W czwartek wykładnia zostanie opublikowana w Dzienniku Urzędowym UE. Przewiduje ona, że produkty rolne, jak warzywa i owoce, a także kosmetyki pochodzące z osiedli izraelskich na terytoriach okupowanych nie mogą być oznakowane jako produkty wyprodukowane w Izraelu, gdyż UE nie uważa tych obszarów za część państwa izraelskiego. Etykiety muszą wyraźnie wskazywać, że towary zostały wyprodukowane na terenie osiedli izraelskich, i w związku z tym nie mogą nosić etykiety "Made in Israel".
Również ogólna informacja, że produkt wytworzony w osiedlu izraelskim pochodzi z Zachodniego Brzegu Jordanu czy też z Palestyny nie jest w tym przypadku wystarczająca - wyjaśniają źródła w KE. Taka interpretacja unijnych przepisów ma na celu właściwe poinformowanie unijnych konsumentów o pochodzeniu produktów, które kupują. Produkty importowane z terenów okupowanych przez Izrael nie są też objęte preferencjami handlowymi, które obowiązują między tym krajem a UE.
O ile dla produktów rolnych i kosmetyków oznaczenia dotyczące pochodzenia są obowiązkowe, o tyle kraje członkowskie mają swobodę we wprowadzaniu oznaczeń dla produktów przemysłowych i przetwórstwa z terenów okupowanych. Według źródeł unijnych przykładem kraju UE, który objął obowiązkiem oznaczeń pochodzenia wszystkie produkty z terenów okupowanych, jest Belgia. Większość importu z osiedli izraelskich to jednak produkty rolne i kosmetyki.
Szacuje się, że przepisy te dotyczą około 1 procenta całej wymiany handlowej między UE a Izraelem, której wartość sięga 30 mld euro rocznie.
Wiceprzewodniczący KE Valdis Dombrovskis podkreślił w środę, że przyjęta przez Komisję decyzja to nie nowe prawo czy polityka, a jedynie interpretacja i doprecyzowanie zasad już obowiązujących. O wykładnię tę zwróciły się kraje członkowskie Unii. "To kwestia techniczna, a nie polityczna" - powiedział Dombrovskis. "UE nie popiera żadnej formy bojkotu czy sankcji wobec Izraela" - dodał.
Jednak w Izraelu decyzja KE spotkała się z ostrą reakcją. "Ubolewamy nad tym, że UE zdecydowała się z powodów politycznych na ten wyjątkowy i dyskryminujący krok, który był inspirowany ruchem na rzecz bojkotu" - oświadczyło izraelskie ministerstwo spraw zagranicznych. Zarzuciło UE, że stosuje podwójne standardy wobec tego kraju i ignoruje fakt, że na całym świecie jest około 200 sporów terytorialnych.
Jak pisze agencja dpa, były minister spraw zagranicznych tego kraju Awigdor Lieberman powiedział, że oznaczenia produktów z osiedli izraelskich przypominają mu znaki żółtej gwiazdy Dawida, do których noszenia Żydzy byli zmuszani przez nazistowskie Niemcy. Z kolei izraelski ambasador przy UE Dawid Walzer zagroził, że Izrael nie będzie akceptował UE jako mediatora w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie.