- oświadczyła w środę Komisja Europejska w ostatniej w tym roku prognozie gospodarczej dla krajów kandydujących do UE.
Dopiero w 2003 roku polska gospodarka zacznie wykazywać energiczniejszy wzrost rzędu 3-4 proc. - uważają ekonomiści organu wykonawczego Unii Europejskiej. Rządowy projekt budżetu państwa zakłada, że produkt krajowy brutto wzrośnie tylko o 1,0 proc. Autorzy prognozy przewidują, że bezrobocie, liczone zgodnie ze standardami Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO), wzrośnie do 19,3 proc. ludności czynnej zawodowo w 2002 roku i ustabilizuje się na poziomie 19,0 proc. w 2003 roku.
Średnia roczna inflacja obniży się z 5,6 proc. w tym roku do 4,7 proc. w przyszłym roku. Projekt budżetu zakłada 4,5 proc. w przyszłym roku, czyli poziom, do którego średnia roczna inflacja w Polsce obniży się według Komisji dopiero w 2003 roku.
Deficyt budżetu państwa wzrośnie do 5,1 proc. PKB w 2002 roku i z powrotem zmniejszy się do 4,7 proc. w roku następnym. Projekt budżetu zakłada deficyt ekonomiczny w przyszłym roku w wysokości 4,65 proc.
Według Komisji, deficyt na rachunku bieżącym będzie się powoli, ale systematycznie obniżał z 5,1 proc. PKB w tym roku do 5,0 proc. w roku 2002 i 4,5 proc. w 2003. Deficyt handlowy nieznacznie wzrośnie, z 7,0 proc. w tym roku do 7,1 w 2002 roku, by obniżyć się do 6,7 proc. w roku 2003.
Ekonomiści Komisji obawiają się, że w 2002 roku eksport straci rolę czynnika pobudzającego wzrost gospodarczy w Polsce ze względu na zwłokę w ożywieniu polskich rynków zbytu w UE, w tym zwłaszcza w Niemczech.
Ostrzegają też przed niebezpieczeństwem korekty ogólnej prognozy wzrostu w dół, gdyż poza poluzowaniem polityki pieniężnej 'daje się zauważyć niewiele czynników wewnętrznych, które mogą przyczynić się do szybkiego ożywienia' gospodarki.
To właśnie czynniki wewnętrzne były główną przyczyną 'ostrego spowolnienia wzrostu, począwszy od trzeciego kwartału ubiegłego roku'. Ekonomiści Komisji wskazują na 'bardzo twardą politykę pieniężną', niezależnie od 'ogólnie pogarszającego się zewnętrznego otoczenia gospodarczego'.
Zapytani, czy winna jest Rada Polityki Pieniężnej NBP, ekonomiści, którzy sporządzili prognozy, podkreślili, że RPP być może przesadziła z powodu wolnego reagowania polskiej gospodarki na jej decyzje, co może mieć związek z faktem, że Polska ma 'stosunkowo mały i słaby sektor finansowy'.
Ekonomiści Komisji zastrzegają, że ewentualne błędy nie zmieniają faktu, iż prawo unijne wymaga od państw członkowskich zapewnienia całkowitej niezależności banku centralnego. Zwrócili także uwagę, że twarda polityka pieniężna została przynajmniej częściowo sprowokowana przez poluzowanie polityki fiskalnej przez rząd.
Polska wypadła tym razem słabo na tle innych państw kandydujących z Europy Środkowej i Wschodniej (spośród wszystkich 13 kandydatów recesję przeżywa jedynie Turcja). Odnotowuje najniższą stopę wzrostu, najwyższe bezrobocie i relatywnie najwyższy deficyt budżetowy. Lepszy od średniej (7,2 proc.) ma tylko wskaźnik inflacji (w Rumunii sięga ona nadal 34 proc.).
Średni wzrost w regionie ma sięgać w tym i przyszłym roku 3,1 proc., przy czym najwyższymi wskaźnikami mogą pochwalić się w 2001 roku państwa bałtyckie (Łotwa nawet 7,9 proc.), Węgry 3,8 proc., a Czechy 3,5 proc. Średnie bezrobocie w regionie sięga 13,0 proc. w tym roku, przy czym na Węgrzech tylko 5,8 proc., a w Czechach 7,9 proc.
Po raz pierwszy od lat tegoroczny wzrost gospodarczy w Polsce będzie nieznacznie niższy od średniej unijnej (1,7 proc.), mimo że Polska jako znacznie biedniejszy kraj powinna nadrabiać zaległości. W przyszłym roku wzrost w Unii będzie jeszcze wolniejszy (1,4 proc.), dzięki czemu Polska ma szanse znów zacząć nadrabiać dystans.
Według ekspertów UE, niedobrą wiadomością dla kandydatów jest prognoza, że najwolniejszy wzrost w Unii odnotują w najbliższych dwóch latach Niemcy (0,7 proc.), główny rynek zbytu dla polskiego eksportu i źródło istotnych inwestycji zagranicznych w Polsce.
Średnie bezrobocie w UE spadnie w tym roku do 7,7 proc., a inflacja wzrośnie do 2,5 proc., żeby znów obniżyć się w 2002 roku do 1,7 proc. Pewnym pocieszeniem dla kandydatów mających znaczniejszy handel z państwami dawnego ZSRR jest ożywienie gospodarki rosyjskiej i ukraińskiej, które jednak wytracają już dynamikę (w przyszłym roku stopa wzrostu w Rosji spadnie do 3,8 proc., z 5,0 proc. w tym roku).