- Jak raz okaże się, że jest lepiej, następnego dnia znowu się psuje. Niech pan spróbuje w przyszłym tygodniu - odpowiadają nam w jednym z wydziałów komunikacji na pytanie, czy można bez problemu zarejestrować samochód. We wszystkich urzędach jest tak samo. Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców działa fatalnie. Tymczasem resort cyfryzacji mówi jedynie o "stabilizacji systemu" i odsyła do statystyk, które wskazują, że problemy to już margines.
Dzwonimy w czwartek przed południem do jednego z wydziałów komunikacji w Warszawie, by zapytać, czy można już bez kłopotu zarejestrować samochód.
Urzędniczka obsługująca infolinię jakby czekała na okazję, by wyrazić swoją irytację z powodu problemów z wprowadzonym 13 listopada systemem CEPiK. - Cały czas jest coś. Albo są stare problemy, albo pojawiają się nowe - stwierdza.
- Dopiero przy okienku okazuje się, czy załatwi pan sprawę, czy nie. Taka loteria - mówi. - Jak raz okaże się, że jest lepiej, następnego dnia znowu się psuje. Jedną rzecz naprawią, drugą zepsują - dodaje.
W trybie awaryjnym
Jak się okazuje, w wydziale komunikacji są tak duże kolejki - także "poza numerkami" - że urzędniczka radzi, by spróbować załatwić sprawę dopiero w przyszłym tygodniu.
O identycznych problemach z działaniem systemu CEPiK 2.0 słyszymy także we Wrocławiu, Krakowie i kilku mniejszych miastach. Na stronie krakowskiego wydziału komunikacji wisi nawet komunikat ostrzegający przed kłopotami z załatwieniem rejestracji samochodu.
"Od czasu wdrożenia systemu obsługa klientów w zakresie rejestracji pojazdów odbywa się w trybie awaryjnym, co powoduje znaczne wydłużenie czasu oczekiwania na załatwienie sprawy. W konsekwencji może to spowodować brak możliwości obsługi wszystkich klientów w danym dniu" - czytamy w komunikacie na stronie krakowskiego magistratu.
Jeszcze zanim nowy CEPiK został wprowadzony, media donosiły o bardzo prawdopodobnych problemach z rejestracją samochodów. Prognozowały poważne problemy ze stabilnością przygotowywanego pod okiem Ministerstwa Cyfryzacji systemu informatycznego.
Testy przeprowadzane w ostatnich tygodniach przed zaplanowanym terminem uruchomienia nowego CEPiK-u wykazywały liczne błędy krytyczne, zagrażające jego funkcjonowaniu. Mimo to minister cyfryzacji Anna Streżyńska osobiście podjęła decyzję, że CEPiK 2.0 ruszy 13 listopada.
Wielka polityka kontra codzienne problemy obywateli
Ostrzeżenia mediów okazały się całkowicie trafne. Start systemu okazał się katastrofą. Wydziały komunikacji w całym kraju zmagały się z zawieszającym się systemem CEPiK i musiały przechodzić na awaryjny tryb ręczny (wypełnianie papierowych zaświadczeń, które później można wprowadzić do systemu). To oznaczało jednak, że tylko niektórzy interesanci mogli załatwić sprawę.
Od debiutu CEPiK-u 2.0 minęło 10 dni i z relacji urzędników z wydziałów komunikacji wynika, że problemy z działaniem systemu właściwie nie mijają.
Bardzo krytycznie na temat działań resortu Anny Streżyńskiej wypowiada się opozycja.- Zajmujemy się dużymi sprawami, sądami, ordynacją wyborczą, za chwilę będzie kwestia ustawy medialnej, a jednocześnie w kraju są rzeczy, które są źle wdrażane - mówi nam poseł PO Cezary Tomczyk.
- Poza wielką polityką, która dotyczy spraw fundamentalnych, są sprawy, które gdzieś się wymykają. Najlepiej to widać na przykładzie CEPiK-u - ocenia.
Mogą się jeszcze zdarzyć jakieś problemy
Zupełnie inaczej sytuację przedstawia Ministerstwo Cyfryzacji, które przekonuje, że CEPiK znajduje się po prostu w "fazie stabilizacji", a zdecydowaną większość problemów już wyeliminowano.
- System cały czas jest w fazie stabilizacji, co oznacza w praktyce, że mogą się jeszcze zdarzyć jakieś problemy w jego funkcjonowaniu - mówi nam Karol Manys, rzecznik Ministerstwa Cyfryzacji. - Jest to całkowicie normalne - przekonuje rzecznik, który od 10 dni odpowiada na problemy z CEPiK-iem mniej więcej tymi samymi słowami.
- Nie trzeba być informatykiem, by o tym wiedzieć. Nie ma takiego systemu na świecie, a w szczególności tak dużego jak CEPiK, który po wdrożeniu nowej wersji nie wymagałby okresu stabilizacji - zapewnia rzecznik resortu. - Ale system działa coraz lepiej. Świadczą o tym nie tylko statystyki operacji, ale też takie docierają do nas sygnały z kraju - mówi.
Rzecznik ministerstwa przyznaje, że pewne komplikacje pojawiały się, ale najczęściej nie były związane z samym systemem CEPiK. Jak przekonuje, część problemów wynikała na przykład z nawyków urzędników, którzy byli przyzwyczajeni do poprzedniego systemu i pewne rzeczy wykonywali automatycznie, zamiast spojrzeć do instrukcji.
Karol Manys przekonuje, by nie polegać na doniesieniach mediów o problemach z CEPiK-em, ponieważ "są nie zawsze sprawdzone" i odsyła do publikowanych przez resort raportów. Wynika z nich, że problemy z systemem praktycznie już nie występują.
Awaria od 8:00 do 8:30
Najnowszy dostępny na stronie resortu raport dotyczy 20 listopada. Komunikat jest niezwykle krzepiący: "Podczas ósmego dnia stabilizacji powdrożeniowej CEPiK 2.0 wystąpiła jedna awaria o godzinie 8:00 i została wyeliminowana do 8:30. Obciążenie systemu centralnego CEPiK 2.0 jest monitorowane w trybie ciągłym i nie odnotowano żadnych problemów z jego wydajnością" - czytamy.
Upieramy się, że statystyki są marnym pocieszeniem dla tysięcy obywateli, którzy od 13 listopada nie są w stanie zarejestrować samochodów. - Jeżeli ktoś spotkał się z tego rodzaju problemami, możemy bardzo gorąco przeprosić za perturbacje, ale też trzeba wziąć pod uwagę kilka innych czynników, które na to wpływają - odpowiada Manys.
- Nie za wszystkie decyzje związane z CEPiK-iem odpowiada Ministerstwo Cyfryzacji. Odziedziczyliśmy projekt, co do którego zasadniczych rozwiązań nie mieliśmy praktycznie wpływu, bo założenia powstały w 2013 roku - przypomina rzecznik. - Staraliśmy się doprowadzić wszystko do takiego stanu, by gwarantował, że zadziała i ograniczyć ewentualne problemy w jego funkcjonowaniu - zapewnia.
Choć od debiutu CEPiK-u minęło już 10 dni, na razie resort nie chce oceniać, jak przebiega cała operacja. - Jest jeszcze za wcześnie, by podsumowywać wdrożenie systemu, nastąpi to po jego ostatecznym ustabilizowaniu - mówi Karol Manys.