Premier zapowiedział ograniczenie liczby ministrów i wiceministrów o co najmniej 20 proc. Ogłosił również koniec nagród dla ministrów i sekretarzy stanu. To ma przynieść oszczędności i usprawnić państwo. Ale, czy odchudzony rząd ma szansę w ogóle lepiej pracować bez dodatkowych pieniędzy dla specjalistów?
Premier Mateusz Morawiecki przeprowadził przegląd pracy resortów. - Sprawne i efektywne państwo działa w oparciu o profesjonalne kadry, a nie o rozbudowaną biurokrację. Nie ilość, a jakość - zdiagnozował premier podczas konferencji #Sprawne Państwo.
W ramach zmian Morawiecki chce więc ograniczenia liczby ministrów i wiceministrów o co najmniej 20 proc. Ale na odchudzaniu się nie skończy, bowiem premier ogłosił, że podczas jego rządów nie będzie również nagród i premii ministrów i sekretarzy stanu.
To reakcja na ujawnione w ostatnich tygodniach hojne nagrody dla członków rządu. Te wzbudziły powszechne oburzenie oraz pytania, czy każdy z ministrów naprawdę zasłużył na nagrodę za swoją pracę. Dotyczyło to w szczególności tych ministrów, którzy na początku stycznia zostali zdymisjonowani, ale wątpliwości dotyczą również tych wciąż sprawujących urząd.
Morawiecki likwiduje podwyżkę, której oficjalnie nie było?
Przypomnijmy jednak, że owe nagrody nagrodami były właściwie tylko formalnie. Chodziło raczej o zapowiadane, a w końcu niezrealizowane podwyżki, o których pisaliśmy w money.pl.
Niemal równo rok temu Prawo i Sprawiedliwość chciało ustawowo podwyższyć wynagrodzenia członków rządu. Pensje prezydenta, wicepremierów, ministrów czy wiceministrów miały wzrosnąć o 4-5 tys. zł brutto, a premiera nawet o 7,5 tys. zł.
Źródło: Money.pl/Patryk Skrzat
PiS jednak po fali krytyki wycofał się z pomysłu, ale pieniądze wypłacił w inny sposób. Świadczyć o tym może choćby to, że nagrody i premie były wypłacane w równej wysokości co miesiąc.
Eksperci, do których dotarł money.pl, byli podzieleni w sprawie podwyżek dla ministrów, ale przyznali, że pensje naszych przedstawicieli w rządzie są na zdecydowanie niższym poziomie niż w Czechach czy na Węgrzech, a zarobki najważniejszych osób w państwie przez 14 lat rosły symbolicznie –o czym więcej przeczytasz tutaj.
Kwota bazowa i wynagrodzenie ministrów (zł miesięcznie) | ||
---|---|---|
kwota bazowa | wynagrodzenie wiceministrów | |
2004 | 1 651,67 zł | 9 249,34 zł |
2005 | 1 701,22 zł | 9 526,82 zł |
2006 | 1 726,74 zł | 9 669,73 zł |
2007 | 1 726,74 zł | 9 669,73 zł |
2008 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2009 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2010 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2011 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2012 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2013 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2014 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2015 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2016 | 1 766,46 zł | 9 892,17 zł |
2017 | 1 789,42 zł | 10 020,74 zł |
2018 | 1 789,42 zł | 10 020,74 zł |
Źródło: ustawa, wyliczenia własne |
Teraz premier zapowiedział ich zamrożenie. - Wynagrodzenia ministrów i wiceministrów pozostaną na dotychczasowym poziomie - zapowiedział.
"Jakość". Co z pensjami dla specjalistów?
Na jakość rządu pracują jednak zatrudnieni w resortach specjaliści i eksperci. Co z nimi? Premier zdradził jedynie, że podsekretarze stanu mieliby się stać częścią korpusu służby cywilnej i odpowiednio zmienione zostałyby ich wynagrodzenia. Musiałby jednak zgodzić się na to Sejm.
Pojawia się jednak pytanie, czy cięcia na górze, które mają przynieść 20 mln zł, nie odbiją się na pensjach również niższych stopniem pracowników administracji rządowej?
Przewodnicząca Krajowa Sekcja Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ Solidarność Lucyna Walczykowska w rozmowie z money.pl zaznacza, że jest takie niebezpieczeństwo.
Dodaje również, że dla specjalistów, ekspertów i urzędników niższego szczebla pieniądze muszą się znaleźć, inaczej grozi nam dalszy odpływ kadr, a wówczas o jakości mowy nie będzie.
Tych jednak stale ubywa. O ogromnych problemach z pozyskaniem podsekretarzy stanu do ministerstw, bo są tak niskie zarobki, że nikt nie chce przejść, mówił otwarcie choćby Henryk Kowalczyk, a wcześniej w dość bezkompromisowy sposób zwróciła na ten problem uwagę Elżbieta Bieńkowska - o czym pisaliśmy w money.pl.
Brak chętnych o wysokich kompetencjach to jedno. Drugim problemem jest odpływ doświadczonych pracowników do sektora prywatnego. – Środki na podwyżki muszą się znaleźć - podkreśla Lucyna Walczykowska. I zaznacza,że od dekady urzędnicy nie mieli podnoszonych płac. - Myślę, że rządzący zdają sobie z tego sprawę i decyzje w tej kwestii zapadną. Nie będziemy ustawać, by podwyżki się pojawiły - dodała przewodnicząca związkowców.
Podobnego zdania jest Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.W rozmowie z money.pl przyznał, że w przypadku ministrów nie widzi problemu zbyt niskich wynagrodzeń. - Dotyczy on natomiast urzędników i ekspertów zatrudnionych w ministerstwach. To nie są czynni politycy, a eksperci o których państwo konkuruje na rynku pracy z sektorem prywatnym - podkreślił.