"Udostępnij! Poniedziałek 26.11 nie tankujemy". Akcja protestacyjna kierowców zalała polski internet. Na Facebooku udostępniają ją tysiące użytkowników, a swoisty łańcuszek rozchodzi się też drogą mailowa i za pośrednictwem komunikatorów. Pytanie tylko kogo ma zaboleć wstrzymanie się od tankowania przez jeden dzień?
"Udostępnij! Duża Akcja Protestacyjna przeciwko podwyżkom cen paliw. Poniedziałek 26.11. nie tankujemy na żadnej stacji benzynowej, kto musi tankować niech to zrobi w niedziele 25.11. Wyślij dalej tę Akcję Protestacyjną do wszystkich swoich kontaktów zaprotestujmy przeciwko dalszym podwyżkom (pisownia oryginalna)" - post takiej treści trafił już na tablice wielu użytkowników Facebooka w Polsce.
O proteście robi się coraz głośniej. Treść komunikatu została powielona już na tak wiele sposobów, że jej autorzy mogą mówić o dużym sukcesie PR-owym. Chętnie udostępniający post najwyraźniej jednak nie zadali sobie podstawowych pytań. Przeciwko komu akcja jest wymierzona i kogo ma zmusić do obniżek?
Zapytaliśmy o to inicjatorów protestu. Z analizy Facebookowego łańcuszka poleceń wynika, że wszystko zaczęło się od Stargardzkiego Klubu Motoryzacyjnego. Na niego zresztą powołują się często inni użytkownicy twórczo rozwijając tę koncepcję.
Do czasu opublikowania tego artykułu, nie dostaliśmy jednak odpowiedzi na nasze pytania.
- Inicjatorzy całego zamieszania mogą być z siebie dumni. Są bardzo skuteczni, akcja świetnie się niesie w mediach społecznościowych. Pytanie tylko, jaki cel chcą osiągnąć, namawiając do nietankowanie w poniedziałek, w miejsce zakupu paliwa w niedzielę - mówi Grzegorz Maziak, ekspert rynku paliw e-Petrol.
Adresat protestu nieznany
W jego ocenie kierowcy mogą na tym skorzystać, ale tylko dlatego, że niektóre stacje właśnie w weekendy oferują promocyjne ceny. Ponadto jak zauważa, średnio tankujemy raz na dwa tygodnie, dlatego stacje zupełnie tego nie odczują.
Zatem śmiało można zaryzykować tezę, że w sieci hasło protestu chwyciło, ale może tylko dlatego, że generalnie wolimy płacić mniej niż więcej. Może zatem skończyć się na poparciu, ale stacje raczej nie opustoszeją w poniedziałek. Trudno się też spodziewać, by rząd podjął jakieś działania zmierzające do obniżenia akcyzy na paliwa. Nie po to przecież dokłada do kosztów zakupu opłatę emisyjną.
- Nie rozumiem, kto ma być adresatem protestu. Nie widzę tu jednego winnego. Poziom cen nie jest zależny bezpośrednio od właścicieli stacji, koncernów czy rządu. Na ostateczny rachunek przy dystrybutorze wpływa wiele czynników rynkowych, a obecnie rekordowe ceny ON wynikają z europejskiego trendu - mówi Maziak.
Popularność tego protestu jest też o tyle zadziwiająca, że jest zaplanowana na czas, kiedy ceny właśnie zaczęły spadać.
Już teraz PB 95 możesz kupić za 4,69 zł
- Benzyna tanieje o 3,2 grosze tygodniowo. Za chwilę już zobaczymy ceny poniżej 5 zł za litr PB 95. Spadają ceny zarówno gotowych paliw w hurcie, jak i ropy. Według naszych analiz już w przyszłym tygodniu średnia cena krajowa PB 95 spadnie do 4,99, a już dziś są stacje marketowe, gdzie to paliwo kosztuje 4,69 zł - mówi Maziak.
W piątek 23 listopada średnie ceny krajowe kształtowały się na poziomach: ON - 5,27 zł za litr, PB 95 5,04, LPG 2,51. Według analiz e-petrol teraz będzie już tylko taniej. W połowie grudnia cena za PB 95 zmierzać będzie w kierunku 4,60 - 4,70. LPG powinno kosztować wtedy już tylko 2,20 -2,30 zł.
- Niestety ze względu na ceny ON w Europie, ceny na polskich stacjach również nie będą spadać dynamicznie. Głównie odpowiedzialny jest za to niski stan wód na Renie, za pośrednictwem którego dostarczane jest to paliwo. Rynki są wzajemnie powiązane dlatego ON w grudniu potanieje, ale maksymalnie do 5,12 zł za litr - mówi Grzegorz Maziak.
Pewnym tropem w wyjaśnieniu tego fenomenu, może być protest we Francji. Tyle że tzw. żółte kamizelki, które wyszły na ulicę i walczą z policją (na wyspie Reunion 100 zatrzymanych i 30 rannych policjantów), sprzeciwiają się nowemu podatkowi paliwowemu.
Lepiej zmienić środek lokomocji?
Warto też odnotować, że oprócz ponad 134 tys. udostępnień samego oryginału posta, tuż pod nim nie brakuje wielu wątpliwości.
”I co to da, jak w poniedziałek nie zatankuje, to będę musiał to zrobić we wtorek jak będzie większy ruch” - napisał Paweł. Z kolei Gracjan zauważa trzeźwo, że ”to nic nie da, bo ludzie i tak paliwo muszą kupić”.
Tego typu komentarzy jest dużo więcej: ”Akcja nie ma sensu. Każdy kto ma samochód i tak zatankuje - bilans wyjdzie na zero.... Sensowniej byłoby nie tankować i zmienić środek komunikacji”. ”Ta fejkowa akcja tylko ośmiesza władze i członków stowarzyszenia. Zdjęcia z 2012 roku”.
Widać na nim ON po 5,77 zł i PB 95 aż za 5,79. Problem w tym, że to rzeczywiście zdjęcie sprzed 6 lat. Wtedy na niektórych stacjach właściciele diesli musieli płacić za litr nawet więcej niż 6 zł. Jednak ten scenariusz przynajmniej w najbliższym czasie nam nie grozi. W dłuższym horyzoncie czasowym jednak nie możemy być tego pewni, bo na ceny na stacjach wpływają m.in: poziomy wydobycia ropy na świecie, ceny giełdowe tego surowca, kurs dolara, podatki, akcyzy, pory roku, huragany, konflikty zbrojne, sankcje itd.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl