Po zawirowaniach w 2016 r. budowlanka wychodzi na prostą. Świadczą o tym najświeższe dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS): w marcu produkcja budowlano-montażowa była o połowę wyższa niż w lutym (+49,4 proc.). W porównaniu z marcem 2016 r. wzrost też był imponujący – 17,2 proc.
- To rewelacyjne dane. Pokazują bardzo solidne odbicie w budownictwie – komentuje Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK. Wprawdzie na tak dobry wynik wpływ miał tzw. efekt dni kalendarzowych, jednak mimo to budowlanka ewidentnie nabrała wiatru w żagle. I to po okresie długotrwałej flauty.
- W marcu przeskoczyliśmy o dekadę do przodu. Z poziomów lat 2007-2008 produkcja wskoczyła na pułap z początku roku 2016, zanim zaczęły się spadki. To bardzo mocne odbicie – dodaje ekonomista BZ WBK.
Tak dobrze, że aż strach
Świetne wyniki branży potwierdzają dane o budownictwie mieszkaniowym. W marcu oddano do użytku 13,9 tys. mieszkań – o 15,3 proc. więcej niż w lutym i o 12,3 proc. więcej niż w marcu 2016 r.
- Mocno wyśrubowane statystyki budownictwa mieszkaniowego ostatnich kwartałów nie stanowią żadnej przeszkody w przekraczaniu kolejnych poziomów o wręcz fantastycznych, a do tego często niespotykanych dotąd parametrach. Wynikowe fajerwerki są z jednej strony potwierdzeniem wciąż rozpędzającej się koniunktury na pierwotnym rynku mieszkaniowym, z drugiej jednak mogą budzić niepokój o jej przegrzanie – mówi Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości z portalu RynekPierwotny.pl. Jego zdaniem pierwszy kwartał okazał się inwestycyjnie radykalnie lepszy od analogicznego okresu 2016 r., który oceniany był jako wyjątkowo udany.
- Pełen rozruch sezonu budowlanego zaowocował zwłaszcza w marcu wynikami budzącymi prawdziwy respekt. W sumie w ubiegłym miesiącu inwestorzy ruszyli z budową ponad 21 tys. mieszkań, co jest rezultatem nie tylko o prawie 30 proc. lepszym od uzyskanego w marcu ub. roku, ale i historycznie rekordowym – zauważa Jarosław Jędrzyński.
Jeszcze lepiej prezentują się dane o liczbie mieszkań, na budowę których wydano pozwolenia. W marcu było ich ponad 23 tys. – aż o 40,7 proc. więcej niż przed rokiem.
- To kolejny historyczny rekord. A skoro rekordowy marzec, to i rekordowy kwartał, w którym liczba wydanych pozwoleń na budowę przekroczyła 60 tys. – zauważa Jarosław Jędrzyński.
Według niego sytuacja w mieszkaniówce jest tak optymistyczna, że aż niepokojąca. Dane dotyczące nowych i planowanych inwestycji nie utrzymują się na rekordowo wysokich poziomach – są z miesiąca na miesiąc coraz lepsze.
– To tempo trudno uznać za umiarkowane. Nie sposób jednak oczekiwać, że tak będzie się działo w nieskończoność. Może byłoby bezpieczniej, gdyby kolejne miesiące i kwartały przyniosły stabilizację parametrów inwestycyjnych pierwotnego segmentu krajowej mieszkaniówki na obecnych wysokich poziomach. Widoczna w poczynaniach inwestorów klasyczna euforia, to może być - choć oczywiście nie musi - pierwszy sygnał nadchodzącego przesilenia koniunktury – przestrzega analityk.
Jeszcze nie jest za gorąco
Tymczasem budowlańcy ani myślą o hamowaniu. W kwietniu – po raz pierwszy od lipca 2011 r. – przedsiębiorstwa budowlane oceniały koniunkturę w branży pozytywnie - informuje GUS. Oceny te były lepsze niż w kwietniu w poprzednich ośmiu latach. Poprawę koniunktury zgłasza co piąta firma z branży. Budowlańcy drugi miesiąc z rzędu prognozują też wzrost zatrudnienia. Według Piotra Bielskiego wszystko wskazuje na to, że w najbliższych kwartałach "produkcja" mieszkań będzie rosła.
- Tym bardziej, że utrzymuje się popyt: sytuacja finansowa gospodarstw domowych jest niezła, wielu klientów dysponuje gotówką i przy niskich stopach procentowych inwestycja w nieruchomości jest dla nich alternatywą dla lokowania środków na lokatach. Deweloperzy pracują pełną parą, ale do przegrzania rynku jeszcze daleko – uspokaja ekonomista BZ WBK.