Przewodniczącego PO uważa, że sprawa proponowanych zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych niekorzystnych dla Polski, jest wynikiem zaniedbań rządu Szydło. Podkreślił też, że wcześniej Polska była w Trójkącie Weimarskim z Francją i Niemcami po to, żeby unikać takich zagrożeń.
- Sprawa pracowników delegowanych jest poważna, będziemy ją przedstawiać w Brukseli i w Warszawie. Będziemy pokazywać historię choroby: brak aktywności ze strony rządu Beaty Szydło, przez co zagrożonych jest ponad 600 tys. miejsc pracy, jak zagrożone są polskie firmy, przez to, że polski rząd nie działa, nie walczy w Brukseli o dobre zapisy tej dyrektywy - powiedział Schetyna na czwartkowej konferencji prasowej w Gdańsku.
- My w 2013, 2014 także w 2015 roku walczyliśmy o to, żeby nie wprowadzać tych trudnych, złych dla polskich firm, przedsiębiorstw i pracowników zapisów - podkreślił b. minister spraw zagranicznych.
- Dzisiaj polski rząd nic nie robi, dlatego widzimy, jak to się skończy - dodał. Pytany w czwartek w Gdańsku, czy wypowiedzi Emanuela Macrona wobec Polski nie były zbyt ostre odparł, że nie jest rzecznikiem prasowym prezydenta Francji, ale ocenił, że "to, czego prezydent Francji i Francuzi mogli się nasłuchać z ust polskiego rządu i partii rządzącej PiS rzeczywiście nie było zbyt sympatyczne".
- Zachowania prezydenta Macrona pogłębiają ten kłopot, jest zakładnikiem złych sondaży, obietnic wyborczych, których dokonał w swojej kampanii prezydenckiej, także parlamentarnej i dzisiaj będzie musiał walczyć o swoją pozycję we Francji - ocenił Schetyna.
Podkreślił też, że wcześniej Polska była w Trójkącie Weimarskim z Francją i Niemcami po to, żeby budować wpływ na politykę europejska, żeby unikać takich zagrożeń.
- Widać do czego prowadzi taka bezmyślna polityka zagraniczna, którą prowadzi rząd PiS. Więcej - nie ma solidarności krajów Europy Środkowej i nie ma solidarności Grupy Wyszehradzkiej" - ocenił.
- To jest bardzo wyraźne i też jest to efekt konfliktu, do którego doprowadziły rządy i polityka PiS - powiedział Schetyna.
Przypomnijmy, prezydent Francji prowadził rozmowy w kwestii pracowników delegowanych w zeszłym tygodniu z przywódcami Austrii, Czech, Słowacji, Rumunii i Bułgarii.
W ubiegły piątek Macron skrytykował polski rząd za odmowę zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych. W jego ocenie ten "nowy błąd" Warszawy sprawia, że stawia się ona "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach". Macron nazwał "błędem" odmówienie przez Polskę zmiany stanowiska w sprawie rewizji dyrektywy o pracownikach delegowanych, która zdaniem prezydenta Francji prowadzi do "dumpingu socjalnego i niesprawiedliwej konkurencji".
W odpowiedzi premier Szydło stwierdziła, że prezydent Macron powinien zająć się sprawami swojego kraju. Premier oceniła też, że prezydent Francji powinien być bardziej koncyliacyjny i "podpowiedziała mu", żeby "nie rozbijał UE".
Szefowa polskiego rządu dodała, że o przyszłości Unii Europejskiej będą decydowali wszyscy członkowie Wspólnoty i podkreśliła, że Polska "ani nie jest izolowana w Europie, ani nie jest z nikim skonfliktowana", natomiast "broni swoich praw i swoich racji, tak jak wszystkie pozostałe kraje europejskie".