Średnio ponad ćwierć miliona złotych ekstra na emeryturze. Mateusz Morawiecki obiecuje, że polski emeryt już nie będzie musiał spokojnej starości zazdrościć swoim zachodnim odpowiednikom. Nie ma nic za darmo. Wyższa emerytura oznacza teraz niższą płacę oraz wyższe koszty pracy po stronie pracodawców.
Wspólny projekt resortów Mateusza Morawieckiego i Elżbiety Rafalskiej oznacza zupełną nowość w polskim systemie emerytalnym. PPK ma być "powszechnym, dobrowolnym i w pełni prywatnym systemem długoterminowego oszczędzania".
Choć każdy pracownik ma być "z automatu" zapisywany do nowego systemu, będzie mógł z niego zrezygnować. To największa różnica w stosunku do oszczędzania w II filarze - tutaj można było jedynie mieć wpływ na to gdzie lądują przymusowo ściągane składki.
Co warto podkreślić, pieniądze uzbierane dzięki PPK nie zastąpią świadczeń z ZUS, lecz mają stanowić dodatek do tradycyjnej emerytury.
Jak duży będzie to dodatek?
Zgodnie z rządowymi wyliczeniami, które przedstawił "Dziennik Gazeta Prawna", osoba z gusowskim przeciętnym wynagrodzeniem (obecnie to ok. 4,5 tys. brutto) przez 40 lat odłoży kapitał w wysokości 258 tys. zł.
Taka kwota przy najniższych składkach ma pozwolić na wypłatę blisko 2,5 tys. zł dodatkowej emerytury, ale tylko przez 10 lat. Zakładając, że obecny wiek emerytalny zostanie utrzymany, dodatkowe pieniądze skończą się przypadku mężczyzn w wieku 75 lat, ale w przypadku kobiet już w w wieku 70 lat, czyli statystycznie na długo przed śmiercią.
Według danych GUS, w 2016 roku w Polsce mężczyźni żyli przeciętnie prawie 74 lata, a kobiety niemal 82 lata. Co więcej, statystyczna długość życia Plaków szybko rośnie - w ciągu ostatniego ćwierćwiecza mężczyźni zyskali średnio 8 lat, a kobiety prawie 7 lat.
Niestety pomysłodawcy programu nie przewidują wypłaty całości zgromadzonego kapitału na raz i rozporządzanie nim na emeryturze według własnego uznania. Wypłacić będzie można maksymalnie ćwiartkę tej sumy, a reszta będzie rozłożona na 10 lat.
Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP uważa, że przedstawione w projekcie ustawy wyliczenia "dowodzą atrakcyjności systemu w trochę zbyt kolorowych barwach".
- Prezentowane szacunki powinny uwzględniać wysokość możliwej do wypłaty renty dożywotniej przy rozsądnych założeniach dotyczących wielkości wpłacanej składki oraz średniej rocznej stopy zwrotu z inwestycji - mówi money.pl. - Nie ma się co łudzić, że duża część oszczędzających będzie mogła w ujęciu realnym podnieść swoją emeryturę o 5 tys. zł - stwierdza.
- Wzrost świadczenia o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent byłoby już jednak sporym osiągnięciem, którego nie można lekceważyć - przyznaje Kozłowski, który w latach 2016-2017 pełnił funkcję członka rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Ile to będzie kosztowało?
Standardowo udział w PPK będzie oznaczał konieczność oddania przez pracownika 2 proc. wynagrodzenia. Dodatkowe 1,5 proc. dopłaci pracodawca. Jak szacuje cytowany przez "Gazetę Wyborczą" ekspert, w przypadku przeciętnego wynagrodzenia oznacza to dodatkowe obciążenie kosztów pracy na poziomie ok. 150 zł miesięcznie. I niższa comiesięczna pensja.
Dla osób, które z myślą o przyszłej emeryturze będą chciały bardziej zacisnąć pasa - i dodatkowo finansowo obciążyć pracodawcę - przewidziano możliwość podwyższenia składek - do 4 proc. dla każdej ze stron.
Łączna składka będzie więc wynosić nie 4, lecz 8 proc. W zamian zgromadzony przez 40 lat kapitał ma więcej niż podwoić się w stosunku do tańszego modelu.
Dla właścicieli balansujących na granicy rentowności firm, którzy obawiają się kolejnego, stałego kosztu prowadzenia działalności gospodarczej, pomysłodawcy mają pocieszenie. Resort Morawieckiego przekonuje, że program jest "przyjazny pracodawcom" ponieważ składka pracodawcy będzie zwolniona ze składek na ubezpieczenia społeczne.
Niezależnie od wybranego wariantu finansowania i kwotowej wysokości składek, "na zachętę" dorzuci się także państwo. Jednorazowa składka "powitalna" ma wynieść 250 zł, a co roku z kasy państwa na rachunek emerytalny w PPK będzie płynąć 240 zł.
Takie "prezenty" od państwa w praktyce oznaczają konieczność zapewnienia większych wpływów do budżetu. W projekcie ustawy koszty wprowadzenia PPK dla finansów publicznych oszacowano na niemal 30 mld zł w ciągu 10 lat. Resort finansów zapewnia jednak, że nie zwiększy się przez to ani deficyt, ani potrzeby pożyczkowe budżetu, ani dług publiczny.
Dla kogo?
Program ma być skierowany do ponad 11 milionów pracowników, w tym do ok. 9 milionów z sektora przedsiębiorstw i ponad 2 milionów osób zatrudnionych w budżetówce. Mateusz Morawiecki szacuje, że na uczestnictwo w PPK zdecyduje się trzy czwarte pracowników, czyli około 8,5 mln osób. Rocznie Polacy mają oszczędzać w ten sposób 15-20 mld zł.
Warunkiem przystąpienia do PPK będzie zatrudnianie przez daną firmę lub instytucję co najmniej jednej osoby, za którą odprowadzana jest składka emerytalna do ZUS. Pracodawca następnie samodzielnie dokona wyboru funduszu, do którego wpłacane będą składki pracownika.
Program ma zacząć obowiązywać już za nieco ponad rok, czyli od początku 2019 roku, ale początkowo będzie dostępny tylko dla nielicznych. Z uwagi na skalę całego przedsięwzięcia, program ma być realizowany etapami, od największych po najmniejszych pracodawców.
1 stycznia 2019 roku do PPK przystąpią pracodawcy zatrudniający ponad 250 osób, a 1 lipca także ci, którzy zatrudniają od 50 do 249 osób. Firmy zatrudniające od 20 osób dołączą 1 stycznia 2020 roku, a z początkiem lipca tegoż roku wszystkie pozostałe firmy.
Gdzie trafią składki na PPK?
Obsługą Pracowniczych Planów Kapitałowych zajmą się wyłącznie zarejestrowane w Polsce Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI), które będą musiały posiadać zgodę i zezwolenie na swoją działalność wydane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Dodatkowym warunkiem będzie co najmniej trzyletni okres prowadzenia działalności w Polsce.
Według Ministerstwa Finansów, obecnie do uczestnictwa w PPK kwalifikuje się ponad 60 Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych, ale resort szacuje, że tylko co drugie TFI będzie zainteresowane udziałem w programie.
Dzięki odpowiednim przepisom państwo ma zagwarantować, że TFI nie będą między sobą nieetycznie walczyły o pozyskanie klienta. Żaden z funduszy nie będzie mógł wykroić dla siebie zbyt dużego kawałka składkowego tortu - maksymalny udział w rynku ustalono na 15 proc. Co więcej, koszty obsługi nie mogą przekroczyć 0,6 proc. zgromadzonego kapitału.
W internecie mają być łatwo dostępne informacje o produktach, standardach umów oraz osiąganych stopach zwrotu przez poszczególne TFI.Zapewnić to ma portal utworzony przez Polski Fundusz Rozwoju.
Zgromadzone środki będą mogły być wykorzystane na wpłatę udziału własnego przy zakupie pierwszego mieszkania, a do 25 proc. zgromadzonych oszczędności będzie można wypłacić w przypadku ciężkiej, przewlekłej choroby samego pracownika, współmałżonka bądź dziecka. Co więcej, w tej sytuacji wypłaconych środków nie trzeba będzie zwracać.
Rząd zapewnia, że oszczędności każdego pracownika - już od momentu wpłaty pierwszej składki - będą prywatne, przypisane do konkretnej osoby z imienia i nazwiska. Całość zgromadzonych środków ma być dziedziczona przez osobę wskazaną przez uczestnika PPK. Jeśli nikt nie zostanie wskazany, zastosowanie będą miały przepisy prawa spadkowego.
Środki będą inwestowane głównie w obligacje skarbowe
Skoro udział w PPK ma być dobrowolny, czy nie lepiej samemu odkładać pieniądze na emeryturę, np. kupując - gwarantowane przez państwo - obligacje skarbowe? Czy taka forma inwestowania zapewniłaby większą stopę zwrotu? - Należy pamiętać, że fundusze zarządzające PPK również będą w znacznej mierze inwestować w obligacje, głównie skarbowe - zwraca uwagę Łukasz Kozłowski.
- Rezultaty indywidualnego oszczędzania od PPK nie powinny różnić się diametralnie. Partycypacja w formach zbiorowego oszczędzania na przyszłą emeryturę zwalnia nas z konieczności samodzielnego zarządzania środkami i bieżącego kształtowania strategii inwestycyjnej - wyjaśnia ekspert.
- Finalnie powinniśmy wyjść lepiej na członkostwie w planie kapitałowym niż na kupowaniu obligacji na własną rękę, ze względu na korzyści wynikające z posiadania zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego, równoważącego bardziej zyskowne instrumenty o wyższym ryzyku oraz bardziej bezpieczne inwestycje przynoszące niższą stopę zwrotu - przekonuje.
Czy PPK to zapowiedź emerytury obywatelskiej?
Czy wprowadzenie PPK może oznaczać, że rząd - świadomy chronicznej i pogłębiającej się nierentowności obecnego systemu emerytalnego ZUS - szykuje się do wprowadzenia emerytury obywatelskiej, czyli z niewysoką, stałą kwotą dla każdego?
- Absolutnie nie traktowałbym projektu PPK jako rozwiązania mającego sygnalizować odejście od dotychczasowej formy funkcjonowania systemu emerytalnego oraz zastąpienie go świadczeniami w równej kwocie finansowanymi z podatków - stwierdza Łukasz Kozłowski.
- Należy po prostu mieć świadomość tego, że system emerytalny wyłącznie w swojej podstawowej części nie zapewni nam w przyszłości szans na utrzymanie poziomu życia, jaki mieliśmy w okresie aktywności zawodowej - tłumaczy w komentarzu dla money.pl. - Dlatego trzeba dodatkowo oszczędzać na emeryturę, a PPK ma być jednym z instrumentów, które właśnie do tego służą - dodaje.