Rząd przyjął właśnie nową ustawą Prawo wodne. Premier Beata Szydło podjęła zaskakującą, osobistą decyzję, która zapewne zamknie usta wszystkim tym, którzy do niedawna głośno mówili, że "dojdzie do drastycznej podwyżki cen wody". Do nich należą producenci napojów, przedstawiciele wodociągów, ale również samorządowcy. Ci wyliczyli, że czteroosobowa rodzina Kowalskich zapłaci o 100 zł rocznie więcej. Ministerstwo Środowiska mówiło o podwyżce tylko o 2,5 zł, ale... miesięcznie i to na osobę – to w sumie 120 zł rocznie dla całej rodziny. Resort zapowiadał też stworzenie urzędu regulacji cen wody, żeby firmy nie zdzierały z nas, korzystając z okazji.
Aktualizacja 19.05
We wtorek rząd zajął się projektem ustawy Prawo wodne, która wywołała wiele protestów i kontrowersji. Nowa ustawa może spowodować, że za wodę więcej zapłacą rolnicy, firmy wodociągowe i te z branży energetycznej oraz producenci napojów czy innych towarów, którzy wykorzystują duże ilości wody. Ale za wodę więcej zapłaci miałby też przeciętny Kowalski. Jednak za sprawą decyzji premier Beaty Szydło tak się nie stanie.
0 100 zł więcej
W poniedziałek sejmik śląski zaapelował do rządu, żeby wycofał się ze zmian w prawie wodnym. Radni przestrzegają, że nowelizacja ustawy Prawo wodne spowoduje wzrost cen wody o ok. 20 proc.
To nie pierwszy taki apel na Śląsku. Na początku października podobny apel wystosował marszałek województwa śląskiego Wojciech Saługa, podkreślając, że wzrost opłat za wodę będzie drastyczny i zostaną nim obciążeni wszyscy.
O ile więcej zapłacić miałby Kowalski? Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa, który do protestu się przyłączył, wyliczył, że mieszkańcy jego miasta będą musieli zapłacić o ok. 12 proc. więcej, a to oznacza, że przeciętna czteroosobowa rodzina zapłaci o ok. 100 zł rocznie więcej.
- Wzrosną też pośrednie koszty – więcej zapłacimy za prąd, ciepło, a przez to i inne towary. To dodatkowe pieniądze, jakie każdy z nas zapłaci, robiąc zakupy czy korzystając z usług. Dlatego też zwrócę się z apelem do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, by wywierali nacisk na parlamentarzystów i powstrzymali wprowadzenie złego prawa – zapowiedział wówczas Wojciech Saługa.
Dokładne wyliczenia zaprezentowała również Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, które zaopatruje w wodę ok. 3 mln ludzi z województwa śląskiego i małopolskiego. Dotąd w GPW za metr sześcienny wody trzeba było zapłacić 2,25 zł. Jeśli ustawa Prawo wodne wejdzie w życie, cena będzie musiała wzrosnąć do 2,74 zł, czyli o 0,49 gr. To oznacza podwyżkę o 21 proc.
Wodociągowa spółka zaznacza przy tym, że jeśli Sejm przyjmie ustawę w takim kształcie, jej koszty z tytułu poboru wody wzrosną z 6 do 60 mln zł, a ciężar tych podwyżek poniosą głównie odbiorcy indywidualni.
Ministerstwo Środowiska, które jest autorem projektu, przedstawia własne wyliczenia. Zdaniem resortu, wzrost cen wody to zaledwie 2,5 zł miesięcznie, ale na jedną osobę. Gdyby policzyć koszt dla czteroosobowej rodziny na cały rok to już 120 zł.
Rząd już raz spuścił z tonu
Burza, jaką wywołały w Polsce stawki proponowane przez Ministerstwo Środowiska, spowodowała, że PiS złagodził nieco projekt ustawy, obniżając stawki zapisane w projekcie.
- Zaczynaliśmy od stawek skandalicznie wysokich. Udało się jednak przekonać rząd do naszych postulatów. Ogłoszone niedawno stawki wodne są już do przyjęcia. One są rozsądne – powiedział money.pl Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
- Nowe stawki to 0,7 grosza przy wodach podziemnych i 0,35 grosza przy powierzchniowych. Przypominam, że zaczynaliśmy od 8 i 4 zł. Takie stawki będą miały jeszcze wpływ na branżę napojową, ale nie jest to już żadna rewolucja - mówi Gantner.
- Cieszę się, że udało się porozumieć z rządem. Mam nadzieję, że te stawki już nie będą zmieniane. Prowadzimy też z Ministerstwem Środowiska rozmowy w sprawie oszczędzania wody przez polskich przedsiębiorców. Możliwa jest duża kampania informacyjna w tej sprawie - dodaje.
O ile więcej zapłacimy za wodę z powodu ustawy Prawo wodne? | |||
---|---|---|---|
wg stawek proponowanych w sierpniu 2016 (w mld zł) | wg stawek proponowanych 13 października 2016 (w mld zł) | różnica (w mld zł) | |
duże przedsiębiorstwa | 2,22 | 1,9 | 0,32 |
sektor mikro-, małych i średnich firm | 1,71 | 1,46 | 0,25 |
sektor wodno-kanalizacyjny | 5,77 | 4,04 | 1,73 |
rolnicy | 0,81 | 0,81 | 0 |
właściciele nieruchomości w tym obywatele | 4,28 | 3,62 | 0,66 |
_ Źródło: obliczenia własne na podstawie oceny skutków regulacji ustawy Prawo wodne _
Jeszcze w sierpniu br. proponowane stawki za wodę były znacznie wyższe. Jak wynika z oceny skutków regulacji, dołączonej do projektu w sierpniu, duże przedsiębiorstwa w ciągu 10 lat poniosłyby koszty rzędu 2,22 mld zł, mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa – 1,71 mld zł, przedsiębiorstwa wod.-kan. – 5,77 mld zł, rolnicy 811 mln zł, a zwykli obywatele – 4,28 mld zł.
Jednak ostatnia wersja projektu z 13 października pokazuje już mniej bolesne skutki nowych regulacji. Obniżenie stawek przewidzianych przez nową ustawę zmniejszyło koszty przede wszystkim dla sektora wodno-kanalizacyjnego – zapłaci on mniej o 1,73 mld zł w ciągu 10 lat. Duże przedsiębiorstwa dzięki obniżeniu stawek będą musiały zapłacić o 320 mln zł mniej, a mikro-, małe i średnie o 250 mln zł mniej. Mniej zapłacą też obywatele – o 660 mln zł w ciągu dekady.
Obniżenie stawek nie dotknęło jedynie rolników.
Nowy urząd
Jeszcze w lipcu wiceminister środowiska Mariusz Gajda twierdził, że podwyżki cen wody będą nieznacznie, jednak spółki wodociągowe mogą próbować wykorzystać zmiany do tego, żeby ponieść ceny i po prostu więcej zarabiać. Dlatego wiceminister zapowiedział powołanie nowego urzędu regulacji cen wody, żeby zapobiec wprowadzaniu nieuprawnionych podwyżek.
Urząd regulacji cen wody to już kolejna instytucja, która miałaby powstać w związku z nowym prawem wodnym. Ustawa przewiduje bowiem powołanie Państwowego gospodarstwa wodnego "Wody Polskie", którego zadaniem ma być zarządzanie wszystkimi wodami publicznymi w kraju w imieniu Skarbu Państwa.
Nowa spółka ma zatrudniać 3 tysiące urzędników. Wiceminister środowiska Mariusz Gajda zapewnia jednak, że nie będzie mnożenia etatów, ponieważ w "Wodach Polskich" zostaną zatrudnieni urzędnicy, którzy dotychczas zajmowali się tymi zadaniami w samorządach.