Prawie 2 miliony Polaków pracuje w Polsce w szarej strefie – wynika z raportu "Shadow Economies in the Baltic Sea Region 2015", w którego opracowaniu uczestniczyło Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Jednak w Polsce – w przeciwieństwie do innych państw regionu - zatrudnienie "na szaro" na ogół nie oznacza pracy bez żadnej umowy, ale legalną posadę, z tym że część wynagrodzenia wypłacana jest "pod stołem".
Badania powstało na podstawie badań ankietowych przeprowadzonych w sześciu państwach: Polsce, Litwie, Łotwie, Estonii, Szwecji, i na Białorusi. W każdym kraju w badaniu uczestniczyło około tysiąca osób. Wśród badanych w Polsce, aż 9 proc. przyznało, że pracuje lub pracowało przynajmniej częściowo "na szaro”. Tylko w jednym kraju regiony ten odsetek był równie wysoki - na Białorusi.
Autorzy badania uznali, że ankietowane osoby mogą mieć opory przed przyznaniem się do nielegalnej pracy, więc badanie zawierało także pytanie dotyczące osób z grona znajomych, pracujących "na szaro”. Na tak postawione pytanie twierdząco odpowiedziało 33 proc. Polaków. Główny ekonomista FOR Aleksander Łaszek uważa, że rzeczywista liczba Polaków zatrudnionych w szarej strefie może wynosić około 2 milionów osób. – Podstawowa przyczyna dlaczego tak się dzieje, jest zawsze taka sama: wysokie opodatkowanie pracy. Praca na szaro pozwala otrzymać więcej pieniędzy na rękę – mówi Łaszek.
Nie chcą stracić zasiłku
Kto najczęściej pracuje w szarej strefie? Jak wskazuje Łaszek, są to osoby słabo wykształcone, z małym doświadczeniem zawodowym, posiadające dzieci. Według niego w pewien sposób zmusza ich do tego system świadczeń socjalnych, który zniechęca odbiorców do poszukiwania legalnej pracy. - Jeżeli mamy sztywne progi dochodowe, które uprawniają do zasiłku, to osoby, które taki zasiłek pobierają, zaczynają liczyć, ile mogą zarobić, by go nie stracić. Podobnie będzie, jeśli zostanie wprowadzone 500 złotych na dziecko. Jeżeli ktoś wyliczy, że jeżeli zarobi 200 złotych za dużo, to przepadnie mu 500 zł miesięcznie, to będzie chciał ten dochód ukryć – wskazuje.
W których branżach szara strefa jest największa? We wszystkich badanych krajach było to budownictwo i usługi remontowe oraz handel. W szarej strefie często naprawiamy samochody, korzystamy z usług hotelowych. Wśród produktów kupowanych w szarej strefie dominują ubrania i żywność, ale w przypadku Polski bardzo wysoko są także papierosy. Jak szacuje ekonomista EY Polska Marek Rozkrut, w 2013 r. ponad 23 proc. wyrobów tytoniowych sprzedanych w Polsce przypadło na szarą strefę. Spowodowało to ubytek z samej akcyzy szacowany na 5 mld zł.
Jak zmniejszyć szarą strefę?
Według FOR z szarą strefą można walczyć na kilka sposobów. Wśród nich jest uproszczenie prawa i redukcja obciążeń, zwiększenie sankcji, by nie opłacało się działać na granicy prawa oraz zwiększanie świadomości społeczeństwa. Jedną z propozycji jest obniżenie opodatkowania pracy osób o najniższej produktywności, co może spowodować silny wzrost zatrudnienia. Efekt zdaniem ekspertów FOR można dodatkowo wzmocnić, uproszczając przepisy dotyczące rozwiązywania umów o pracę i tym samym zwiększając popyt na pracowników, co razem może podnieść zatrudnienie o kolejne 3-4 proc.
Ponadto należy ograniczyć niepewność związaną z tworzeniem i egzekwowaniem prawa, którą FOR uznaje za główną przeszkodę dla wzrostu inwestycji. Stabilniejsze i bardziej przejrzyste powinno być przede wszystkim prawo podatkowe.