Nauczyciele mogą pójść w ślady policjantów i w walce o podwyżki wykorzystać zwolnienia lekarskie – sugeruje Związek Nauczycielstwa Polskiego.
– Widzimy, że takie nieformalne działania przynoszą lepsze efekty. Nauczyciele uważają, że podobną akcję powinniśmy zorganizować podczas egzaminów gimnazjalnych czy na zakończenie szkoły podstawowej – zaznaczył na łamach "Rzeczpospolitej" Sławomir Broniarz, przewodniczący ZNP.
Na stronach związku zorganizowali ankietę, w której nauczyciele mogli się wypowiedzieć w kwestii formy strajku. Odzew był bardzo duży, jak zaznaczył Broniarz, tylko przez pierwszą godzinę na ankietę odpowiedziało 3 tys. osób.
”Domagamy się podwyżek na poziomie 1000 zł! Chcemy protestować! Im będzie nas więcej, tym protest będzie skuteczniejszy! Pomysłów, jak to zrobić, jest dużo. Dlatego pytamy Was, w jakiej formie protestu chciałabyś/chciałbyś wziąć udział. Wypełnijcie krótką ankietę, która powstała na podstawie Waszych propozycji!” – informuje ZNP w mediach społecznościowych.
Związki nie wykluczają także działań w oparciu o ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, czyli mediacji, rokowań czy dwugodzinnego strajku ostrzegawczego.
Zobacz również: Reforma szkolnictwa według PiS. Prawie 10 tys. nauczycieli na bruk
Postulat podwyżek odrzuca MEN. Jak przekonuje ministerstwo, obecnie pensje nauczycielskie w ciągu niespełna dwóch lat rosną w sumie o 15,8 proc. Zdaniem resortu da to w sumie właśnie 1000 zł – czytamy w "Rz".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl