Sąd w Sieradzu odrzucił we wtorek wniosek obrony o umorzenie postępowania przeciw Danielowi Obajtkowi*, powołanemu przez PiS prezesowi Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. To oznacza, że jego proces karny będzie toczyć się nadal. Prokuratura oskarża szefa instytucji obracającej prawie 30 miliardami złotych rocznie o korupcję i oszustwo. Politycy Prawa i Sprawiedliwości w te zarzuty nie wierzą i mówią o nagonce. Sam prezes ARMiR uważa, że jest niewinny.
Aktualizacja 10.02.2016 11:52
- Po rozpoznaniu na posiedzeniu w dniu dzisiejszym sąd nie uwzględnił wniosku obrońcy Daniela O. o umorzenie postępowania w sprawie w zakresie dotyczącym oskarżonego - przekazał we wtorek money.pl decyzję składu sędziowskiego Jacek Klęk, rzecznik Sądu Okręgowego w Sieradzu. Jak wyjaśnił, obrona wnosiła o umorzenie ze względu na "oczywisty brak wiarygodności zeznań współoskarżonych oraz świadków", ale sąd uznał, że wymaga to rozpoznania na rozprawie. Termin kolejnej wyznaczony został na 25 lutego.
- Pan prezes czuje się niewinny, nigdy nie ukrywał sprawy i była ona szeroko komentowana. Trzy lata czeka na odczytanie aktu oskarżenia w tej sprawie i na dzień dzisiejszy nie ma żadnego, ani nieprawomocnego, ani prawomocnego wyroku, który dyskwalifikowałby go do pełnienia funkcji prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - takie stanowisko po ogłoszeniu decyzji sądu przekazała portalowi money.pl w imieniu Daniela Obajtka rzeczniczka ARiMR Agnieszka Szymańska.
Zapytaliśmy Agnieszkę Szymańską, czy Daniel Obajtek zamierza się stawić na rozprawie 25 lutego, aby wysłuchać aktu oskarżenia. - Pan Prezes zawsze bierze udział w rozprawach - zadeklarowała. Na pytanie, czy był na rozprawie 14 stycznia, już nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
13 stycznia Daniel Obajtek, były wójt Pcimia, przyjął z rąk premier Beaty Szydło nominację na prezesa ARiMR. Wnioskował o to minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Już dzień później przed Sądem Okręgowym w Sieradzu odbyła się rozprawa w procesie, w którym Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim stawia Obajtkowi zarzuty przyjęcia łapówki 50 tys. zł za obietnicę załatwienia przetargu, a także wyłudzenia niemal 800 tys. zł z jednej z firm, gdy jeszcze nie był wójtem.
Fragment informacji o przedmiocie postępowania w sprawie II K 52/13, przesłanych money.pl przez Sąd Okręgowy w Sieradzu:
Spośród ośmiu oskarżonych aż siedmiu - w tym szef ARiMR - nie stawiło się w sądzie na rozprawie 14 stycznia. Ponieważ nieobecność jednego z oskarżonych była usprawiedliwiona, sąd nie mógł otworzyć przewodu sądowego. Obrońca Daniela Obajtka nie przedstawił usprawiedliwienia jego nieobecności, za to złożył wniosek o umorzenie postępowania wobec swojego klienta. To właśnie ten wniosek rozpatrywany był na wtorkowym posiedzeniu.
Minister Jurgiel wiedział. Minister Gowin bronił, ale tylko na Twitterze
Daniel Obajtek kieruje jedną z najpotężniejszych agencji rządowych już od 27 listopada - początkowo jako p.o prezesa ARiMR, powołany przez ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela - ale jednocześnie konsekwentnie unika stawiennictwa w sądzie, ze względu na stan zdrowia. Pierwsza rozprawa, która miała odbyć się 21 grudnia, została odwołana właśnie z powodu choroby Obajtka, którego obrońca przedstawił zaświadczenie od lekarza sądowego.
Minister rolnictwa, rekomendując Daniela Obajtka na fotel prezesa Agencji, znał ciążące na nim zarzuty. Za pośrednictwem biura prasowego swojego resortu przyznaje, że doskonale zdawał sobie sprawę z jego sytuacji prawnej. W mailu do money.pl Małgorzata Książyk, rzeczniczka Ministerstwa Rolnictwa podkreśliła, że zgodnie z konstytucją "każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu". - W związku z powyższym, sytuacja w której znalazł się pan Daniel Obajtek nie wpływa obecnie na realizację powierzonych mu zadań - tłumaczy rzeczniczka resortu.
Fragment informacji o przedmiocie postępowania w sprawie II K 52/13, przesłanych money.pl przez Sąd Okręgowy w Sieradzu:
Całkowicie głuche na nasze prośby o komentarz od kilku dni jest za to biuro prasowe Kancelarii Premiera. Na nasze telefony i sms-y nie reaguje także rzecznik rządu Rafał Bochenek. Próbowaliśmy od niego dowiedzieć się, czy w przypadku odrzucenia przez sąd wniosku o umorzenie postępowania, prezes ARMiR straci fotel. Podobna sytuacja miała przecież miejsce 20 listopada, kiedy z uwagi na prokuratorskie zarzuty zablokowana została nominacja wiceminister gospodarki morskiej Gabrieli T.
- Sprawa dotyczy jej działalności w samorządzie. Poczekamy. Nie będzie wiceministrem do czasu rozstrzygnięcia - mówiła wówczas rzeczniczka rządu Elżbieta Witek. Tym razem na rozstrzygnięcie nikt jednak nie czekał.
Gdy minister rolnictwa powołał osobę z zarzutami prokuratorskimi na p.o. prezesa ARiMR, co spotkało się z wieloma krytycznymi komentarzami, na Twitterze wziął go natomiast w obronę obecny minister nauki Jarosław Gowin, rzucając na szalę swój autorytet byłego ministra sprawiedliwości, Gowin napisał, że może poświadczyć, że wójtowi Pcimia "postawiono zarzuty kompletnie wyssane z palca", a działania prokuratorów nawet porównał do szykan, jakie spotkały Romana Kluskę. - Spokojnie się oczyści, to pewne - wyrokował.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Janusz Walczak odpowiada tymczasem, że Jarosław Gowin jako minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska nie miał dostępu do akt sprawy. - Nawet nie było formalnej możliwości przekazania przez prokuraturę akt sprawy do ministerstwa - zaznacza prokurator.
Małgorzata Bednarek, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Ad Vocem”, w rozmowie z money.pl także wyraża zdziwienie, że Jarosław Gowin, zapewniając o bezpodstawności zarzutów wobec prezesa ARiMR, podkreśla, że mówi to jako osoba sprawująca funkcję ministra sprawiedliwości. - Minister Gowin objął tę funkcję już po ustawowym rozdziale pomiędzy funkcją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, więc nie mógł z tej pozycji zapoznać się z aktami sprawy - zwraca uwagę prok. Bednarek.
Z kolei sędzia Maciej Czajka, członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów "Themis", zwraca uwagę na to, że tak ostre wypowiedzi polityków mogą "podważać autorytet prokuratury czy sądu jako organu mającego prawidłowo i kompetentnie rozpoznać sprawę". - Nie sprzyja to też społecznemu odbiorowi zaistniałej sytuacji, gdyż publicznie wypowiedziany pogląd dodatkowo wspierany "autorytetem" wynikającym ze sprawowania ważnej funkcji, może zostać właśnie odebrany jako nacisk na prokuraturę czy sąd i spowodować ocenę późniejszych działań wymiaru sprawiedliwości w kontekście takiej wypowiedzi - dodaje sędzia Czajka.
Money.pl poprosił Jarosława Gowina o komentarz za pośrednictwem biura prasowego resortu nauki. Po kilku próbach uzyskania odpowiedzi na pytania w tej sprawie, do money.pl zadzwoniła Katarzyna Zawada, rzeczniczka resortu nauki. - Pan premier nie będzie komentował tej sytuacji, nie będzie ustosunkowywał się do pytań - przekazała tylko.
Kaczyński: "To jest prześladowanie"
Prominentni politycy PiS do dziś nie przyjmują do wiadomości licznych i poważnych kłopotów Obajtka z wymiarem sprawiedliwości, konsekwentnie przedstawiając je jako nagonkę i zapewniając o jego niewinności. Wójta przedstawiają jako doskonałego gospodarza, który na przekór szykanom centralnych władz dbał i troszczył się o swoich mieszkańców.
- Taka jest historia człowieka uczciwego, który broni prawa mieszkańców swojej gminy do godnego życia - tak już w 2013 roku ówczesnego wójta Pcimia broniła Beata Szydło, obecnie szefowa rządu.- To jest prześladowanie człowieka, który szkodzi rządzącym - wtórował jej Jarosław Kaczyński.
