Droga jest? Trzeba płacić. Drogi nie ma? To nieistotne, Wody Polskie i tak każą płacić. Tak działa przyjmowana w pośpiechu ustawa, której absurdy wytykane są teraz na salach sądowych.
Obwodnica Olsztyna to jedna z najbardziej wyczekiwanych dróg w regionie. Droga ma zostać otwarta z kilkumiesięcznym opóźnieniem w drugiej połowie września. Nie przeszkadzało to jednak Dyrektorowi Zarządu Zlewni PGW Wody Polskie wydać decyzji, w której nakazał ponoszenie opłat za nią od początku roku. Czyli po prostu płacić za coś, czego jeszcze nie ma. Nie spodobało się to Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która decyzję zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Pomysł Wód Polskich był prosty i nie ograniczał się do Olsztyna. Dyrektorzy zlewni od początku roku nakazywali ponoszenie opłat za "odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do wód lub gruntu". Niezależnie od tego, kiedy taka usługa wodna miała się rozpocząć.
W przypadku większości decyzji, jak np. wydanych przy okazji inwestycji drogowych, trzeba płacić tzw. opłatę stałą i zmienną. Tę drugą wylicza się na podstawie faktycznej ilości wody, która przepływa przez wymieniane w decyzji urządzenia. Opłatę stałą można określić jako pieniądze płacone za gotowość do przyjęcia tej wody. Trudno jednak mówić o jakiejkolwiek gotowości, gdy inwestycja nie została zakończona.
- Złożyliśmy na te naliczenia reklamacje, ale w zdecydowanej większości nie zostały one przez Wody Polskie uznane. Odwołujemy się w takich przypadkach do sądu i jak dotąd wygrywamy - poinformował nas Karol Głębocki, rzecznik olsztyńskiej GDDKiA.
W skardze drogowcy podnosili, że "opłatę za usługę wodną uiszcza się wówczas, gdy istnieje system odwodnienia, za pośrednictwem którego następuje odprowadzenie wód opadowych do wód, a nie za sam fakt posiadania pozwolenia wodnoprawnego, gdyż to nie jest jednoznaczne z funkcjonowaniem wskazanego w niej systemu odprowadzania wód opadowych".
Z kolei Wody Polskie broniły się, że opłata dotyczy tylko możliwości, a nie faktycznego jej wykorzystywania. W dodatku spór toczył się o relatywnie niewielką kwotę 460 zł.
Sprawdziliśmy. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie faktycznie uchylił decyzję i podzielił zdanie GDDKiA. Jednocześnie wskazał na sprzeczne ze sobą przepisy ustawy, które wprowadziły chaos wśród inwestorów i podkreślił, że "istota sporu sprowadza się nie tyle do kwestii wysokości naliczonej opłaty, co do zasadności jej naliczenia w sytuacji, gdy urządzenia mające służyć odprowadzaniu wód w ogóle nie zostały wykonane".
Problem wynika jednak z konstrukcji samej ustawy i braku jednoznacznego zapisu poświęconego odprowadzaniu wód. Olsztyński WSA musiał w uzasadnieniu tłumaczyć różnicę między sformułowaniem "odprowadzanych",a "może być pobranych" w artykule regulujących zasady ponoszenia opłat.
Zauważył także, że w ustawie brakuje wyraźnej informacji o tym, kiedy opłata stała powinna być ponoszona i w takiej sytuacji "w państwie demokratycznym podatnik nie może ponosić negatywnych konsekwencji nieprecyzyjnego określenia jego obowiązków".
Wyroki z podobnym rozstrzygnięciem wydały także Wojewódzkie Sądy Administracyjne m.in. we Wrocławiu i Gdańsku. Zapytaliśmy Wody Polskie czy w związku z wyrokami zmienią sposób naliczania opłat. Do chwili publikacji materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl