Budżetówka ma powody do niezadowolenia. Od blisko dekady płace w tym sektorze są zamrożone. Efekt? Strata aż 12 proc. w sile nabywczej – pisze "Gazeta Wyborcza".
Mimo tego, i wielu protestów, przyszłoroczny budżet nie przewiduje waloryzacji płac.
Związkowcy z OPZZ wielokrotnie zapraszali premiera Morawieckiego do rozmów w tej sprawie. Ich cierpliwość skończyła się w lipcu. Na 22 września zapowiedzieli wielki protest pracowników budżetówki. Podstawowy postulat? 12 proc. podwyżki, która wyrównałaby lata bez waloryzacji.
Rozmów z premierem w tej sprawie chciało również Forum Związków Zawodowych. Ale również i oni odbili się od ściany.
Nie jest to pierwszy przypadek. Przez ostatnie trzy lata notorycznie zdarzało się, że OPZZ lub FZZ przedstawiały swoje postulaty, które natychmiast podchwytywała "S". I zasiadała do rozmów z rządem. A pozostałe dwie duże centrale związkowe były ignorowane.
Co więcej, często "S" szła w poprzek akcji ogłaszanych przez innych związkowców. Tak było np. w sprawie protestu nauczycieli przeciwko reformie edukacji. W marcu 2017 r. ZNP planowało strajk. "S", która skupia ponad dwa razy mniej nauczycieli niż ZNP, zareagowała rozsyłaniem informacji do nauczycieli, że akcja jest nielegalna.
Według Piotra Szumlewicza z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych bardzo możliwym scenariuszem jest, że jeszcze przed 22 września premier Morawiecki stanie przed kamerami z przewodniczącym "S" Piotrem Dudą i ogłosi porozumienie, które będzie dotyczyć postulatów OPZZ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl