- Na wprowadzeniu dodatkowej możliwości oszczędzania na emeryturę w ramach PPK skorzysta cały rynek kapitałowy. Środki przyszłych emerytów będą służyły do opłacania akcji i obligacji emitowanych przez polskie przedsiębiorstwa. Silna, lokalna baza inwestorów przyciąga zagraniczne podmioty, warunki do pozyskania kapitału w Polsce znacząco się poprawią - mówi Dietl.
- Z kolei uczestnicy PPK otrzymają szansę, aby ich środki na "jesień życia" były nie tyle oszczędzane, co inwestowane. Skorzystają z owoców wzrostu gospodarczego. Rozpoczyna się nowa epoka rozwoju rynku kapitałowego - dodaje.
Skierowany w czwartek do konsultacji społecznych projekt ustawy o PPK przewiduje zwolnienie podmiotu zatrudniającego ze składek na ubezpieczenie społeczne (ZUS) od składek wnoszonych do PPK oraz zaliczenie tych składek do kosztów uzyskania przychodu. Dodatkowo projekt przewiduje tak zwaną składkę powitalną w wysokości 250 zł płaconą ze środków publicznych do końca 2020 r. oraz coroczne dofinansowanie dla uczestnika w wysokości 240 zł z Funduszu Pracy.
Jak podano w ocenie skutków regulacji tego projektu ustawy, w wyniku wdrożenia ustawy o PPK całkowite aktywa emerytalne polskich gospodarstw domowych - według rządowych założeń - wzrosną z poziomu 172,6 mld zł na koniec 2016 r. do poziomu co najmniej 339,7 mld zł po okresie 11 lat w 2027 roku przy założeniu, że aktywa OFE, IKE i IKZE nie są powiększane o nowe składki, a składki na PPK opłacane są w minimalnej wysokości, tj. 3,5 proc. wynagrodzenia. W przypadku gdyby składki na PPK opłacane były w maksymalnej wysokości 8 proc. wynagrodzenia, to całkowite aktywa emerytalne polskich gospodarstw domowych wzrosną do poziomu 496 mld zł w 2027 roku.
Jak pisaliśmy już wcześniej, proponowane zmiany chwali też prezes PZU Życie Roman Pałac. Pracownicze Plany Kapitałowe zwiększą oszczędności, gwarantują wyższe emerytury - uważa szef ubezpieczyciela.
Jak również już pisaliśmy, nawet dwa lata więzienia będą grozić za wymuszanie od pracowników rezygnacji z oszczędzania w Pracowniczych Planach Kapitałowych. Rząd PiS nie chce dopuścić do sytuacji, gdy pracodawcy będą chcieli zaoszczędzić na kosztach zatrudnienia i zniechęcać pracowników do odkładania na przyszłość.