Jarosław Gowin chce wydać na promocję i wymianę akademicką przynajmniej 210 mln zł. Czy przekona obcokrajowców? Polskie uczelnie w międzynarodowych rankingach praktycznie nie istnieją.
W globalnej skali poza granicami swoich krajów studiuje 4,6 mln osób. Ponad połowa z nich wybiera USA, Zjednoczone Królestwo, Francję i Australię. Polska chce zdobyć jak największy kawałek tego "tortu". Obecnie w naszym kraju studiuje 65,8 tys. obcokrajowców, co i tak jest sukcesem, jeśli spojrzymy na fakt, że to liczba sześciokrotnie wyższa niż przed dekadą.
Ponad połowa z nich uczy się na prywatnych uczelniach, które jako pierwsze zrozumiały konieczność umiędzynarodowienia i uzyskiwały tzw. trzy korony – akredytacje z EQUIS, AACSB i AMBA. Do grona posiadaczy takich wyróżnień dołączy Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Z początkiem stycznia uzyskał on EQUIS. Wcześniej posiadał AMBA, a teraz walczy o AACSB.
- W ten sposób chcemy zapewnić stały wzrost wartości naszych dyplomów – nie tylko w oczach absolwentów, ale również opartych na zewnętrznych standardach i ocenach - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Karolina Łukadzińska z Międzynarodowego Centrum Zarządzania UW. O akredytacje walczy także stołeczna SGH.
Miliony na promocję
Uczelnie zamierza wesprzeć Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które przeznaczy na ten cel 100 mln zł. Osobny budżet na poziomie 110 mln zł trafi do NAWA (Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej – red.), która przeznaczy go na umiędzynarodowienie uczelni. Resort chce także zwiększyć ponad dziesięciokrotnie (z 3 do 40 mln zł) wydatki na fundusz rozwoju mobilności kadry naukowej.
- Umiędzynarodowienie to nie jest import czesnego. Nie zależy nam na tym, by polskie uczelnie ściągały tysiące studentów z zagranicy, ale by umiały pokazać swoje możliwości edukacyjne. Pod tym względem nie mamy się czego wstydzić - podkreśla Juliusz Szymczak-Gałkowski, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w MNiSW. Jak dodaje prof. Zdzisław Rapacki, przewodniczący Stowarzyszenia na rzecz Internacjonalizacji Polskich Uczelni, zagraniczni studenci stają się "ambasadorami Polski" po powrocie do swoich krajów.
I choć z budżetu na promocję polskich uczelni wydamy kilkaset milionów złotych, to nierozwiązanym problemem pozostanie ich pozycja w międzynarodowych rankingach, którymi najczęściej kierują się studenci.
Polskie szkoły wyższe regularnie zajmują w takich zestawieniach odległe miejsca. O ile w ogóle się w nich pojawiają. W najsłynniejszym - Rankingu Szanghajskim - w roku 2017 na mierzalnych pozycjach znalazły się tylko dwie uczelnie z Polski. Uniwersytet Warszawski znalazł się w czwartej, a Uniwersytet Jagielloński w piątej setce. Co ważne, wyliczenia są tylko szacunkowe. Dokładne informacje o miejscu podawane są jedynie dla pierwszej setki.
Z kolei w Times Higher Education World University Ranking na ponad 1000 szkół wyższych znalazło się jedynie 12 uczelni z Polski. Najwyższą lokatę wśród nich zajął Uniwersytet Warszawski. Wylądował w piątej setce.