Kontrole trwają i są bardzo szczegółowe – pisze ”Rzeczpospolita”. Zdarza się, że skarbówka żąda np. rachunków za zakup mebli, wizyt u lekarza czy wywóz śmieci. Mają one potwierdzić, że ktoś przeniósł się na stałe za granicę.
Wielu Polaków pracujących lub studiujących za granicą ma problem z rozeznaniem, gdzie powinni płacić podatki i kiedy przestaje być tzw. rezydentem podatkowym – informuje dziennik. Kłopot w tym, że również fiskus ma problem z jednoznaczną interpretacją przepisów.
Tu kluczową sprawą ma być pytanie o centrum interesów życiowych. Zmienione w 2007 r. przepisy odeszły od pojęcia miejsca zamieszkania w rozumieniu kodeksu cywilnego na rzecz nieścisłego pojęcia ośrodka interesów życiowych oraz pobytu powyżej 183 dni – tłumaczy na łamach "Rz” Józef Banach, radca prawny i partner w kancelarii InCorpore.
To rodzi wiele sporów z fiskusem. Dziennik za przykład przywołuje sprawę mężczyzny, który na 3 lata wyjechał wraz z rodziną do Włoch gdzie pracował we włoskiej spółce. W kraju zostawił dom, otwarte rachunki bankowe i ubezpieczenie w ZUS. Zachował też możliwość powrotu do pracy, bo na czas wyjazdu wziął urlop bezpłatny.
Fiskus uznał, że pozostał więc rezydentem podatkowym i powinien się rozliczyć z dochodów uzyskanych za granicą w Polsce. Jednak wyroki sądów WSA i NSA stanęły po stronie mężczyzny uznając, że przez okres 3 lat jego centrum interesów życiowych znajdowało się we Włoszech.
Takich spraw ma być coraz więcej – ostrzega ”Rz”. Problem bowiem ma coraz szerszy zasięg.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl