Kwestia pensji członków Prezydium Sejmu była wielokrotnie krytykowana w trakcie debaty sejmowej nad obniżką pensji posłów i senatorów. Przedstawiciele opozycji chętnie przytaczali fakt, że wynagrodzenie m.in. wicemarszałków Stanisława Terleckiego i Beaty Mazurek po wejściu w życie ustawy będą wyższe niż te szeregowych posłów.
Ostatecznie Marek Kuchciński poprosił prezydenta, który ustala wysokość zarobków "osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe", czyli także jego, by zgodził się na 20 proc. obniżki. Informację w tej sprawie najpierw na Twitterze zamieścił Stanisław Tyszka z Kukiz'15, a później potwierdził ją sam Kuchciński.
Informację o tym, że dokument wpłynął do Kancelarii Prezydenta przekazał mediom rzecznik głowy państwa Krzysztof Łapiński. Na antenie radiowej Trójki dodał, że Andrzej Duda nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie. Dodał jednak, że prośba była "uprzejma". - Jeśli ktoś uprzejmie prosi o spełnienie jego prośby, to nie wiem czy prezydent będzie miał coś przeciwko - dodał.
Obniżenie pensji posłów i senatorów to polityczna odpowiedź na nagrody, które otrzymywali członkowie rządu Beaty Szydło. Jak udowodniliśmy, ruch przyniesie budżetowi minimalne oszczędności. To około 13 mln zł rocznie, co w porównaniu z całymi wydatkami państwa na utrzymanie polityków jest kwotą niezauważalną. W kolejce do utraty części zarobków "czekają" także samorządowcy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl