Demonstranci przynieśli palestyńskie flagi, białe baloniki, a także transparenty, oskarżające premiera Izraela Ariela Szarona o ludobójstwo. Kilkanaście osób trzymało portrety przywódcy Autonomii Jasera Arafata, wznoszono też okrzyki poparcia dla niego.
Uczestnicy manifestacji mówili, że ich akcja jest wyrazem solidarności z rodzinami, które zostały w palestyńskich miastach, gdzie trwa, jak twierdzą, akcja likwidacji narodu palestyńskiego. Jeden z organizatorów demonstracji powiedział, że jest rozczarowany postawą polskich władz, które nie zezwoliły na manifestacje przed ambasadami Izraela, Stanów Zjednoczonych i przedstawicielstwem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Demonstracja, którą ochraniało kilkunastu policjantów, przebiegła w spokoju.