Międzynarodowy Fundusz Walutowy podwyższył prognozy wzrostu PKB na lata 2017-2018. Światowa gospodarka ma się rozwijać w tempie 3,7 proc., a Polska 3,3 proc. W górę zrewidowano szacunki dla Japonii, Chin, wschodzących rynków europejskich (w tym Polski) i Rosji. Obniżka dotknęła Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Indie.
"Znaczący wzrost inwestycji, handlu i produkcji przemysłowej, w połączeniu z umacniającym się optymizmem wśród biznesu i konsumentów, wspierają poprawę (w gospodarce światowej - przyp. red.)" - napisano w najnowszym raporcie.
Jednocześnie warto zauważyć, że poprawa nie jest kompletna. Mimo, że bazowa perspektywa jest lepsza, wzrost w wielu państwach pozostaje na niskim poziomie.
"Perspektywy dla gospodarek rozwiniętych poprawiły się, szczególnie dla strefy euro, jednak w wielu krajach inflacja pozostaje niska, co sugeruje, że niewykorzystane zasoby w gospodarce dopiero muszą zostać wyeliminowane. Ponadto, perspektywy dla wzrostu PKB na głowę są ograniczane przez niski wzrost wydajności i rosnący udział osób starszych w społeczeństwie" - czytamy w opracowaniu.
Polska należy do krajów, które nie mogą narzekać na statystyki. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że wzrost PKB Polski w 2017 roku wyniesie 3,8 proc., a w 2018 3,3 proc. W kwietniu ekonomiści funduszu oczekiwali, że dynamika wyniesie odpowiednio 3,4 i 3,2 proc.
Mączyńska: optymistyczne i realistyczne
- To są bardzo dobre wiadomości. Jeszcze raz potwierdzające, że międzynarodowe instytucje są skłonne zaniżać prognozy dla Polski. Zwykle są one na początku bardzie ostrożne i mniej korzystne, potem się poprawiają. I tym razem stało się tak samo - oceniła prof. Elżbieta Mączyńska z SGH, szefowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Profesor podkreśliła, że ruszają inwestycje i przedsiębiorcy też będą zmuszeni do inwestowania, ponieważ płace rosną, a płace wymuszają inwestycje pracooszczędne, innowacyjne. Dodała, że na to będzie też wpływało spadające bezrobocie.
Ekspertka zwróciła uwagę, że w prognozach MFW została "nieco podniesiona inflacja". - Ale ta inflacja oscyluje w granicach 0,1 pkt. proc. ponad inflację docelową - powiedziała. Zaznaczyła, że jej ostateczna wartość będzie zależała od tego, jak będzie wyglądała konsumpcja.
Zaznaczyła jednak, że inflacja nie jest groźna w warunkach, kiedy mamy do czynienia z sytuacją gospodarki nadmiaru.
- Cały świat ma problem gospodarki nadmiaru, czyli popyt nie nadąża za podażą. W Polsce jest to mniej odczuwalne, ponieważ stymuluje się popyt np. poprzez program 500+, i Polska jest krajem na dorobku. Wobec tego napęd ze strony konsumpcji tempa wzrostu PKB jest ciągle wysoki - oceniła.
Dodała jednak, że również w Polsce odczuwane są już problemy gospodarki nadmiaru - czyli luki popytowej.
- Wystarczy wejść do sklepów, żeby się przekonać, że półki się uginają. Handlowcy i producenci coraz bardziej agresywnie szukają odbiorców swoich towarów, co widzimy w uprzykrzającej nam życie reklamie - powiedziała.
Kuczyński: Polska gospodarka urośnie szybciej
- Jeżeli porównamy te prognozy z tym, o czym mówiła ostatnio agencja ratingowa Moody's, która prognozowała 4,3 proc. PKB w tym roku, to 3,8 proc. wygląda bardzo skromnie - zauważa z kolei Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Jego zdaniem bliższe prawdy są szacunki Moody's niż MFW.
- Myślę, że ten wzrost będzie wyższy niż 3,8 proc. Będzie w okolicach 4-4,1 proc., może nawet nieco wyżej. MFW jest zbyt ostrożny, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy - ocenił Kuczyński.
- Myślę, że MFW nie docenia inflacji w tym roku. Może być nieco wyższa niż 1,9 proc., bo ostatni odczyt wstępny inflacji GUS mówił o 2,2 proc. za ostatni miesiąc. Był on więc zdecydowanie wyższy niż oczekiwaliśmy - wskazał Kuczyński.
Jego zdaniem MFW jednak "niewiele się pomylił". - Presja płacowa w tym roku może jeszcze się nie przełoży na inflację, więc być może rzeczywiście będzie to ok. 2 proc. na koniec 2017 roku - zaznaczył.
Kuczyński dodał, że prognoza na koniec 2018 r. mówiąca o 2,6 proc. inflacji jest wyższa niż zakłada rząd (2,3 proc.). Dodał, że dla tych, którzy będą kupowali, czyli dla zwykłych Polaków, to nie jest dobra informacja, ale dla rządu i dla budżetu - dobra, bo im wyższa inflacja tym wyższe wpływy do budżetu.
- Prognoza MFW dla 2018 r. jest bardziej wiarygodna, niż to, co jest w budżecie. Dlatego, że presja płacowa plus rozkręcające się inwestycje samorządowe przed wyborami i rządowe przed wyborami - jedne w 2018 roku, drugie w 2019 roku podkręcą nie tylko wzrost płac, ale podkręcą również ceny różnych materiałów. I ta inflacja rzeczywiście może być bliższa 3 proc. niż 2 proc. - ocenił Kuczyński.