Skutki Brexitu oraz kwestie związane z uchodźcami, jako najważniejsze aktualne problemy Unii Europejskiej, były najistotniejszymi tematami omawianymi w sobotę w Gdańsku w czasie VII Polsko-Niemieckiego Forum Związków Zawodowych. W spotkaniu, rozpoczętym w piątek a zakończonym w sobotę, brali udział przedstawiciele największych federacji związków zawodowych reprezentujących oba kraje. Ze strony polskiej były to NSZZ "Solidarność", OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych. Ze strony niemieckiej - przedstawiciele skupiającego około 6 mln członków Niemieckiego Zrzeszenia Związków Zawodowych (DGB) z jego szefem Reinerem Hoffmannem na czele.
W opinii Hoffmanna, Wielka Brytania jest obecnie "w letargu, w wielkiej stagnacji, która szybko może przekształcić się w recesję", a jej skutki mogą mieć wpływ na inne kraje unijne. - Może dojść do kolejnego poważnego kryzysu ekonomicznego - zaznaczył Hoffmann, dodając, że - po Brexicie - można się także spodziewać pogorszenia sytuacji pracowników w Wielkiej Brytanii, co będzie wyzywaniem dla związków zawodowych.
Hoffman dodał, że w instytucjach europejskich zauważyć można "bezradność, próżnię", jeśli chodzi o wiedzę, jak wzmocnić płaszczyznę społeczną w Europie. - Potrzebujemy zmiany kursu w Europie, aby ją wzmocnić. Bo widzimy, że w ostatnich latach doszło do lekkiego rozejścia się państw unijnych - zaznaczył Hoffman.
Zauważył też, że w ostatnim czasie to właśnie problemy socjalne, społeczne wysunęły się na pierwszy plan w Europie. - Jedno z podstawowych pytań tutaj brzmi, czy wyższy priorytet będą miały prawa podstawowe czy też swoboda działalności gospodarczej. Nasuwa się pytanie, czy uda nam się osadzić swobodny rozwój gospodarki w jakichś ramach socjalnych - mówił Hoffman, oceniając, że będzie to bardzo trudne.
- Europejski Fundusz spójności to wciąż jest za mało, by wyrównać poziom rozwoju poszczególnych regionów - mówił Hoffman, dodając, że Europa potrzebuje odważnej dyskusji na temat bardziej sprawiedliwej redystrybucji środków przeznaczonych na rozwiązywanie problemów społecznych. - Tylko taka sprawiedliwość może doprowadzić do tego, że znikną te bardzo istotne różnice - mówił Hoffman.
Zdaniem sekretarza ds. międzynarodowych NSZZ "Solidarność" Andrzeja Adamczyka, aby w aktualnej sytuacji ulepszyć Europę, związki zawodowe powinny skoncentrować się na kilku konkretnych, wybranych sprawach możliwych do załatwienia. - Jeżeli nie skorzystamy w tej chwili z tej koniunktury, która powoduje, że pracownicy się mobilizują, jeśli nie będziemy potrafili wybrać naszych priorytetów, to przegramy wszystko - mówił Adamczyk.
Zapytany o to, czy Brexit może sprzyjać budowaniu Europy socjalnej, Hoffman zauważył, że "w każdym kryzysie kryje się szansa". - Powinniśmy spróbować wykorzystać tę szansę - mówił Hoffman przyznając rację Adamczykowi, że aby związki zawodowe mogły skutecznie działać, powinny skupić się na wybranych konkretnych sprawach.
Przewodniczący DGB przyznał, że działania związków zawodowych zmierzają do tego, by "sprawy społeczne postawić ponad prawami gospodarki". Wyjaśnił, że jest to próba zamiany priorytetów, tak by sprawy socjalne stały się ważniejsze niż wymagania gospodarcze, ekonomiczne. - Potrzebujemy sporu na temat tego, jak ma wyglądać sytuacja praw społecznych, jak możemy je forsować i jak możemy doprowadzić do tego, aby one były ważniejsze niż prawa gospodarcze - mówił Hoffman.
