Już w poniedziałek 17 grudnia nauczyciele i wychowawcy przedszkolni na masową skalę przechodzić będą na zwolnienia lekarskie. Będzie to sporym problemem dla rodziców młodszych dzieci, którym trzeba będzie zapewnić opiekę.
Jak już pisaliśmy w money.pl, w niektórych placówkach rodzice wprost są informowani o tym, że strajk może być powszechny. Zatem może on nie pozwolić również na zapewnienie opieki nad dziećmi.
Dostaliśmy też kolejne zgłoszenie od naszej czytelniczki przez platformę dziejesie.wp.pl. Okazuje się, że protest nie dotyczy tylko szkół. Rodzice dziecka z jednego z wrocławskich przedszkoli dostali maila, w którym kierownictwo placówki informuje o jej zamknięciu w dniach 17-21 grudnia. Treść prezentujemy poniżej.
Nazwa przedszkola pozostanie do wiedzy redakcji, zgodnie z prośbą czytelniczki.
- To ogromny kłopot. Oczywiście dobrze, że mamy trochę więcej czasu na załatwienie opieki, jak pisze dyrekcja. Ciągle jednak pozostają dzieci, którymi, ktoś się musi zająć. W większości znanych mi rodzin nie ma opcji, by któryś z rodziców mógł wziąć urlop w ostatnim tygodniu przed świętami - mówi Karolina.
Co z maluchami?
Inni rodzice bardzo ostro w internecie komentują zachowanie protestujących, jednocześnie informują, że zebranie z kierownictwem placówki było bardzo trudne. Dyrektorka placówki miała być na nim kompletnie załamana. Jedna z mam zaproponowała nawet, że kilkoro maluchów może w tych dniach przygarnąć.
Co ciekawe, akcja nie jest wynikiem przeprowadzanej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego ankiety strajkowej. Choć wyniki potwierdziły, że za przechodzeniem na L4, była większość z 300 tys. głosujących nauczycieli.
Jak we wtorek mówił nam Sławomir Broniarz, prezes ZNP, jego związek nie mam z tym nic wspólnego. - To oddolna akcja nauczycieli. Związek decyzje o formie protestu podejmie 18 grudnia. Ten, który może wystartować już 17 grudnia, to oddolna inicjatywa nauczycieli. Podzielamy wraz z nimi opinie, że warto walczyć o płacę, ale to nie jest nasza decyzja - mówił związkowiec.
W środę Broniarz powtórzył stanowisko związku, dodając, że wie o placówkach przedszkolnych w kraju, które będą zamknięte przez ten tydzień. Uspokaja, że będą to jednostkowe przypadki, jednocześnie zastrzegając, że tu może nie mieć pełnej wiedzy.
Ministerstwo milczy
O próbę oszacowania skali problemu poprosiliśmy MEN. Zapytaliśmy też wszystkie kuratoria w kraju. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie wiemy więc, ilu placówek może to dotyczyć, czy przed protestem dojdzie do spotkania z nauczycielami i jakie konsekwencje grożą uczestnikom strajku.
Nie wiemy również, jak MEN i kuratoria poradzą sobie z tym, że szkoły i przedszkola mają obowiązek zapewnić opiekę dzieciom. Nadal też nie wiadomo, kto stoi za tym protestem. ZNP sympatyzuje z działaniami nauczycieli, ale to nie ich strajk. Jak dowiedział się money.pl, pomysł zrodził się na grupie "Ja nauczyciel" na Facebooku.
- Organizatorami są nauczyciele. Nie ma jednej osoby, która to zainicjowała. Myślę, że w wielu miejscach ten pomysł kiełkował i kiełkował, aż w końcu ktoś puścił w obieg info, że wtedy a wtedy robimy tę akcję - mówi pragnący zachować anonimowość nauczyciel z tej grupy, który po kolejnych pytaniach jednak przyznaje, że pomysł zrodził się na forum "Ja nauczyciel".
Potem informacja o proteście rozeszła się w środowisku przez maile i SMS-y. Informacje te potwierdził też inny nauczyciel z tej grupy liczącej ponad 15 tys. członków.
Staną szkoły w całym kraju
- Najpierw pojawiały się głosy, że może zrobimy coś na wzór policjantów. Później ktoś napisał, żeby najpierw dać ostrzeżenie, właśnie w terminie przedświątecznym. Jak rząd nie da 1000 od 1 lutego, wtedy będzie trzeba zadziałać bardziej ostro, np. w czasie egzaminów. Potem do mnie również wiadomość docierała innymi drogami - mówi inny z członków zamkniętej grupy.
Trzeci z naszych rozmówców, który również pragnie zachować anonimowość mówi, że z informacji publikowanych na grupie wynika, że np. w powiecie drawskim 100 proc. nauczycieli i wychowawców idzie na L4. Takich powiatów ma być więcej i strajk nauczycieli zamknie wiele szkół i przedszkoli w całym kraju.
- Nie jestem jednak w stanie oszacować dokładnej liczby. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że możemy być kontrolowani na tych zwolnieniach. Tego problemu nie mieli policjanci. Jesteśmy jednak bardzo zdeterminowani, bo dane MEN o zarobkach nauczycieli średnio 5,5 tys. brutto to totalne bzdura. Nie znam nikogo z takimi dochodami. Sam pracuję w dwóch szkołach - mówi nauczyciel.
Nasi rozmówcy rozumieją też, że protest odczują rodzice dzieci, jednak "strajk na pół gwizdka" z zapewnieniem opieki w wersji z L4 nie jest po prostu możliwy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl