Pracownicze Plany Kapitałowe właśnie zostały przyjęte przez Senat. To już ostatnia prosta, by program zaczął działać – teraz czas na ruch prezydenta Andrzeja Dudy. Najpierw – od 1 lipca 2019 roku – trafią do PPK pracownicy firm zatrudniających ponad 250 osób. Co pół roku kolejne firmy i ich pracownicy będą objęte programem.
O co chodzi w Pracowniczych Planach Kapitałowych? System zakłada, że do PPK zostaną zapisani wszyscy pracujący Polacy w wieku od 19 do 55 lat. W sumie to aż 11 mln osób – 9 mln pracujących w sektorze prywatnym, 2 mln w sektorze publicznym. Do PPK będą podłączani wszyscy zatrudnieni, za których odprowadzane są składki na ubezpieczenie emerytalne – niezależnie od formy zatrudnienia.
Zapis będzie automatyczny, ale z możliwością rezygnacji z programu. Jest to więc program dobrowolny dla pracowników. By nie uczestniczyć w PPK, trzeba będzie złożyć odpowiednie dokumenty w miejscu zatrudnienia. Taką deklarację trzeba będzie składać co cztery lata, bo właśnie co cztery lata znów zostaniemy zapisani. Nie chcesz oszczędzać, nie oszczędzasz. Chcesz – możesz to robić, a ewentualnie w każdym momencie zrezygnować.
Pracodawcy będą z kolei musieli zapewnić PPK i przygotować się do zmian – znaleźć firmę, która zajmie się zarządzaniem pieniędzmi i podpisywać z nią umowy w imieniu chętnych pracowników. Od momentu zapisu od pensji pracownika będzie pobierany drobny procent. Ma to być przynajmniej 2 proc. z pensji brutto – ale pobierane już od pensji netto.
Przykład: zarabiając 3000 zł brutto, na PPK przeznaczymy 60 zł miesięcznie. Ale to nie koniec. Na miesięczną składkę zrzuci się też pracodawca. On w podstawowej wersji dołoży od siebie 1,5 proc. liczone również od pensji brutto (czyli 45 zł). Tutaj jednak stawka będzie jego dodatkowym kosztem zatrudnienia. Dodatkowo co roku do oszczędności dorzuci się państwo w kwocie 240 zł (czyli 20 zł miesięcznie). W ciągu roku na koncie PPK pojawi się więc 1500 zł.
Zarówno składkę pracownika, jak i pracodawcy można zwiększyć do w sumie 8 proc. (po 4 proc. od każdej ze stron). Pracownikowi nikt jednak nie może narzucić wyższej płatności. To on sam zdecyduje.
Trzeba pamiętać, że składka pracownicza będzie pobierana od wypłaty na rękę. To znaczy, że na koncie co miesiąc zobaczymy mniej – pieniądze trafią na oszczędności w PPK i będą inwestowane. Z programu można zrezygnować w każdym momencie trwania. Środki można wypłacić w dowolnym momencie, choć pod pewnymi warunkami. Skończenie oszczędzania wcześniej wiązać się będzie np. z utratą bonusów od państwa. Jednocześnie warto dodać, że środki na PPK są w pełni dziedziczne. Po śmierci oszczędzającego trafią do spadku.
- Projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych ma potencjał wnieść nową jakość do polskiego systemu emerytalnego i zwiększyć stopy zastąpienia przyszłych emerytur. Od dotychczasowych rozwiązań PPK różnią się przede wszystkim realnym zaangażowaniem Skarbu Państwa oraz automatycznym zapisem. Należy pamiętać również o prywatnym charakterze środków gromadzonych w ramach PPK, o którym mówi rząd, i wyraźnie zaznaczyć to w projekcie ustawy – mówi Katarzyna Urbańska, wicedyrektor ds. regulacji usług finansowych w PwC.
Wzorem Brytyjczycy
Programy – zbliżone w założeniach i celach do Pracowniczych Planów Kapitałowych – z powodzeniem funkcjonują od lat w wielu krajach na całym świecie. Ministerstwo Finansów i Polski Fundusz Rozwoju, które wspólnie pracowały nad pomysłem PPK, nie ukrywają, że dokładnie przeanalizowały doświadczenia krajów Zachodu. I na tej bazie stworzyły pasującą do polskich realiów układankę.
- Pracownicze Plany Kapitałowe oparte są na doświadczeniach innych krajów, w tym Wielkiej Brytanii, która wprowadziła kilka lat temu rozwiązanie z automatycznym zapisem. Pełni ono funkcję niskokosztowego wsparcia ze strony pracodawców, z przeznaczeniem na dodatkowe oszczędzanie na emeryturę. Podobne systemy funkcjonują z powodzeniem w innych krajach, od Niemiec, Wielkiej Brytanii, krajów skandynawskich, po Kanadę i Nową Zelandię – podkreślił Paweł Borys.
Jak wygląda brytyjski odpowiednik PPK? Trzeba przyznać, że system jest mocno rozbudowany. Powód jest prosty: funkcjonuje już od lat. Na comiesięczną składkę składa się albo wyłącznie pracodawca, albo jest ona współfinansowana przez pracodawcę i pracownika. W Wielkiej Brytanii również funkcjonuje automatyczny zapis do pracowniczych programów – a każda osoba ma możliwość rezygnacji z tej formy oszczędzania.
W zasadzie kto może się zapisać w Wielkiej Brytanii do PPK? Każdy o statusie pracownika (w myśl tamtejszego kodeksu pracy). Jednocześnie musi mieć od 22 lat do 65 lat (domyślny wiek emerytalny na Wyspach). Dodatkowo musi spełnić trzecie kryterium – w ciągu ostatniego roku musiał zarobić przynajmniej 10 tys. funtów szterlingów. Jeżeli kryteria są spełnione, to pracodawca ma obowiązek zapisać pracownika do programu emerytalnego. Co ważne – musi go o tym powiadomić ze wskazaniem konkretnej daty, informacjami o programie oraz obowiązkowo: ile będzie wpłacać pracownik, ile pracodawca. Mało tego – w informacji musi zawrzeć, ile wyniosą przyszłe ulgi podatkowe dla pracownika.
Rezygnacja z uczestnictwa ma jednak charakter czasowy. W tej chwili pracownik, który zrezygnował z oszczędzania, po upływie trzech lat znów będzie zapisany do programu. I wtedy znów będzie musiał podjąć świadomą decyzję dotyczącą oszczędzania na przyszłe lata. Warto przypomnieć, że w Polsce taki ponowny zapis będzie obowiązywał co cztery lata.
Minimalna składka jeszcze na początku 2018 roku wynosiła 2 proc. – co najmniej 1 proc. musiał finansować pracodawca. W tej chwili to już 5 proc. – 2 proc. płaci pracodawca, pracownik dokłada 3 proc. W kwietniu 2019 roku system się zmieni. Pracodawca będzie dokładał 3 proc., a pracownik 5 proc. W sumie na PPK powędruje 8 proc.
Dodatek do emerytury jest wypłacany w formie renty dożywotniej. Możliwa jest również wypłata jednorazowa, która wyniesie nie więcej niż 25 proc. środków. W przyszłości Brytyjczycy mają mieć możliwość wypłaty dowolnej części środków.
Sektor pracowniczych programów emerytalnych jest nadzorowany przez Urząd Regulacji Emerytur (The Pension Regulator). W myśl brytyjskiego prawa niedopuszczalne jest nakłanianie pracowników do rezygnacji z aktywnego uczestnictwa w programie. Co to oznacza? Że nadzór uważnie przygląda się tym przedsiębiorcom, którzy stawiają własny interes ponad bezpieczeństwo pracowników. Mało tego – pracodawcy grożą kary finansowe za niezapisanie pracowników do programów emerytalnych. W Polsce takiego rozwiązania nie ma.
Jak zwraca uwagę Instytut Emerytalny, brytyjskiej reformy nie udałoby się przeprowadzić, gdyby nie aktywność informacyjna urzędów. A więc nie tylko są oni od karania, ale również wyjaśniania systemu. Co ciekawe, od kilku lat do tego celu używają głównie mediów społecznościowych. I wystarcza. Efekt? Przez ostatnie lata Brytyjczycy niesłychanie rzadko rezygnowali ze swojego odpowiednika PPK – współczynnik rezygnacji wahał się od 8 do 17 proc. W 2017 roku było to 9 proc. A trzeba przypomnieć, że wstępne szacunki zakładały aż 30 proc. odmów. Jednocześnie pracownicy po trzech lat w większości wracali do systemów. I nie dlatego, że zapomnieli o możliwości zapisu. Przekonali się, że to działający system. W tej chwili brytyjski The Pension Regulator zakłada, że ponad 90 proc. pracowników korzysta z różnych pracowniczych instrumentów oszczędzania.
Doświadczenia krajów Zachodu pokazują jasno, że tam, gdzie nie ma automatycznego systemu zapisu, połowa dorosłych nie oszczędza. Tak wynika z raportu "Dodatkowy system emerytalny w Polsce. Diagnoza i rekomendacje zmian", który został stworzony już cztery lata temu przez zespół pod kierunkiem Joanny Ruteckiej ze Szkoły Głównej Handlowej.
A co różni system polski od brytyjskiego? U nas zachętą jest dopłata finansowa od państwa. Z kolei w Wielkiej Brytanii są to ulgi podatkowe dla płacących składki.
Nie tylko Wielka Brytania znalazła sposób na oszczędności na "jesień życia" obywateli. Program zbliżony do PPK ma również odległa Nowa Zelandia. Mowa o KiwiSaver, który funkcjonuje już blisko dekadę. Co wyróżnia KiwiSaver na tle innych programów? Nie ma tutaj żadnych ulg podatkowych za udział. Zamiast tego państwo oferuje dotacje na wejście do programu, a później coroczne dopłaty. I taki sam system będzie w Polsce. W Nowej Zelandii również pracownik ma możliwość podwyższenia własnej składki. Zwykle odkłada 3 proc., ale dostępne są również dwa inne progi: 4 i 8 proc.
Co jest ciekawego w nowozelandzkim systemie? Jeżeli pracownik nie wybierze żadnego towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które zajmują się inwestowaniem oszczędności, to zostanie przypisany automatycznie do jednego z najmniej ryzykownych na rynku. Taki los spotyka aż co trzeciego oszczędzającego. Regułą w KiwiSaver jest, że dopłaty państwa zależą od wysokości wpłacanych składek. Państwo nagradza tych, którzy oszczędzają więcej.
Wystąpienie z programu jest możliwe w określonych terminach: konkretnie od 2 do 8 tygodnia od momentu zapisu. Rola państwa nie ogranicza się jedynie do zachęt podatkowych i dotacji – to państwowy urząd dostarcza niezbędnych informacji o systemie.
Pracodawcy mają obowiązek włączenia do programu swoich nowo zatrudnianych pracowników, pod warunkiem, że mają ukończone 18 lat i nie więcej niż 65 lat. Co istotne, ta zasada dotyczy pracowników stałych. Tymczasowi mogą do programu zapisać się sami. Z pieniędzy można skorzystać po osiągnięciu wieku emerytalnego lub wypłacić część wcześniej – na zakup mieszkania, w przypadku choroby lub w przypadku problemów finansowych. Rolą pracodawcy w całym programie jest obsługa systemu – zapisywanie pracowników, przekazywanie ich pieniędzy na konto odpowiednika PPK i bieżąca informacja o postępach w oszczędzaniu.
Podobny system funkcjonuje w Kanadzie, choć ma jedną istotną różnicę. Tutaj pracownicy nie są zapisywani do programów automatycznie, a muszą podjąć sami taką decyzję. Poza tym Kanadyjczycy również stawiają na dopłaty od państwa do oszczędności. Co ciekawe, lokalne prawo określa minimalne stopy zwrotu, które muszą osiągnąć zarządzający oszczędnościami pracowników. Nowa Zelandia z odpowiednika PPK korzysta już od ponad dekady.
Dodatkowe systemy emerytalne funkcjonują również w Czechach, Holandii, Niemczech, Słowacji, USA i Szwajcarii. Od połowy 2019 roku Polska przystąpi do grona krajów, które mają program oszczędzania na starość finansowany przez pracownika, pracodawcę i państwo.