- Powinniśmy być odpowiednio odważni, zwłaszcza w odniesieniu do Brexitu - mówił Hoffman, dodając, że Brexit jest zarówno szansą, jak i zagrożeniem dla Europy socjalnej. - Jestem zdania, że z kryzysów powinniśmy czerpać szanse, ale czy nam się to uda w świetle tego, co dzieje w UE - pytał, przypominając, że niebawem w kilku dużych europejskich krajach odbędą się wybory, w których mogą wygrać prawicowo-narodowe ruchy. - Musimy być bardziej aktywni, by porwać ludzi, aby nie ulegli tej prawicowo-narodowej propagandzie - mówił Hoffman.
- Postępowe siły w Europie, związki zawodowe, organizacje pozarządowe, partie progresywne, nareszcie muszą przeprowadzić ofensywną debatę, a nie kryć się ze strachem przed tymi narodowymi, prawicowymi siłami - mówił Hoffman.
Zdaniem Adamczyka Brexit jest zagrożeniem dla Europy. - Brexit może uruchomić pewną dynamikę, której nie da się zatrzymać. Nasi brytyjscy koledzy, którzy przestaną być chronieni przez ten europejski model socjalny, jakkolwiek ułomny on jest, będą mieli gorzej - mówił Adamczyk. - Natomiast niewątpliwie pozbycie się takiego balastu, który hamuje wszelkie inicjatywy socjalne w Europie, jak konserwatywny rząd Camerona, to jest ewolucja, która być może stworzy jakąś szansę - powiedział Adamczyk, dodając, że ma na myśli liczne sprzeciwy i zastrzeżenia, jakie WB wnosiła na forum UE.
Polscy i niemieccy związkowcy dyskutowali też na temat problemu uchodźców. Jan Stern z Działu Międzynarodowego i Europejskiego DGB przyznał, że Unia Europejska jest bezradna w koordynowaniu pracami związanymi z problemem migracji. Dodał, że instytucje państwowe także "nie dały rady" w zetknięciu z tą kwestią. - Imigranci przyjechali w takim momencie do Europy, w którym Europa nie była na to właściwie przygotowana - mówił Stern.
Dodał, że DGB był w tej sytuacji jednomyślny. - Próbowaliśmy przeciwdziałać dehumanizacji tego, co się mówi o uchodźcach. Stwierdziliśmy, że budowanie murów nie ma sensu - mówił Stern, dodając, że DGB podjęło szereg działań, aby "wspierać ludzkie obchodzenie się z uchodźcami". - Chcemy tworzyć miejsca doradztwa, tak jak doradzamy polskim pracownikom w Berlinie - powiedział.
Z kolei szef "S" Piotr Duda powiedział, że polskich i niemieckich związkowców łączy to, że są "wrażliwi na to, co dzieje się z uchodźcami nie zarobkowymi, ale tymi, którzy uciekają ze swojego kraju z całymi rodzinami, dziećmi, aby uciec od wojny". Przypomniał, że wiele razy pytali go dziennikarze, dlaczego "S", jako związek zawodowy, nie zajmuje w tym temacie jednoznacznego stanowiska. Zaznaczył, że związkowcy z "S" wielokrotnie dyskutowali na temat uchodźców, ale "ile było członków Komisji Krajowej, tyle było w tym temacie zdań".
Duda przypomniał też, że przed 1989 rokiem wielu członków "S" i działaczy opozycji - otrzymawszy wilcze bilety, wyjeżdżało za granicę. - Jedno ich łączyło: wiedzieli, że muszą się dostosować do warunków i asymilować w danym kraju - mówił szef "S".
- Szkoda tych dzieci i rodzin, które uciekają przed wojną. Wiem, że przeżywają oni tragedię, ale z drugiej strony - jako żołnierz i były komandos, wiem jedno, że jeżeli do Europy przyjeżdżają uchodźcy, którzy uciekają przed wojną i mają tylko komórkę, ładowarkę i dolary, bez dokumentów, to coś w tym jest też niebezpiecznego i mamy tego skutki w Europie jeśli chodzi o sprawy związane z terroryzmem - mówił Duda, przypominając, że "Polska przyjęła ponad milion uchodźców z Ukrainy".
- Komisja Europejska, Unia Europejska musi tym ludziom pomóc, tylko to wszystko musi mieć ręce i nogi, musi być przygotowane pod względem bezpieczeństwa, humanitarnym, rynku pracy i politycznym, ale też i kulturowym, bo nie zapominajmy, że Polska jest chrześcijańska, bo to też waży na podejściu Polaków, że się boją czegoś innego - mówił Duda.