"Sankcje bardzo szkodzą gospodarce Bawarii, a także bawarskiemu rolnictwu" - powiedział Seehofer. "Musimy zadać sobie pytanie, czy ten automatyzm raz wprowadzone sankcje będą obowiązywać zawsze, jest uzasadniony" - zaznaczył premier rządu Bawarii - jednego z najbardziej wpływowych krajów związkowych tworzących Republikę Federalną Niemiec.
Seehofer opowiedział się za "werbalnym rozbrojeniem" w relacjach z Rosją. "Im szybciej odejdziemy od zimnowojennej retoryki, tym lepiej i dla Bawarii i dla całych Niemiec" - zaznaczył.
Wywiad dla "Bild am Sonntag" to kolejna wypowiedź Seehofera przeciwko sankcjom. Bawarski polityk poddał w wątpliwość ich sens m. in. w wywiadzie dla agencji dpa w połowie grudnia. Seehofer spotka się 4 lutego w Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Premier Bawarii jest szefem rządzącej w tym landzie CSU - partii tworzącej wraz z CDU i SPD koalicyjny rząd Angeli Merkel. Jako najmniejszy koalicjant, CSU przy okazji kontrowersyjnych tematów stara się akcentować swoją niezależność od większej partii siostrzanej - CDU. W kryzysie migracyjnym CSU domaga się zaostrzenia polityki wobec uchodźców.
UE podjęła w grudniu decyzję o przedłużeniu o pół roku sankcji gospodarczych wobec Rosji, wprowadzonych w związku z jej zaangażowaniem w konflikt na wschodzie Ukrainy.
Obowiązujące obecnie restrykcje wygasają z końcem stycznia. UE uzależniła zniesienie restrykcji od wypełnienia porozumień z Mińska w sprawie zakończenia konfliktu na wschodniej Ukrainie. W Unii panuje zgoda, że porozumienia te nie zostały zrealizowane. Przewidują one między innymi odzyskanie przez Kijów do końca roku kontroli nad granicą z Rosją w regionie opanowanym przez separatystów.
Sankcje gospodarcze wobec Moskwy za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie zostały wprowadzane przez UE latem 2014 roku. Obejmują one ograniczenia w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embargo na broń.