Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Program 500 plus w tym tygodniu w Sejmie. Opozycja nie zostawia na nim suchej nitki

0
Podziel się:

Rezygnacja z wliczania świadczenia wychowawczego do dochodu przy ubieganiu się o zasiłki to jedna z najważniejszych zmian, które w czasie dotychczasowych prac wprowadzono do projektu ustawy dotyczącej programu "Rodzina 500 plus". We wtorek projektem ma zająć się Sejm.

Program 500 plus w tym tygodniu w Sejmie. Opozycja nie zostawia na nim suchej nitki
(PAP/Marcin Obara)

Ustawa o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci - wprowadzająca świadczenie wychowawcze w wysokości 500 zł na dziecko - to sztandarowy projekt rządu PiS, zapowiadany w kampanii wyborczej.

Przewiduje, że każda rodzina, niezależnie od dochodów, otrzyma świadczenie na drugie i kolejne dziecko (do ukończenia przez dzieci 18 lat). Rodziny, których dochód na osobę nie przekracza 800 zł (lub 1200 zł w przypadku dzieci z niepełnoprawnością), otrzymają 500 zł również dla pierwszego dziecka.

Projekt ustawy przedstawiono na początku grudnia - trafił wtedy do uzgodnień międzyresortowych. Przewidywał m.in., że świadczenie wychowawcze będzie wliczane do dochodu przy ubieganiu się o zasiłki - np. z pomocy społecznej. Oznaczało to, że część rodzin mogłoby stracić obecnie otrzymywane świadczenia, zatem nie zyskałyby na wprowadzeniu programu całych 500 zł. Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA prognozowało, że może tak się stać w przypadku ok. 350 tys. rodzin.

Resort rodziny, pracy i polityki społecznej, który przygotował projekt, przekonywał, że na programie 500 plus nikt nie straci, choć rzeczywiście nie wszyscy zyskają pełne 500 zł. Ostatecznie zdecydowano jednak, że świadczenie wychowawcze nie będzie miało wpływu na prawo do świadczeń z pomocy społecznej, świadczeń rodzinnych, z funduszu alimentacyjnego, czy dodatków mieszkaniowych.

Jak tłumaczyła szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska, w dyskusjach często podnoszono, że była w tym pewna niesprawiedliwość, bo z jednej strony nie ma górnej granicy dochodowej, a więc zamożne rodziny dostaną pełne 500 zł, a te w gorszej sytuacji finansowej dostałyby de facto mniej. Tymczasem oszczędności z tego tytułu - jak podkreślała - nie były aż tak duże, by tę niesprawiedliwość utrzymywać.

Nie wszystkim jednak spodobało się to rozwiązanie. Pojawiały się opinie, że świadczenie z programu 500 plus może przyczynić się do dezaktywizacji zawodowej, tym bardziej, jeśli nie będzie wliczane do dochodu przy ubieganiu się o inne świadczenia. Podczas uzgodnień międzyresortowych zwracali na to uwagę minister rozwoju oraz minister nauki.

Część resortów krytykowała również inne zaproponowane w projekcie rozwiązania. Minister finansów proponował m.in. wprowadzenie górnej granicy dochodów uprawniającej do świadczenia, miał też zastrzeżenia do wyliczeń przedstawionych w projekcie.

Część uwag zgłoszonych przez resorty została uwzględniona. Nie zdecydowano się jednak, by wprowadzić górną granicę dochodową. Rafalska tłumaczyła, że po przeliczeniu ewentualnych oszczędności z tego tytułu okazało się, że koszty wprowadzenia tego rozwiązania byłyby zbyt wysokie, bo wtedy wszystkie wnioski musiałyby być wzbogacone o dane dotyczące dochodu. Przyznała jednak, że ten postulat pojawia się bardzo często.

Po uzgodnieniach międzyresortowych do projektu wprowadzono również zmianę istotną z punktu widzenia rodziców zastępczych - rodzinom zastępczym i osobom prowadzącym rodzinne domy dziecka będzie przysługiwało analogiczne świadczenie - dodatek wychowawczy.

Tym samym - po wprowadzeniu tej zmiany oraz rezygnacji z wliczania świadczenia do dochodu - koszty realizacji programu tylko w tym roku wzrosły z ponad 16 mld zł do przeszło 17 mld zł.

Podczas konsultacji społecznych - które zakończyły się w drugiej połowie stycznia - szefowa MRPiPS oraz jej zastępcy odwiedzili wszystkie województwa, gdzie spotykali się m.in. z samorządowcami i przedstawicielami organizacji pozarządowych.

Podczas konsultacji często kwestionowano ograniczenia wiekowe. Zwłaszcza organizacje reprezentujące rodziny wielodzietne wskazywały, że rodzice ponoszą koszty związane z utrzymaniem dzieci także po tym, jak skończą one 18 lat, bo wiele z nich nadal się uczy. Resort rodziny odpowiadał, że gdzieś granicę wiekową postawić było trzeba, a dzieckiem w rozumieniu polskiego prawa jest się do ukończenia 18 lat. Wskazywano natomiast, że pozostające na utrzymaniu rodziców dzieci do 25 lat będą liczone przy obliczaniu dochodu na osobę w rodzinie.

W czasie konsultacji powracał postulat wprowadzenia górnego progu dochodowego; z drugiej strony kwestionowano wprowadzenie kryterium przy pierwszym dziecku. M.in. Solidarność podnosiła, że wprowadzenie kryterium dochodowego uprawniającego do świadczenia zaprzecza powszechności tego rozwiązania, wskazując, że tylko 31 proc. rodzin otrzyma 500 zł na pierwsze dziecko.

Obawy budził również m.in. przepis, na mocy którego w przypadku marnotrawienia środków, świadczenie będzie można wydawać w formie rzeczowej (lub przez opłacanie usług takich jak kolonie czy przedszkole). Rafalska przekonywała, że takie rozwiązanie funkcjonuje również w systemie świadczeń rodzinnych, wykorzystywane jest rzadko, ale pracownicy socjalni wiedzą, jak z niego korzystać.

Niepokój samorządowców budziło też wprowadzanie programu, martwili się m.in., czy nowym zadaniom sprostają pracownicy socjalni i urzędnicy. MRPiPS uspokajało, że samorządy dostaną środki na obsługę nowych zadań (w pierwszym roku będzie to prowizja 2 proc., w kolejnych latach - 1,5 proc.); w razie potrzeby będą mogły zatrudnić dodatkowych pracowników. Dodatkowo, choć wypłaty mogą ruszyć jeszcze w kwietniu, gmina będzie miała maksymalnie trzy miesiące na wydanie świadczenia. Wnioski będzie można składać do końca czerwca, wtedy świadczenie będzie wypłacane z trzymiesięcznym wyrównaniem.

Ostatecznie, jak mówiła Rafalska, pod konsultacjach społecznych nie wprowadzono do projektu poważniejszych zmian. Pojawiła się natomiast kolejna krytyczna opinia resortu finansów, w której napisano, że MF nie może pozytywnie zaopiniować projektu, a głównym powodem jest "znaczący wzrost wydatków budżetu państwa".

Projekt został jednak przyjęty przez Komitet Stały Rady Ministrów, a minister finansów Paweł Szałamacha tłumaczył, że zgłaszanie uwag jest naturalną koleją rzeczy przy tak głębokiej regulacji społecznej. Przypominał, że takie uwagi składał od samego początku, dbając o optymalny kształt rozwiązania.

Po tym, jak projekt został przyjęty przez rząd, premier Beata Szydło osobiście przekazała go marszałkowi Sejmu. - Pokażmy Polakom, że potrafimy się w ważnych dla nich sprawach zjednoczyć - zaapelowała do opozycji.

Projekt 500+ w ogniu krytyki opozycji

Opozycja jest jednak krytyczna wobec projektu. PO w piątek zapowiedziała złożenie własnego projektu ustawy, zgodnie z którym od 1 lipca br. rodzice otrzymywaliby 500 zł miesięcznie na każde dziecko. - PiS dzieli Polaków, znajduje tych gorszego sortu, zaczyna też dzielić dzieci, nie ma na to zgody Platformy, (...) popieramy wariant 500 złotych na każde dziecko, bez szukania różnic między matkami samotnie wychowującymi dzieci a rodzinami - mówił szef PO Grzegorz Schetyna. Projekt PO przewiduje także, że wypłatą świadczeń zająłby się ZUS.

