Jak pisze poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna", do Ministerstwa Finansów zaczynają spływać pierwsze opinie dotyczące projektu PPK. Na biurko Teresy Czerwińskiej trafił już między innymi dokument z KNF, który dla projektu reformy w obecnej formie nie jest zbyt przychylny.
Opinia Komisji Nadzoru Kluczowego jest bardzo ważna, bo to właśnie ta instytucja ma stać na straży poprawnego funkcjonowania PPK. Pismo z zastrzeżeniami liczy aż 56 stron, prawie tyle, co cała ustawa.
Wątpliwości Komisji dotyczą m. in. założenia, że pracownicze plany kapitałowe są dobrowolną formą oszczędzania na emeryturę. Jak zaznacza KNF, można je tak naprawdę nazwać "quasi-obowiązkowymi", bo jeśli pracownik będzie chciał w ten sposób odkładać pieniądze, to firma będzie miała obowiązek mu to umożliwić.
Komisja zwraca też uwagę na bezpieczeństwo pieniędzy ulokowanych w PPK. Według niej przepisy powinny uszczegółowić to, w jaki sposób te środki inwestować. Projekt w obecnej formie dopuszcza bowiem, że nawet na chwilę przed przejściem na emeryturę oszczędności mogą być lokowane w bardziej ryzykowne akcje, tymczasem - dla minimalizacji ryzyka straty - lepiej byłoby je inwestować w bezpieczne obligacje.
Z kolei odwrotnie sprawa mogłaby wyglądać w stosunku do młodych osób dopiero zaczynających karierę. Więcej ich pieniędzy mogłoby trafiać na giełdę, a tylko mała część - być inwestowana w obligacje.
KNF nie kryje też obawy, że po napływie pieniędzy z PPK na giełdę (ma to być ok. 10-15 mld zł) może zwiększyć się ryzyko spekulacji.
Jak czytamy w "DGP", zastrzeżenia do projektu ustawy mają też związki zawodowe i organizacje pracodawców. Te pierwsze boją się, że firmy zmuszą pracowników do przechodzenia na samozatrudnienie (dla nich nie trzeba zakładać PPK). Te drugie - że przepisy wprowadzane są tak szybko. Firmy zatrudniające ponad 250 miałyby zacząć zakładać PPK już w styczniu przyszłego roku.