Odmowa przyjęcia uchodźców może przynieść spadek dotacji z unijnego budżetu, co negatywnie wpłynie na wzrost gospodarczy i spadek wartości złotego w Polsce, ocenił w rozmowie z ISBnews dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska Maciej Jędrzejak.
Zdaniem przedstawiciela Saxo Banku, w dyskusjach toczonych w Polsce przeważają argumenty natury emocjonalnej, natomiast mało kto bierze pod uwagę analizę ekonomiczną dokonaną chłodnym okiem. Z polskiego punktu widzenia rysuje się kilka scenariuszy, które będą miały znaczenie dla gospodarki.
- Załóżmy, że Polska nie zgodziłaby się przyjąć większej liczby uchodźców. W takim przypadku musimy liczyć się z poważnymi reperkusjami ze strony państw starej Unii. Wyłamując się z ogólnoeuropejskiej solidarności, narazilibyśmy się na przykład na ryzyko, że w kolejnych latach będziemy dostawać mniejsze dotacje z unijnego budżetu. Wolniejszy wzrost PKB sprawiłby, że spadnie zainteresowanie inwestycyjne Polską, co przełożyłoby się na osłabienie polskiej waluty - uważa Jędrzejak.
Tegoroczne notowania euro wyrażone w złotych src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1420066800&de=1442181600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Dodaje, że po dziesięciu latach obecności w Unii polski PKB per capita (na głowę) sięgnął poziomu 60 proc. krajów "starej UE". "W raporcie opublikowanym w styczniu eksperci z McKinsey przewidywali, że jeśli utrzymamy dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego, to w 2025 r. PKB per capita w Polsce wyniesie już 70 proc. przeciętnej w państwach, które były członkami UE przed 2004 rokiem - wskazał dyrektor.
Jego zdaniem, zgoda na regularne przyjmowanie kolejnych grup uchodźców, poza uspokojeniem relacji z Brukselą, może przynieść polskiej gospodarce sporo korzyści.
- Nie zapominajmy, że wraz ze starzeniem się społeczeństwa będziemy musieli rozwiązać kwestię niedoboru siły roboczej. Z tym wyzwaniem zmagają się np. Niemcy, którzy mają jeden z najniższych na świecie wskaźników urodzeń. Szacuje się, że w ciągu najbliższych lat nasi zachodni sąsiedzi będą musieli przyjąć 1,5 mln imigrantów, by ustabilizować swój system emerytalny. Z podobnego rozwiązania mogłaby również skorzystać Polska - podkreśla Jędrzejak.
Co więcej, jak wskazuje opublikowane na początku września opracowanie Banku Światowego, Międzynarodowej Organizacji Pracy i OECD, nieprawdziwe jest założenie, że imigranci stanowią przede wszystkim koszt w budżecie państwa.
- Jest wręcz przeciwnie - w większości przypadków zwracają oni do państwowej kasy w formie płaconych podatków i składek socjalnych więcej niż z niego otrzymują. W efekcie przyczyniają się do wzrostu PKB, a tym samym umocnienia krajowej waluty - komentuje ekspert Saxo Banku.
Według niego, najmniej optymistyczny scenariusz to taki, w którym asymilacja imigrantów nie przebiega w tak bezbolesny sposób. - Biorąc pod uwagę gwałtowny opór przed przyjmowaniem uchodźców przez sporą część polskiego społeczeństwa, nie da się wykluczyć, że w przypadku napływu kolejnych większych grup doszłoby do wzrostu społecznych niepokojów czy wręcz zamieszek, które mogłyby wywrzeć negatywny wpływ na wizerunek Polski w oczach zagranicznych inwestorów. W takim przypadku rykoszetem dostałby również złoty - uważa dyrektor zarządzający.
W środę szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przedstawił w Parlamencie Europejskim plan walki z kryzysem migracyjnym. Polska - zgodnie jego z założeniami - miałaby przyjąć ok. 12 tys. uchodźców.