Jak opisuje w rozmowie z money.pl prok. Janusz Walczak, rzecznik prasowy ostrowskiej prokuratury, sprawa byłego wójta Pcimia początkowo była wątkiem pobocznym w śledztwie w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się wymuszeniami, ale w toku śledztwa poszerzono zakres zarzutów wobec samorządowca. Akt oskarżenia do sądu wpłynął już 30 października 2013 roku i obejmuje 8 osób w tym Daniela Obajtka.
Fragment informacji o przedmiocie postępowania w sprawie II K 52/13, przesłanych money.pl przez Sąd Okręgowy w Sieradzu:
Z aktu oskarżenia, do którego dostęp uzyskał money.pl, wynika, że prokuratura stawia Danielowi Obajtkowi trzy zarzuty karne. W 2010 roku jako wójt Pcimia miał na parkingu jednej z lokalnych restauracji przyjąć od członków grupy przestępczej korzyść majątkową w wysokości 50 tys. zł za obietnicę korzystnego rozstrzygnięcia przetargu na budowę kanalizacji. Kodeks karny przewiduje za takie przestępstwo do 8 lat pozbawienia wolności.
Kolejne dwa zarzuty dotyczą wyłudzenia dużych sum pieniędzy z firmy, w której był zatrudniony zanim został wójtem. Jako kierownik zakładu spółki Elektroplast w Stróży pod Myślenicami, współpracując z innymi oskarżonymi, w latach 2003-2004 miał wyprowadzić z niej łącznie niemal 1,6 mln zł, z czego około połowa miała trafić do jego kieszeni. Prokuratura zakwalifikowała ten proceder jako dwa odrębne czyny zabronione - każdy zagrożony karą do 10 lat więzienia.
CBA i Izba Obrachunkowa też badały sprawę
W połowie 2009 roku, trzy lata po objęciu przez Daniela Obajtka funkcji wójta Gminy Pcim, działalnością kierowanego przez niego urzędu zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne. 3 lipca 2009 roku CBA podjęło analizę, a następnie kontrolę zamówienia publicznego na budowę "orlika" w Pcimiu. W jej wyniku skierowano do Prokuratury Okręgowej w Krakowie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez członków stałej komisji przetargowej oraz wójta Gminy Pcim. Śledztwo w tej sprawie podjęła prokuratura w Myślenicach, ale ostatecznie umorzyła je "z powodu niestwierdzenia przestępstwa".
Niezależnie od sprawy budowy "orlika", CBA przeprowadziło w gminie Pcim w latach 2011-2012 szereg kontroli - agenci przyjrzeli się kilku innym przetargom i oświadczeniom majątkowym. Efektem było zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. 21 lutego 2013 roku śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków-Śródmieście Zachód i powierzyła jego prowadzenie CBA. Z informacji, jakie money.pl uzyskał w krakowskiej prokuraturze wynika, że śledztwo, które dotyczyło oświadczeń majątkowych wójta Gminy Pcim, a także "przedłożenia w 2010 r. poświadczającego nieprawdę dokumentu celem uzyskania kredytu bankowego". Śledztwo zostało umorzone 24 maja 2013 roku, ze względu na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.
W Pcimiu kontrole prowadzone były nie tylko przez CBA. Krakowska Regionalna Izba Obrachunkowa już w 2010 przeprowadziła kontrolę finansów gminy i znalazła uchybienia w sprawozdawczości, ale odstąpiła od wymierzenia kary, ponieważ zakwalifikowała je jako "nieumyślne naruszenie dyscypliny finansów publicznych". Uchybienia znalazł też Urząd Kontroli Skarbowej, ale także w tym przypadku nie było konsekwencji.
Dla samego Daniela Obajtka, jak i prominentnych polityków PiS, wszystkie prowadzone od 2009 roku kontrole w gminie są niezbitym dowodem na to, że na popularnego wójta Pcimia zorganizowano nagonkę. Jarosław Kaczyński dwa lata temu stwierdził wręcz, że "to jest Polska AD 2013 pod rządami Donalda Tuska".
Zupełnie inaczej widzi to konstytucjonalista Wiktor Osiatyński. - Nawet jeśli jest to legalne, nie jest w porządku i obciąża to nawet bardziej tych, którzy taką osobę mianowali - komentuje w rozmowie z money.pl. - U niego istnieje domniemanie niewinności, ale w przypadku kogoś, kto obsadza takie stanowisko osobą z zarzutami prokuratorskimi, jest to nie w porządku - podkreśla współautor konstytucji.
*Daniel Obajtek zgodził się na upublicznienie swojego nazwiska, pomimo toczącego się w jego sprawie postępowania sądowego.