Pozew wpłynął do sądu w minionym tygodniu. Taksówkarze domagają się wydania zakazu świadczenia usług przewozowych, bo ich zdaniem Uber nie różni się niczym od zwykłych korporacji taksówkarskich. Wskazują na podobieństwo Ubera do aplikacji takich jak MyTaxi czy iTaxi, które łączą klienta z taksówkarzem. Z kolei Uber odpowiada, że jest jedynie pośrednikiem i dostawcą technologii.
Jak mówi Jarosław Iglikowski, przewodniczący Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz", w tym sporze jednym z problemów jest właśnie brak definicji "pośrednika" w Ustawie o Transporcie Drogowym. - Mamy całą rzeszę nielegalnych przewoźników. To oni są łapani, dostają kary, a organizator nielegalnego procederu umywa ręce, bo przecież "nikt mi tego nie zabrania". Wszyscy poniżej, czyli konsumenci i kierowcy są pokrzywdzeni - tłumaczy Iglikowski.
Zdaniem Ilony Grzywińskiej, dyrektor komunikacji Ubera w Europie Środkowowschodniej, zarzuty taksówkarzy są bezpodstawne, bo Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w maju tego roku opublikował stanowisko, z którego wynika, że Uber pozytywnie oddziałuje na rynek przewozów i dostarcza tylko platformę elektroniczną.
Jednak Ilona Grzywińska mówi, że firma popiera nowelizację przepisów. - Absolutnie zgadzamy się z taksówkarzami, że jest potrzebna racjonalna debata, aby wszystkie rozwiązania miały równe zasady, a te nowe jak na przykład z zakresu ekonomii współdzielenia, do których przynależy Uber również znalazły odzwierciedlenie w istniejących regulacjach - wyjaśnia.
Związek Zawodowy Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz" " i NSZZ "Solidarność" Taksówkarzy złożyły również zawiadomienie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta o działaniu na szkodę konsumentów. Zdaniem Marka Niechciała, prezesa Urzędu, problem z działalnością Ubera leży w definicji rynku przewozów osób. - Trzeba się zastanowić, czy jest to jeden rynek i wtedy Uber powinien spełniać te same wymogi co firmy taksówkowe, czy też jest to zupełnie nowy fragment rynku i powinny być inne wymogi - mówi. Według Marka Niechciała na to pytanie powinno odpowiedzieć Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. W nadesłanym IAR oświadczeniu resort tłumaczy, że widzi problem i prowadzi obecnie analizę możliwych rozwiązań, w tym objęcie przepisami pojęcia "pośrednictwa" w Ustawie o Transporcie Drogowym.
"Na rynku przewozów osób, w wyniku dynamicznego rozwoju branży teleinformatycznej, pojawiły się podmioty (działające za pośrednictwem aplikacji mobilnych), które w sposób zorganizowany pośredniczą w kontakcie pasażerów z kierowcami wykonującymi usługę przewozową. Pojawiają się sygnały, że część z tych kierowców świadczy usługi nie posiadając licencji wymaganych przepisami ustawy o transporcie drogowym. (...) Objęcie przepisami ustawy o transporcie drogowym obszaru działalności gospodarczej polegającej na pośrednictwie przy przewozie osób, mogłoby pozwolić na stworzenie jasnych i przejrzystych zasad dla wszystkich firm prowadzących działalność w przewozie osób" - pisze zespół prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.
Uber to firma amerykańska, udostępnia aplikację służącą do zamawiania przewozów osobowych poprzez łączenie pasażerów i kierowców, którzy z niej korzystają. W Polsce rozpoczęła działalność w 2014 roku i obecnie jest dostępna w siedmiu miastach i aglomeracjach. W niektórych krajach jej działalność została zakazana przez prawo.