Potrafią wytworzyć w laboratorium setki diamentów w zaledwie dwa tygodnie. Mowa o amerykańskim startupie Diamond Foundry, którego pierwsze efekty działalności są tak obiecujące, że na zainwestowanie w niego swoich pieniędzy zdecydował się nie tylko gwiazdor kina Leonardo Di Caprio, ale także dziesiątka pierwszoligowych biznesmenów i inwestorów z Doliny Krzemowej.
Jak pisze serwis Business Insider, założyciel firmy Martin Roscheisen przez trzy lata pracował nad nowatorskim sposobem wytwarzania diamentów, aż - jak przekonuje - udało mu się opracować skuteczną, a przy tym bardzo wydajną metodę produkcji.
Co najważniejsze, nie chodzi o diamenty syntetyczne, które nie są niczym nowym, lecz o diamenty w składzie i budowie identyczne z naturalnymi, powstałe na bazie drobin diamentów kopalnych. Jak podkreśla firma, mają nawet takie same niedoskonałości.
Jak wyjaśnia Roscheisen, diamenty są wytwarzanie w piecu, który osiąga temperaturę dochodzącą do 4,5 tys. stopni Celsjusza.
Wśród inwestorów są takie nazwiska jak Andreas Bechtolsheim - współzałożyciel Sun Microsystems, Andrew McCollum - współzałożyciel Facebooka, a także jego były dyrektor operacyjny - Owen van Natta.
Diamond Foundry chwali się, że pozyskało od środy już ok. 100 mln dolarów od inwestorów. Obecnie jedynym źródłem przychodów firmy jest sprzedaż swoich diamentów producentom biżuterii.
Czy Roscheisen nie obawia się, że produkując setki diamentów w krótkim czasie wpłynie na spadek cen tego rzadkiego minerału? Jak zapewnia, rynek naturalnych diamentów, który jest wart 30 mld dol. rocznie, jest tak duży, że działalność Diamond Foundry nie będzie w stanie wpłynąć na światowe ceny diamentów.