Samorządy walczą z rządem o pieniądze na program "Rodzina 500+". Ministerstwo argumentuje, że żadnych pieniędzy nie brakuje, wszyscy dostaną świadczenia. I niechętnie przyznaje, że wstępne szacunki okazały się chybione.
500 mln zł brakuje kilkunastu samorządom na wypłaty pieniędzy z programu "Rodzina 500+" - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Jak wynika z informacji gazety - Mazowsze zgłosiło zapotrzebowanie na dodatkowe 216 mln zł. Inne województwa potrzebują po kilkadziesiąt milionów złotych.
Na publikację natychmiast zareagowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. - Nie zabraknie środków na wypłatę świadczenia wychowawczego. Wydane decyzje przyznające prawo do tego świadczenia są obowiązujące i wszystkie uprawnione rodziny otrzymają należne im świadczenia. Dotyczy to zarówno tego roku, jaki i kolejnych lat - zapewnia resort w specjalnym komunikacie.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z wiceministrem Bartoszem Marczukiem, do tej pory ministerialną twarzą programu. To głównie on wypowiadał się w mediach na temat sztandarowej obietnicy Prawa i Sprawiedliwości, w tym zresztą celu trafił do resortu. Teraz nie chce komentować zamieszania, odsyła do komunikatu.
A komunikat resortu potwierdza, że część samorządów zgłasza zapotrzebowanie na dodatkowe pieniądze. - W ostatnich dniach zostały zebrane zapotrzebowania z urzędów wojewódzkich. Minister Rodziny wystąpił do Ministra Finansów o uruchomienie dodatkowych środków. Środki te zostaną przekazane przez Ministra Finansów w czasie umożliwiającym terminową wypłatę świadczeń - czytamy w oświadczeniu.
Ministerstwo niechętnie przyznaje, że wstępne szacunki mogły być błędne. Tłumaczy się jednak, że przy takiej skali programu, małe pomyłki były po prostu nie do uniknięcia. I dlatego ministerstwo we współpracy z resortem finansów już w tym budżecie miało przygotowaną rezerwę. 1,7 mld zł właśnie na ewentualne niedoszacowanie.
Jak wynika z informacji "Dziennika Gazety Prawnej" w woj. lubelskim brakuje ponad 45 mln zł na świadczenia. Zadzwoniliśmy do Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lublinie. Tamtejszy ROPS udostępnia nawet specjalną infolinię dla pytających o świadczenia. Pytamy wprost, czy w województwie są problemy z pieniędzmi na wypłaty "500+". - Powiem panu szczerze, że mamy problemy z terminami wypłat, są pewne opóźnienia, ale o żadnych brakach pieniędzy nie słyszałem - przekonuje pracownik Ośrodka. - Opóźnienia to wina nie problemów z pieniędzmi, a papierami. Mamy bardzo dużo wniosków, ciężko to wszystko ogarniać - tłumaczy.
Jak dowiedzieliśmy się w jednym z gminnych ośrodków pomocny społecznej, problemy z finansami rzeczywiście są. A wszystko przez długo rozpatrywane wnioski rodzin, w których jedna osoba mieszka i pracuje za granicą. W sieci łatwo znaleźć komentarze osób, które od kilku miesięcy czekają na pieniądze. "Złożyłam wniosek w kwietniu,a do tej pory nie dostałam ani grosza" - pisze Pati pod jednym z materiałów o "Rodzina 500+". Inna czytelniczka opowiada historię o mężu pracującym na Islandii. "W kwietniu wypełniłam wniosek, a do dziś nie mam żadnej odpowiedzi. Pewnie zdąży wrócić z zagranicy, a my wciąż będziemy bez pieniędzy" - dodaje.
O tym, że takie przypadki będą problematyczne, wiadomo już od dawna. Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz w rozmowie z Polskim Radiem już w lutym informował, że jego samorząd będzie miał problemy z wypłatą środków dla takich rodzin. Dlaczego? W takich wypadkach weryfikacja uprawnienia do świadczenia może trwać bardzo długo, w niektórych wypadkach nawet 2 lata. Zresztą w przepisach na próżno szukać zapisów o terminie granicznym rozstrzygnięcia takiej kwestii.
"W sytuacji skomplikowanej, w której istnieje potrzeba zebrania dodatkowych dokumentów lub wyjaśnień, w tym z instytucji zagranicznej, termin załatwienia sprawy może zostać przedłużony, głównie ze względu na potrzebę uzyskania odpowiedzi z instytucji zagranicznej" - wyjaśnia w dokumentach Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki społecznej.
Gdy już przyjdzie potwierdzenie, rodzina musi otrzymać jednorazowo wyrównanie za wszystkie miesiące od dnia złożenia wniosku. Efekt? Wystarczy tysiąc takich wniosków, które przeciągnęły się przez 12 miesięcy, by samorząd musiał w jednym miesiącu wypłacić 6 mln zł. I to właśnie takie skumulowane świadczenia stanowią spory problem, bo nie było ich w pierwotnych szacunkach.
Co ciekawe, osoby, których rozpatrywanie wniosku trwa bez końca, wcale nie zostają na lodzie. "W szczególnych przypadkach, kiedy postępowanie ulega znacznemu przedłużeniu, istnieje możliwość ubiegania się o tymczasowe przyznanie świadczeń rodzinnych w Polsce za okres, w którym instytucja polska nie posiada wszelkich niezbędnych informacji, dotyczących sytuacji w innym państwie" - podpowiada resort.
Aby dostać takie świadczenie, trzeba zwrócić się bezpośrednio do marszałka województwa. Może on przyznać tymczasowo pieniądze. Warto jednak podkreślić, że jeżeli weryfikacja dokumentów będzie niekorzystna dla rodziny, np. gdy pobiera jakieś świadczenia za granicą na to dziecko, to w Polsce nie powinna dostawać już nic, pieniądze trzeba będzie oddać. I to z odsetkami.