Własne rozwiązane, mające być alternatywą dla rządowego programu "Rodzina 500 plus", przedstawić ma także Nowoczesna. Wedle zapowiedzi, skupi się przede wszystkim na rozwiązaniu problemu mieszkaniowego oraz pracy dla matek powracających do aktywności zawodowej po urlopach macierzyńskich i wychowawczych.

Oprócz tego, przedstawiciele Nowoczesnej zapowiadali poprawki do projektu PiS. Podczas sejmowych prac powróci zatem postulat wprowadzenia górnego progu dochodowego, taką bowiem poprawkę chce zaproponować Nowoczesna. - Proponujemy rozwiązanie, że jeśli dochód na członka rodziny wynosi powyżej 2500 zł, to takiej rodzinie ten zasiłek nie przysługuje - mówił lider partii Ryszard Petru. Zaznaczył jednocześnie, że jego ugrupowanie jest elastyczne jeśli chodzi o wskazaną kwotę.

Nowoczesna chce również, aby programem zostały objęte kobiety oraz mężczyźni samotnie wychowujący jedno dziecko. Kolejna poprawka ma "uniemożliwić inwigilację poprzez system państwowy tych rodziców, którzy te pieniądze otrzymają". - Albo ludziom ufamy, albo nie ufamy. Jeśli nie ufamy, to wprowadźmy inny system - mówił Petru.

Poprawkę znoszącą kryterium dochodowe przy przyznawaniu świadczenia zamierza zaproponować PSL. - Uważamy, że projekt powinien dotyczyć wszystkich dzieci. Nie tylko drugiego dziecka w rodzinie, tylko każdego. Co mamy dziś powiedzieć samotnej matce z jednym dzieckiem, kiedy przekroczy próg dochodowy i nie uzyska wsparcia? - mówił szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

PSL zapowiedział także, że złoży poprawkę, w myśl której do świadczenia wychowawczego byłaby stosowana wprowadzona przez poprzedni rząd zasada "złotówka za złotówkę". Obecnie ma ona zastosowanie przy świadczeniach rodzinnych. Dzięki niej po przekroczeniu kryterium dochodowego rodzina nie traci świadczenia, ale otrzymuje je pomniejszone o kwotę, o jaką przekroczyła kryterium.

Decyzji w sprawie ewentualnych poprawek nie podjął jeszcze klub Kukiz'15.

Opozycja krytykowała też apele niektórych polityków PiS, by zarabiający więcej nie korzystali z programu 500 plus. Wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki apelował, by osoby zamożne nie składały wniosków o świadczenie. Wcześniej marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił, że wszyscy bogaci ludzie, którzy sięgną po te pieniądze, skompromitują się.

Agnieszka Pomaska (PO) apelowała natomiast, by wszyscy uprawnieni korzystali z programu, niezależnie od majętności i miejsca zamieszkania. Kosiniak-Kamysz mówił, że jeżeli intencją rządu jest wprowadzenie górnego pułapu, do którego można pobierać świadczenie, to należy mieć odwagę i wprowadzić to do ustawy, a nie apelować.

Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk ocenił, że każdy powinien sam podjąć decyzję, czy korzystać z programu 500 plus. Jego zdaniem, jeśli osoba zamożna uzna, że powinna otrzymywać świadczenie, "nie powinna się wstydzić brania tych pieniędzy". Przypominał, że program ma wspierać demografię, więc ma być też wsparciem dla rodzin bogatszych, dlatego nie ma w nim górnego kryterium.

Rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek zapowiedziała, że wszystkie poprawki, które zostaną zgłoszone, zostaną rozpatrzone. Zastrzegła jednak, że konkretnych poprawek jeszcze nie ma, a PiS nie zmienia założeń projektu, które miało na początku.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)