierwszy w historii znany wydział rybacki na uniwersytecie warmińsko-mazurskim nie miał chętnych do studiowania. - Sytuacja jest dramatyczna, ale paradoksalnie idzie w kontrze do sektora, który rozwija się i potrzebuje specjalistów - mówił.

Wyjaśnił, że branża przyucza pracowników we własnym zakresie i są jeszcze pracownicy, którzy wcześniej zdobyli wykształcenie. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb Jerzy Safander w swoich dwóch zakładach zatrudnia 150 osób, chociaż mógłby zatrudniać o 50 osób więcej. - Ratują nas tylko pracownicy z Ukrainy i Mołdawii, staramy się też wprowadzać większą automatykę w firmach, bo nie ma innej drogi - tłumaczy.

Poinformował, że Stowarzyszenie postuluje o to, aby Ukraińcy mogli przyjeżdżać i pracować nie przez pół roku, a przynajmniej przez dwa-trzy lata. Ocenił, że z jego zakładów po wprowadzeniu Programu 500 plus odeszło "od 4 do 5 procent pracowników". To przede wszystkim kobiety pracują w tym sektorze. Podał, że obecnie w przetwórstwie "można zarobić dwa tysiące na rękę, bo w ostatnich latach pensje w branży wzrosły o 7-10 proc.".

Będzie jeszcze gorzej

Prof. Piotr Bykowski z Akademii Morskiej w Gdyni zauważył, że "na ogół na uczelniach kształcących na kierunkach związanych z technologią żywności, nie tylko w rybach, jest coraz gorzej". - To będzie wielki problem za kilka lat, zwłaszcza że ten sektor bardzo szybko zmienia się, jest zaawansowany technicznie, technologicznie i wymaga odpowiednich kadr" - podkreślił. - W przetwórstwie rybnym znalezienie obecnie technologa do poprowadzenia zakładu jest właściwie niemożliwe - dodał. Zwrócił uwagę, że nie ma chętnych do kształcenia się w kierunkach związanych z przetwórstwem ryb.

Powiedział, że niepowodzeniem zakończyła się próba reaktywowania technikum przemysłu rybnego (kiedyś było w Gdyni) w Koszalinie, bo nikt się nie zgłosił. Zauważył, że "ten sektor na całym świecie nie jest bardzo obiecujący; zyskowność jest dość słaba". - Mamy w Polsce niewątpliwie najlepszy przemysł przetwórstwa rybnego w Europie, a może i na świecie, ale za 10 lat wyposażenie zakładów zestarzeje się i nie będzie pieniędzy na ich wymianę - dodał.

Tymczasem Krzysztof Hryszko z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywności PIB podczas Kongresu Rybackiego w Sopocie powiedział, że rok 2016 był dobry dla polskiej gospodarki rybackiej. W ub. roku na rynek trafiło ok. 500 tys. ton ryb i owoców morza, o 4,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Połowa pochodziła z połowów własnych, głównie z Bałtyku. Rocznie statystyczny Polak spożywa ok. 12 kg ryb, w rekordowej Portugalii - 56 kg.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(34)
WYRÓŻNIONE
LALAMIDO
8 lat temu
Rozwiązanie jest banalne. Zapłacić pracownikom godziwe pieniądze. Skończyły się w Polsce czasy dykatury pracodawców.
klex
8 lat temu
Produkty firmy "Graal" mają jeden podstawowy plus - solidne puszki. Jak nic innego nadają się np. do rzucania we wściekłe psy lub do samoobrony bezpośredniej. Natomiast jeść się tego nie da.
Fadel
8 lat temu
He he he, w przetworstwie rybnym wspaniale placa Norwegowie. Na Islandii tez sie dobrze oplaca zatrudnic. Polska oferuje place ponizej poziomu ubostwa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (34)
franu
8 lat temu
a ludzie po Norwegiach jezdza z daleka od rodzina tu prosze. Trzeba wpsierac rodzime firmy, moja corka dorabia podczas studiow w media ex. tez polska marka i jest bardzo zadowlona, nie chcialbym zbey wyjechala. wiec mam nadzieje, ze chociaz zaplaca dorbze tym pracownikom od ryb, ktorzy sie znajda i zatrudnia
Ćwik62
8 lat temu
Kiedyś w Gdyni była taka szkoła TPR tzn. Technikum Przetwórstwa Rybnego, gdzie szkolili pracowników przetwórstwa rybnego jak i majstrów oraz technologów...... Dzięki "dobrym" zmianom w latach 90-tych padł "Dalmor" (Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich) jak i TPR..... TPR kształcił ludzi nie tylko dla Dalmoru ale nawet dla Gryfa Szczecin, Odry Świnoujście (te przedsiębiorstwa łowiły ryby na całym świecie) ale także dla Firm które poławiały na morzu bałtyckim - Szkuner ,Korab i innych..., oraz dla prywatnych właścicieli kutrów na całym wybrzeżu.....
Cała prawda o...
8 lat temu
Jeżeli chcesz za takie pieniądze 1800zł tyrać po 12 godz to proszę tam iść do pracy kłamco ! Piszesz tu kłamliwe bzdury i za to Ci jeszcze płacą ? W Polsce chętnych do pracy jest o wiele więcej niż wolnych wakatów , a szukają tylko Ci którzy bardzo mało płacą lub oszukują swoich pracowników , nie rejestrują , nie płacą ubezpieczenia zdrowotnego , oszukują na wynagrodzeniu ..itd itp . Ani jeden uczciwy normalny pracodawca nie szuka pracowników ! To pracownicy szukają ich !!!!
romanadam
8 lat temu
Praca na zmiany,w niskiej temperaturze,wilgoć ,umowy na krótki termin i minimalna płaca -nic dziwnego że brakuje pracowników.
pik
8 lat temu
za ile
...
Następna strona