Prawo wodne uchwalono w lipcu, aprezydent podpisał ustawę w sierpniu. Nowe prawo wodne obowiązuje zaledwie od początku roku, ale jego przepisy już przyprawiają inwestorów o ból głowy.
Chodzi o inwestycje rozpoczęte przed 1 stycznia, czyli jeszcze za obowiązywania poprzednich przepisów. Teraz inwestorzy nie wiedzą, czy nie powinni po raz kolejny uzyskiwać np. postanowienia o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. Ponadto część spraw powinni załatwiać w Wodach Polskich, które ustawa powołała do życia. Jednak instytucja jest dopiero w trakcie organizowania swojej działalności. Bałagan w Wodach Polskich opisywaliśmy w money.pl pod koniec stycznia.
To wszystko powoduje, że inwestycje - zamiast przyspieszyć - zwolniły. Dlatego grupa posłów PiS złożyła w Sejmie projekt nowelizacji ustawy. Projekt już trafił do prac w komisji.
- Zaistniała sytuacja prawna stwarza istotne utrudnienia w sposobie prowadzenia postępowań administracyjnych wszczętych wg przepisów w brzmieniu przed dniem wejścia w życie ustawy Prawo wodne - zauważają w uzasadnieniu autorzy nowelizacji.
- Należą do nich: konieczność odsyłania dokumentacji i uzupełnienia stanowisk organów w sprawach ocen wodnoprawnych po zakończeniu postępowania dowodowego, a także na etapie postępowania drugoinstancyjnego, oraz powtarzania wybranych czynności administracyjnych, m.in. ponowne informowanie stron postępowania, (...), udział społeczeństwa, kolejne zawiadomienia o niemożliwości załatwienia sprawy w ustawowo przewidzianym terminie i inne - wymieniają.
Proponują więc, by postępowania, które już są w toku mogły być prowadzone na podstawie poprzednich przepisów.
Prawo wodne wdraża do polskiego prawa przepisy unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej. Polska była już upomniana przez Komisję Europejską za niewdrożenie tych przepisów. Ustawa implementuje w sumie osiem unijnych dyrektyw m.in. ściekową i azotanową. Prawo wodne pierwotnie miało być gotowe w 2015 r.