Z danych o sprzedaży specjalnych serii obligacji dla rodzin z 500+ w marcu widać, że nastąpiło lekkie ożywienie. Choć sprzedaż nadal nie jest rewelacyjna, to można ogłosić rekord.
Od początku października 2016 r. do końca marca 2017 r. wykupiono takich papierów za 6,8 mln zł. Z tego 1,6 mln zł w samym tylko marcu. To przełamało spadkowy trend, który można było obserwować od grudnia.
Nieco większym zainteresowaniem cieszyły się papiery 6-letnie (sprzedaż za 3,6 mln zł) niż 12-letnie (3,2 mln zł) - poinformowało Ministerstwo Finansów.
Jednak trudno o stwierdzenie, że wydatki na promocję obligacji rodzinnych się zwróciły.PKO BP wydał na reklamę 5 mln zł. Trudno mówić o sukcesie oferty, jeśli stanowi zaledwie 0,3 proc. sprzedaży obligacji detalicznych. W marcu Skarb Państwa drobnym inwestorom sprzedał papiery za 475,3 mln zł, więc oferta dla 500+ to tylko margines.
Preferencje za małe**? **
Specjalne obligacje skarbowe teoretycznie mają nieco lepsze oprocentowanie niż pozostałe sprzedawane przez Skarb Państwa. Te 6-letnie w pierwszym roku oszczędzania dają 2,80 proc. odsetek, a w kolejnych latach odsetki równe są inflacji i stałej marży 1,75 proc. To więcej o 0,5 pkt proc. niż np. w obligacjach czteroletnich dla drobnych inwestorów spoza kręgu 500+.
Obligacje 12-letnie dają oprocentowanie 3,2 proc. w pierwszym roku i marżę 2 proc. dodawaną do inflacji w kolejnych latach. To również więcej o 0,5 pkt proc. niż np. w obligacjach 10-letnich dla osób spoza 500+.
Minusem jest to, że odsetki płacone są jednak dopiero po ich zapadalności, czyli po odpowiednio 6 i 12 latach.
Z reguły obligacje oszczędnościowe - nie te dla 500+, ale wszystkie razem - sprzedają się jednak dobrze. Od stycznia do marca kupiono je za 1,4 mld zł, o 90 mln zł więcej niż w pierwszym kwartale 2016 roku.
- Średnia miesięczna sprzedaż jest na poziomie 463 mln zł - to 20 proc. powyżej średniej za ubiegły rok - komentuje Piotr Nowak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. - Oszczędzający coraz częściej wybierają produkty przynoszące zysk i jednocześnie zabezpieczające ich oszczędności przed inflacją. Odzwierciedleniem ich preferencji jest sprzedaż obligacji czteroletnich i dziesięcioletnich, która stanowiła 53 proc. wszystkich obligacji sprzedanych w marcu.
Plan ministerstwa się nie przyjął
Według prognoz państwa na 2017 r. wydatki na 500+ wyniosą prawie 23 mld zł. To prawie 6 mld zł więcej w porównaniu do ubiegłego roku. Porównanie skali tych kwot - z zaledwie 6,8 mln zł wydanymi na specjalne obligacje - pokazuje, że o sukcesie, nawet mimo ożywienia w marcu, jeszcze długo mówić nie będzie można.
Idea przeforsowana jeszcze przez poprzedniego ministra finansów Pawła Szałamachę była taka, że skoro państwo na sfinansowanie 500+ musi i tak zaciągać długi to, zamiast szukać chętnych do kupna obligacji za granicą, zdecydowano się zachęcić beneficjantów 500+, by sami wpłacili uzyskane pieniądze z powrotem do budżetu. Tym bardziej że nie wiadomo, czy w przyszłości inwestorzy zagraniczni obligacje skarbowe kupowali będą z takim entuzjazmem, jak obecnie.
Oficjalnie to oczywiście tylko możliwość oszczędzania na przyszłość dziecka, nie ma obowiązku. Niestety dla efektów realizacji programu obligacji rodzinnych rodziny uznały, że owa "przyszłość dziecka" nie może być tak odległa, by na wypłatę odsetek i kapitału czekać 6 lub 12 lat. Przez tak długi czas wiele może się zdarzyć, a wystarczy, że państwo, rozkręcające teraz wydatki na cele socjalne dostanie gorsze oceny od instytucji międzynarodowych, by pojawiły się problemy budżetowe.