Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", spadek w statystykach jest gwałtowny. W 2017 r. do sądów rejonowych wpłynęło 6,1 tys. spraw dotyczących wypowiedzenia umowy o pracę, czyli 26 proc. mniej niż rok wcześniej. Nieco wolniej spada liczba zaskarżanych dyscyplinarek (o 7 proc. w 2017 r.).
- Najistotniejszą przyczyną takiej tendencji jest sytuacja na rynku pracy. W okresie koniunktury pracodawcy rzadziej decydują się na zwolnienia, a pracownicy - na ich ewentualne zaskarżanie - tłumaczy "DGP" Sławomir Paruch, radca prawny.
Zdaniem ekspertów zwalniani rzadziej idą do sądu, bo nie obawiają się trudności ze znalezieniem nowego etatu. W tym przypadku znaczenie mogło mieć także wydłużenie okresu na odwołanie się od zwolnienia - z 7 dni do 21 (wypowiedzenia) oraz z 14 do 21 (dyscyplinarka).
Jak wskazuje dziennik, istotne znaczenie ma też czynnik ekonomiczny. Pracownik zdaje sobie sprawę z wysiłku i kosztów, jakie wiążą się z prowadzeniem postępowania sądowego. W 2016 r. średni czas trwania postępowania trwało 9,4 miesiąca - w sądach rejonowych, a 13,3 miesiąca - w okręgowych. Rekordziści czekają na wyrok ponad osiem lat. W 2016 r. było 85 takich spraw.