Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Od miesięcy czekają na świadczenie 500+. Ministerstwo nie ma dobrych wieści

102
Podziel się:

Urzędnicy przez długie miesiące nie potrafią podjąć decyzji ws. świadczeń 500+ dla rodziców pracujących za granicą. Ministerstwo radzi więc, by... wziąć sprawy w swoje ręce. Po prostu załatwić papiery i podstawić pod nos.

Program 500+ w 2018 roku skończył dwa lata funkcjonowania. Niektórzy wciąż się nie doczekali jakichkolwiek świadczeń
Program 500+ w 2018 roku skończył dwa lata funkcjonowania. Niektórzy wciąż się nie doczekali jakichkolwiek świadczeń (Bartlomiej Magierowski/EastNews.)

Urzędnicy przez długie miesiące nie potrafią podjąć decyzji ws. świadczeń 500+ dla rodziców pracujących za granicą. Niektórzy czekają już drugi rok na pieniądze. Ministerstwo radzi więc, by... wziąć sprawy w swoje ręce. Po prostu załatwić papiery i podstawić pod nos.

- Nie jest nam łatwo. Mimo wielokrotnych interwencji w urzędzie nadal nic się nie zmieniło. Ciągle jest nam obiecywane, że już, że lada chwila, że maksymalnie do końca tygodnia wszystko będzie załatwione. Mija kolejny termin i nic się nie zmienia. Walka z urzędnikami wykończyła mnie psychicznie i fizycznie - mówi money.pl pani Katarzyna.

Na 500+ czeka... od początku programu. Wychowuje czwórkę dzieci w Polsce, tutaj pracuje, ale mąż dorabia w Niemczech. Złożyła już dwa wnioski o pieniądze z programu, ale żadnych środków nie zobaczyła. - Za chwilę po raz trzeci będziemy składali wniosek o świadczenie, a my nadal nie mamy wydanej decyzji odnośnie dwóch pierwszych - opowiada.

Pani Karolina czeka od sierpnia ubiegłego roku. 500+ powinna dostawać od 10 miesięcy, ale do tej pory nie dostała ani gorsza. Dlaczego? Bo jej mąż jest obcokrajowcem i pracuje za granicą, a dokładnie - w Czechach. - Moja sprawa miała być prosta i bezproblemowa. Miała. Do tej pory nie dostałam ani grosza, a przecież nowy rok szkolny zbliża się dużymi krokami. A pieniążków na te cele niestety brak - opowiada.

To historie tylko kilku czytelników, którzy skontaktowali się z nami za pomocą formularza Dziejesie.wp.pl. W sumie dostaliśmy kilkadziesiąt takich historii. Większość kończy się prośbą o pomoc. href="https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/interwencja-500,153,0,2406809.html">

W jednej sprawie interwencja money.pl przyniosła pozytywny rezultat. Zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, jak powinni działać pozostali rodzice z problemem.

Zobacz także: Zobacz także: Politycy opozycji zmienili zdanie o 500+?

Resort proponuje "współpracę pomiędzy urzędnikami a wnioskującymi". A właściwie to: wnioskujący o 500+ powinni sami spróbować zdobyć niezbędne dokumenty za granicą, bo to przyśpieszy sprawę. Na pomoc urzędników nie ma co liczyć.

- Dostarczenie dokumentów, w tym decyzji instytucji zagranicznej, ma istotny wpływ na rozpatrzenie sprawy i przyspieszenie procedur - tłumaczy ministerstwo. Czekający muszą wziąć sprawy w swoje ręce i za granicą zdobyć zaświadczenia, że nie pobierają tamtejszych świadczeń oraz legalnie pracują. To powinno pomóc.

Z danych ministerstwa można wnioskować, że w takiej sytuacji jest nawet... 190 tys. rodzin.

O co chodzi?

Rodziny, w których jeden z rodziców pracuje za granicą, mają ogromne problemy z otrzymaniem pieniędzy w ramach programu "500+". Przez długie miesiące urzędy nie są w stanie ustalić, czy takie środki się im należą.

Do końca kwietnia urzędnikom udało się wydać 31 tys. decyzji. Sukces? Jak wynika z informacji udzielonych przez ministerstwo, to jest zaledwie 14 proc. złożonych w tych sprawach wniosków. Czeka więc grubo ponad 190 tys. spraw (14 proc. z 221 tys. to właśnie 31 tys.). Pierwsze szacunki mówiły o „tylko” 100 tys. nierozpatrzonych wniosków od początku trwania programu. Ale wciąż przychodzą nowe. W efekcie górka się powiększa.

Obsługujący 500+ od początku mieli problemy z rodzinami z dwóch krajów. Pod koniec 2016 r. - czyli pierwszego roku funkcjonowania programu - do urzędów trafiło 50 tys. wniosków od rodzin w takiej sytuacji. Na ostatni dzień grudnia statystyka wyglądała fatalnie. Rozpatrzonych było 10 tys., kolejne 40 tys. czekało w kolejce.

Dalej było tylko gorzej. 1 stycznia 2018 r. czekało 120 tys. wniosków. Warto dodać, że połowa nie była nawet tknięta. Urzędnicy zadziałali ledwie w 42 proc. spraw. W przypadku reszty - nie wykonali żadnych czynności poza przyjęciem dokumentów.

W województwie opolskim z 4722 takich spraw nie została ruszona żadna. 100 proc. czekało na jakąkolwiek pracę urzędników. W województwie lubuskim i zachodniopomorskim niedotknięte papiery stanowiły 85 proc.

Rząd rzucił się więc do naprawiania sytuacji. Zgodnie z ustawą od 1 stycznia 2018 r. sprawami z zakresu unijnej koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego, do których zalicza się program "Rodzina 500+", zajmują się wojewodowie - a nie urzędy marszałkowskie. To miało przyspieszyć proces.

W kwietniu Urzędy Wojewódzkie w zakresie świadczenia wychowawczego wydały 7342 decyzje, a więc o 3120 więcej niż Urzędy Marszałkowskie w kwietniu 2017 roku. Służby działają więc sprawniej, ale wciąż nie dość szybko. Jeżeli średnia 7-8 tys. wniosków na miesiąc się utrzyma, to do rozładowania kolejki będą potrzebne nawet dwa lata.

Świadome jest tego Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Wskazuje, że sprawy byłyby rozpatrywane na bieżąco, gdyby nie ogromne zaległości.

W czym problem?

W weryfikacji, które państwo powinno wypłacać pieniądze. To element tak zwanej koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. W skrócie polega na tym, by jedna rodzina nie pobierała dwóch świadczeń z tego samego tytułu. Urzędnicy mówią tak: świadczenie wychowawcze nie będzie przysługiwać, jeżeli rodzinie przysługuje za granicą świadczenie o podobnym charakterze.

Zasada jest prosta - pierwszeństwo ma kraj, w którym wykonywana jest praca jednego z rodziców. To znaczy, jeśli przykładowo ojciec pracuje za granicą, a matka zajmuje się dzieckiem i nie ma pracy, krajem właściwym do wypłacenia świadczenia jest państwo, w którym zatrudniony jest ojciec.

Polska jest w takim wypadku państwem drugim w kolejności. Ewentualnie wypłaci jedynie dodatek dyferencyjny - taki, by otrzymywane pieniądze były najwyższe z możliwych. Dodatek przysługuje rodzinie wtedy, kiedy wypłacone wsparcie jest niższe niż to otrzymywane w Polsce.

Przykład? Kraj A wypłaca 100 zł, kraj B - 200 zł. Świadczenie powinien wypłacać kraj A, więc kraj B dopłaca od siebie 100 zł, by suma wyniosła maksymalną stawkę z jednego z krajów (w tym wypadku 200 zł).

Jeżeli jednak rodzice pracują - ojciec za granicą, a matka z dziećmi w Polsce - pod uwagę brane jest miejsce zamieszkania dzieci. Na tym przykładzie: jeśli dzieci są w Polsce, to nasze państwo zapewnia wsparcie. I właśnie takie rodziny wciąż czekają na pozytywne rozpatrzenie wniosków.

Jak się okazuje, potwierdzenie zatrudnienia i korzystania ze świadczeń za granicą wymaga kilku pism. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że na jedną taką sprawę musi wydać 160 zł. Do pracy wysłać urzędnika ze znajomością języka angielskiego i opłacać listy. Resort od dawna dosypuje pieniędzy. Powołał też specjalne zespoły, które mają grupowo pracować nad sprawami.

- Jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne warto wskazać, że ramach Urzędów Wojewódzkich utworzono specjalne komórki, dedykowane wyłącznie obsłudze spraw związanych z koordynacją systemów zabezpieczenia społecznego oraz zmieniono organizację pracy, co wpływa na przyspieszenie realizacji spraw. Powstały także punkty informacyjne dla zainteresowanych obywateli, gdzie mogą dowiedzieć się o statusie swojej sprawy - zaznacza resort. Nie podaje jednak daty całkowitego wyczyszczenia systemu z zalegających spraw.

Nie chcesz więc czekać na urzędników? Odezwij się do zagranicznych urzędów sam.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(102)
WYRÓŻNIONE
Tila
7 lat temu
Pani Kasiu, du....psko w troski i zapitalac na swoją czwórkę. Jak przystało na dorosłego odpowiedzialnego człowieka. Chcesz żyć za darmowe i jeszcze ci mamy współczuć, że cię to wykancza? Masz babo tupet
gość
7 lat temu
[QUOTE] Pani Karolina czeka od sierpnia ubiegłego roku. 500+ powinna dostawać od 10 miesięcy, ale do tej pory nie dostała ani gorsza. Dlaczego? Bo jej mąż jest obcokrajowcem i pracuje za granicą, a dokładnie - w Czechach. [/QUOTE] Pani Karolino zakasać rękawy i do roboty ! Pani średnio współczuję, ale dziecku takiej leniwej mamy już tak! Mogła być pani przecież na macierzyńskim ? Ale przecież pracować się nie chciało, prawda? Miało być kosiniakowe przez rok i 500 plus. A tu tylko kosiniakowe....co za tragedia!
Iza25
7 lat temu
Denerwuje mnie to. Nie mam jeszcze dzieci, pracuje, odkladam pieniadze z narzeczonym na mieszkanie. A takie leniwe baby sobie siedza z dziecmi w domu i dostaja benefity. 500 + Mama+ kosiniakowe dodatek dla samotnej matki z mopsu,co jeszcze?! Wiecie do czego mnie to motywuje? Do rzucenia pracy i zycia na koszt innych!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (102)
xxxx
6 lat temu
żeby dostać w Polsce 500 plus jak jeden rodzic pracuje za granicą to ten drugi rodzic musi pracować tu w Polsce i dzieci też tu mieszkają więc płaci się podatki, więc wydatkuję się tu w Polsce pieniądze. Drugi rodzic emigruje, nie ma go dla rodziny, płaci w Niemczech olbrzymie podatki. Nie wiem skąd tyle jadu wśród ludzi, i odzywają się zapewne ci co mają w terminie płacone i korzystają z programu a piszą aby umoralniać innych. Wszędzie są świadczenia dla dzieci w innych krajach i co w Niemczech jak ludzie pobierają na dzieci a wszyscy pobierają to są już patologią, nierobami....
Daria
7 lat temu
Dziwni ludzie jesteście.... Skoro dziecku się należy to czemu ma nie dostać 500+. Żal w dupke ściska, że wy nie macie?????? Co się dzieje z naszą Polska?! . Ja mam 2dzieciakow, a dostaje tylko na 1 i z tego też jestem wdzięczna.. Bo możemy sobie pozwolić na dodatkowe zajęcia typu angielski itd... A dodam, że pracujemy obydwoje.
Magda
7 lat temu
Mąż zaczyna pracę od 7 do 17 ja od 10 do 21 (pracę mam 70 km od miejsca zamieszkania) ja w weekendy mam wolne, mąż pracuje. Mamy jedno nastoletnie dziecko, które przeszło nianię żłobki i przedszkola. Łatwo nie było. W życiu nie dostaliśmy złotówki. jak słucham te rozkapryszone i niepracujące towarzystwo to krew się we mnie burzy.
Perwa
7 lat temu
Jaki Pan taki Kram. Czy oni zrobili coś dobrze. Powiedzieć to każdy nawet Miśkiewicz potrafi a zrobić to mamy efekty
Szymon
7 lat temu
rozpada sie przemysl naftowy w wenezueli no i nam sie dostaje podwyzkami cen paliw
...
Następna strona